poniedziałek, 7 listopada 2011

OSTATNIE PROMIENIE JESIENI

Jedno zdjęcie. Zobaczyłam gdzieś w necie aleję platanów z murów Lukki i zamarzyłam o brnięciu przez opadłe liście.
Od dwóch dni padało, gdzieś tam jednak nieśmiało tliła się nadzieja na spacer w tym miejscu. Niedzielny poranek ciepły, ale bez deszczu - zdecydował. Parasol był niepotrzebny!
Po obiedzie spakowaliśmy wszystkie łapy i pojechaliśmy do Lukki żegnani przez deszcz. 
Nadzieja nagrodzona!
W Lukce przywitało nas słońce.
Myślałam, że w związku z niepewną pogodą i trwającą jeszcze sjestą mury będą spokojnym deptakiem.
Ba!
Nie przewidziałam, że i inni tak pomyślą, no i że akurat tego dnia odbędą się mistrzostwa Europy w kolarstwie krosowym.
Część toru została utworzona właśnie na murach. Dla organizatorów to nie problem, gdy kolarzy nie było w pobliżu, można było spokojnie przejść przez tor, by kontynuować spacer.
W starej Lukce rower to zwyczajny widok, a mury są wspaniałym miejscem na przejażdżki, 4,22 km szerokiej asfaltowej alei aż korcą.
Zdarzyło się połączenie rowerzysty z biegnącym psem, najczęściej jednak właściciele psów wybierają pieszą wędrówkę.
Należeliśmy do tej grupy. Z tego powodu trudno było mi robić zdjęcia, gdyż Druso szalał ze szczęścia spotykając wielu kolegów. Szarpał smycz i piszczał z radości.
Niestraszne były mu żadne psy, zrejterował tylko pod lwem.
Nie przeszliśmy całej trasy. Zaczęliśmy od Porta San Donato, a ja koniecznie chciałam zobaczyć katedrę z murów, by potem przejść miastem.
Zawsze coś w nim zatrzyma oko.
Niezwykłe drzwi z rewelacyjnymi kołatkami i dzwonkami (te dwie klamki z numerami lokali)
Oraz fasada kościoła Santa Maria Forisportam.
Jedna wystawa to przypomnienie o przygotowaniu ciasta na pierniczki:

Tłumy na murach, tłumy wewnątrz murów, a ja cała zadowolona, bo gapienie się na ludzi to moja wielka słabość. Na ich zachowanie, ubiory, miny, gesty, itp., itd. Pewnie to pozostałość po czasach, gdy zbierałam takie obserwacje na potrzeby teatralne.
Dobry, niedzielny spacer.
Może to nie jest polska złota jesień, ale w liściach brodziłam, kasztany zebrałam :)


10 komentarzy:

  1. Czasem warto tak wyruszyć zgodnie z zachcianką. Czterołapi wyglądają na szczęśliwych. Mimo zamieszania zdjęcia bardzo udane, spacer też. Jesień, liście, kasztany i ..zbliżające się zimowe święta. I tyle ciekawych detali !

    OdpowiedzUsuń
  2. u nas ciasto na pierniczki juz dwa tygodnie lezakuje w zamrazalniku ;). piekne widoczki.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Lukka to miejsce , które zrobiło na mnie wrażenie :) wąskie uliczki, rowery ..... Widziałam tylko zakaz wchodzenia na mury , to nie wiem, czego nie wiem :( Nastepna wizyta rozwiąże dylemat. Zdjęcia jak zwykle urokliwe. Więcej, więcej.... A piernik , mój od wczoraj w garażu dojrzewa- polecam znakomity i wypróbowany przepis z "moich wypieków" Pozdrawiam KasiaG

    OdpowiedzUsuń
  4. Co jest takiego w kasztanach, że zawsze chce się je zbierać?
    Lukka ma swój urok o każdej porze roku.
    I widzę, że moda na posiadanie więcej niż jednego psa w rozkwicie. Hi hi :))
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  5. Ma-ma no proszę, a ja mojego nie mrożę, tylko w spiżarce trzymam. Co dom, to przepis.
    KasiuG. nie mam pojęcia na jaki zakaz trafiłaś, może jakieś naprawy były? Bo wszak mury Lukki to długaśny deptak.
    Kinguś, a żebyś Ty widziała, jak ja się ucieszyłam na widok tych kasztanów. Niemal okrzyk wydobyłam "nasze ci one". Już Cię widzę spacerującą po Lukce ze swoimi smokami. Jedne kobiety podejrzewały, że Druso to buldożek, bo taki duży. Co ja poradzę, że mutanta mamy?

    OdpowiedzUsuń
  6. żeby tylko nam się Druso z Tangiem nie pomyliły :))))
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  7. Piekny spacer, jesienny w jesiennych kolorach.
    :)
    Zakonnice na rowerach wyglądają super:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Małgosiu, dzięki Tobie trafiliśmy w zeszłym roku do Lukki. Uliczki nas zachwyciły, ale obiecaliśmy sobie, że następnym razem p5rzyjedziemy z rowerami. A tu nawet są mistrzostwa Europy !!!!
    pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestes swietna obserwatorką!
    Zwykle zdjecia a niezwykle tresci przekazalas!

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu cieszę się, że znaleźliście się w mojej ulubionej Lukce. A rowery można też tam wypożyczyć. Nie trzeba targać ze sobą przez pół Europy.
    Dziękuję za komplementy dotyczące zdjęć i obserwacji :)

    OdpowiedzUsuń