niedziela, 12 września 2010

CIĄG DALSZY SKARBÓW LUKKI

Wróćmy jeszcze do środy. Ponieważ zostawiliśmy naszych gości w starym mieście, tam pojechaliśmy ich odebrać. Umówiliśmy się na Piazza dell'Anfiteatro, a że parkujemy zwyczajowo przy Porta San Donato, więc od tej strony podążaliśmy do celu. Leniwie rozglądałam się po Lukce, a to detal, a tam detal i jeszcze jeden detal, popiersia, herby. Ech! Ależ tego!
Przed nami już majaczy charakterystycznie zakończona krenelażem wieża XII wiecznej Bazyliki San Frediano.
Idziemy koło bocznego wejścia. Patrzę... otwarte!
Tej okazji nie mogłam przepuścić.
Tyle raz byłam w Lukce, obfotografowałam elewację kościoła na wszelkie możliwe sposoby,  trudno się oprzeć wspaniałej mozaice ze sceną Wniebowstąpienia.
Jednak dopiero raz widziałam wnętrze tej świątyni i to w bardzo nietypowej sytuacji, podczas Luminarów (które zresztą już niebawem). Wtedy byłam tak porażona zachowaniem ludzi, że ciągle się szczypałam myśląc, że mam jakieś omamy i jestem na placu a nie wewnątrz kościoła. 
Przedtem, ani potem, nie mogłam utrafić w godziny otwarcia. 
Co za gratka!  Zostaję, a Krzysztof idzie do umówionego celu.
Zaskakująca kolorystyka. Pierwszy raz widziałam wnętrze wieczorem i nie miałam pojęcia, że jest cudownie mleczno-kawowe. Piękna przestrzeń z prostym rytmem dostojnych antycznych kolumn sprowadzonych z Rzymu.
Niewiele szczegółów konkuruje z przestrzenią.
Wzrok szybko pada na z maestrią wyrzeźbioną XII wieczną chrzcielnicę (fontana lustrale) ze scenami z życia Mojżesza, z Dobrym Pasterzem i Apostołami.. To moja słabość i moje omdlenie - rzeźba romańska.
Widoczne wpływy antyku, wzruszające uproszczenia. Przyznajcie, że buzia Wam się też uśmiecha na widok tych fryzur! Romańskie ufoludki! Różne rogate stwory nad misą prawdopodobnie symbolizują piekło. Że też zatraciliśmy umiejętność czytania takich dzieł. Tu jeszcze można się domyślać, co widzimy, ale czasami nawet największe autorytety nie umieją odczytać przesłania z dawnych czasów. Ciekawa tylko jestem, czy faktycznie współcześni artystom je czytali?
Nie da rady zostać tylko przy jednym obiekcie, już za nim woła mnie majolika z warsztatu della Robbia, lecz nie na długo, bo olbrzymia krata przyciąga jak magnes.

Za nią mieści się kaplica poświęcona św. Zycie, lokalnej świętej, pochowanej w stroju służącej, bo taką była za swojego życia w XIII wieku. Zyta pracowała tylko dla jednej zamożnej rodziny, zmagając się z niechęcią otoczenia. Resztki z pańskiego stołu wynosiła biednym. Raz spotkała swojego chlebodawcę, któremu już doniesiono, że Zyta coś wynosi z domu. Spytał się, co ma w fartuchu, w obawie o posadę powiedziała, że liście i róże, po czym rozwinęła zawiniątko i faktycznie wysypały się z niego rośliny a nie resztki pożywienia.
A teraz dygresja, bo sama padłam i oczom własnym nie wierzyłam. Szukając w internecie informacji o Zycie, gdy miałam wątpliwość co do znaczenia wyrazu, wrzucałam tłumacza strony. Ale nie szukając tłumaczenia "vergine" kwiknęłam, gdy zobaczyłam, że zamiast "dziewicy" mechanizm przetłumaczył ją na ... "z pierwszego tłoczenia". No, szeroko poszli googlami!
Wracając do Zity. Szybko zaczęto zmarłą darzyć kultem i pochowano ją w kaplicy właśnie bazyliki. Słowo "pochowano" niezbyt pasuje do sytuacji, bo jej nie schowano, wręcz okazano w szklanej trumnie w stroju służącej.
Ciągle jakoś mam duże zgrzyty na taki widok. Przyjmuję do wiadomości, że tak jest, ale nie rozumiem, czemu ma służyć okazywanie szczątków doczesnych. Nawet jeśli czasami są mało szczątkowe. W tej dziedzinie chyba nie dam się "zwłoszczyć".
W kontraście do prostoty naw kościoła kaplice obfitują w cenne skarby, rzeźbione ołtarze, w kamieniu i drewnie polichromowanym.
Mnie najdłużej zatrzymała kaplica S. Agostino z rewelacyjnymi freskami, mimo że widziane pod niewygodnym kątem. Pierwszy raz spotkałam się z freskiem, w którym część złoconych elementów była wypukła. No i znowu znalazłam przedstawienie Chrystusa na krzyżu w stroju arcykapłana.

Nie było mi dane przyjrzeć się wszystkiemu, ale już wiem, co mam wpisać na listę powrotów.
Następny skarb nad skarbami. 

10 komentarzy:

  1. Styl romański był zawsze moim ulubionym, a w kombinacji włoskiej kawy z mlekiem można ją "pić" bez końca....
    Co do "pierwszego tłoczenia" Zity - uśmiałam się do łez... i całkowicie zgadzam się z Twoją rezerwą do doczesnych szczątków (brrr, widziałam tego co niemiara we Włoszech i Francji, i zawsze mnie odrzucało, tym bardziej, że zaprzecza nauczaniu KK o ciele i jego "mniejszej" ważności...)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniala ta chrzcielnica! Koniecznie musze zobaczyc. Dziekuje za rewelacyjna relacje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nam się niestety nie udało tam wejść, więc z przyjemnością sobie obejrzałam te wspaniałości. Lukka jest piękna i niepowtarzalna - pozwalająca głębiej odetchnąć niż w klaustrofobicznych uliczkach np. Volterry (też zresztą wspaniałej). Pozdrawiam serdecznie Iwona

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając tego posta przebieram niecierpliwie nogami bo już w ten piątek będę w tych cudnych stronach Toskanii..:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też nie lubię wystawiania na widok publiczny szczątków zmarłych, choćby i świętych. Na miejscu Zyty wolałabym leżeć na jakimś wiejskim cmentarzyku, nad głową szumiałyby drzewa a wiosną kwitłyby fiołki. Umarłych pogrzebać- to też tkwi w mojej świadomości.
    Dziękuję za Twoje pochylanie się nad detalami. Gdy jestem w nowym wnętrzu zawsze chłonę całość. Zapamiętałabym kolor i przestrzeń, ale te wszystkie szczegóły pewnie umknęłyby mojej uwadze. Na to trzeba mieć czas.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ładnie tam:) A z tą Zytą, niezłe hehe:D
    Szczątki doczesne...brrr..mam ciarki...

    Pozdrowienia Małgosiu:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze ciekawie przedstawione przez ciebie Małgosiu wnętrze świątyni:-)))Piszesz, że zatraciliśmy umiejętnośc czytania dzieł, ale ty Małgosiu jesteś akurat tego zaprzeczeniem.Pięknie opowiadasz o zwiedzanych miejscach:-)))Rzeczywiscie, z tym wystawianiem szczątków doczesnych różnych świętych jest jakieś nieporozumienie, też się zawsze wzdrygam. Pozdrawiam. Bożena

    OdpowiedzUsuń
  8. Eh, Lukka :oczami
    Cóz można więcej powiedzice
    Cudna jest....

    OdpowiedzUsuń