Zbliża się czas zbierania zielonych orzechów, ale w Polsce. W końcu załapałam, że tutaj jednak lepiej było to zrobić dwa tygodnie przed Św. Janem.
Wy, kochani, macie jeszcze czas, by rozejrzeć się za niedojrzałym materiałem do wyprodukowania rewelacyjnej nalewki. W zeszłym roku nie robiłam, bo naiwnie myślałam, że wystarczy produkcja sprzed dwóch lat. Jakże się myliłam!
Zainteresowanych odsyłam do przepisu:
ŚWIĘTOJAŃSKI TRUNEK
Moja mikstura już ściemniała, ale lubię robić jej zdjęcia, gdy jeszcze można wypatrzeć wszystkie jej składniki.
PRZY OKAZJI PRZYPOMINAM, ŻE ZOSTAŁO 6 DNI DO LOSOWANIA PREZENTU, KTO SIĘ WYBIERA W TYM ROKU DO TOSKANII I CHCIAŁBY OTRZYMAĆ OBRAZEK, NIECH KLIKNIE NA TRUSKAWKI W KOLUMNIE OBOK.
Nie moge znaleść przepisu :(( Odnośnik jest źle wklejony. Podpowiesz nam gdzie znaleśc te nalewke?
OdpowiedzUsuńUps! Upał mi na mózg padł był :) Już poprawiłam.
UsuńDziękuje bardzo :)) Już sobie wydrukowałam i ide zobaczyć na orzechy. Zdam relacje na moim blogu http://sielankowedzierganie.blogspot.com/
UsuńI napisze gdzie znaleśc przepis :))
ja też nie :(
OdpowiedzUsuńAle że co "też nie"?
UsuńTa nalewka świetnie robi na różne żołądkowe kłopoty. Mój tato robi od lat ale chętnie skorzystam z Twojego przepisu. U mnie w tym roku niestety orzech ucierpiał przez majowe mrozy ale nie wszędzie był ten kataklizm więc może jacyś znajomi wspomogą > Pozdrawiam upalnie
OdpowiedzUsuńMaszko, to nie jest lecznicza nalewka. Może przy okazji wspomaga żołądek, ale dla mnie jej głównym walorem jest wykwintny smak.
UsuńPrzecudnie to wygląda:) Aż pachnie upalną Toskanią, a ja tu marznę bez promyka słońca, choćby na lekarstwo...
OdpowiedzUsuńTeraz już mniej cudnie wygląda, bardziej przypomina smołę. Podsyłam słońce, którego od tygodnia mamy nadmiar.
Usuńmyślałam że to pokrojone ogórki:)a Toskania nie dla mnie:((((
OdpowiedzUsuńA może chociaż jedna mieszkanka Toskanii dla Ciebie? W mailu?
UsuńTa nalewka musi być swietna. Nigdy nie próbowałam i pewnie nie zrobię. Nie posiadam orzecha w ogrodzie. Szkoda.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia Małgoś:*
Majanko, masz jeszcze troszkę czasu, więc rozejrzyj się ludziom po ogrodach. Może znajdzie się dobra dusza? Raptem kilka orzechów w jednym kilogramie się mieści. Żebym wiedziała, jak przetrwają podróż, to bym Ci pocztą wysłała, hi hi hi.
UsuńOj chętnie bym zrobiła, ale nie ma Babci, pewnie jest ten orzech z którego brała orzechy ale nie mam możliwości, należy do kogoś innego....
OdpowiedzUsuńU mnie w rodzinie utrzymuje się, że nalewką na takich orzechach dziadek uratował mi życie /no kilkoma kroplami/ gdy miałam kilka miesięcy . Stąd mój sentyment do tego runku :), jeśli można go tak nazwać. Twój wygląda imponująco.