Trzeba porażenia, żeby wybrać się w taką pogodę do Florencji. Jeśli nawet przed wyprawą mózg funkcjonował jako tako, to po niej została jedynie zawężona gama barwna. Gdy ochłonę i zgarnę w jeden wpis myśli, napiszę więcej. Na razie, w ramach odpowiedzi na zagadkę, wklejam jedno reprezentacyjne dla stanu moich zwojów zdjęcie.
ja nic nie chciałam mówić ale jak się dowiedziałam ,że jedziecie do Florencji to pomyślałam "ło matko". Ale stwierdziłam ,że przecież kto jak kto ale Ty wiesz czym to grozi. A zdjęcie cudowne. Pod słońce uwielbiam.
OdpowiedzUsuńJakoś nie pomyślałam, że do jakiegokolwiek muzeum trzeba dotrzeć gorącymi ulicami. Padło mi na mózg :)
Usuńudarem słonecznym już raczej nie, skoro porażenie nastąpiło, za to widoki niezapomniane ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, może jednak warto było :)
Usuńzdjęcie jest piękne.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, trzeba być odważnym, żeby w taką pogodę wycieczkować:)
Zastanawiam się, czy to odwaga, czy głupota, hi hi hi.
UsuńPorażenia... może, ale na pewno Olśnienia na miejscu :)))
OdpowiedzUsuń:) <3
Olśnienie to dobre słowo :) Dosłownie :)
UsuńAż strach pomyśleć jakie zdjęcia będziesz robić nowym aparatem!!!! Brava
OdpowiedzUsuńTo akurat zrobiłam tym starym aparatem, więc robiłam zupełnie na czuja, bo w małym okienku właściwie widziałam jedną wielką kulę światła :)
UsuńO matko, w taki żar? U nas na wsi dziś miało być 38 stopni, było ze 40, ile w miescie, wolę sobie nie wyobrażać. Podziwiam Twój zapał do zwiedzania, ja się ruszam z domu dopiero wieczorem!:))
OdpowiedzUsuńJak nic porażenie, dobrze zdiagnozowałam, nieprawdaż?
Usuńchyba na to wygląda! ;)))
UsuńCo za determinacja! Ja w zeszlym roku pojechalam w sierpniu na jeden dzien, żeby zobaczyc wystaweVasari, gli Uffizi e il duca i myślałam, że umrę. Było tak gorąco i „pachnąco”, że poza zaplanowanym Uffizi nigdzie nie poszlam. Ale każdy kij ma dwa konce – dwa lata temu, tez w sierpniu, pogoda była znosna, pojechalam w sobote, bo chcialam wejsc do Cenacolo Santo Spirito. Ludzi było malo - no bo kto przytomny przyjezdza do Florencji w sierpniu?!, miejscowi tez uciekaja – wiec odwiedzilam jeszcze kilka miejsc zazwyczaj gesto zaludnionych. Po raz pierwszy moglam spokojnie przyjrzec się wszystkim freskom w Santa Croce.
OdpowiedzUsuńZdjecie – mistrzostwo swiata! Warto było.
Jutro wyjezdzam, w sobote będę na miejscu! Bardzo się ciesze, bardzo!
Szczęśliwej drogi!
UsuńJa tylko się dołączam do radości Iwony Magdaleny...wyjeżdżam pojutrze będę w sobotę....Caluski dla wszystkich E.T.
UsuńToskania na Was czeka :)
UsuńJak milo, ze tyle nas tam bedzie!
UsuńCudownie!! Wcziraj siedząc w ogrodzie też miałam podobne słońce ale niestety nie toskanskie.Pozdrawiam pani Małgosiu serdecznie.
OdpowiedzUsuńAle zawsze to słońce :)
UsuńDzisiaj równie ciepło i słonecznie .Siedząc w moim nie gotowym jeszcze ogrodzie czytałam po raz kolejny pani książkę;.Teraz bardziej doceniam prozę zycia i radosc z małych rzeczy. Chocby to słońce ,które wczoraj i dzisiaj wyglądało podobnie jak we Florencji. Jeszcze raz pozdrawiam serdecznie pani Małgosiu.MagdalenaG.
OdpowiedzUsuńTo bardzo miło czytać te słowa, Pani Magdo. Powodzenia :)
UsuńMusiałam zalogować się od nowa na blogerze ,stąd moja zmiana .W koncu bez problemów na facebooku i tutaj.jeszcze raz dziękuję.
OdpowiedzUsuńpięknie....
OdpowiedzUsuńtyle się
OdpowiedzUsuńNo, to teraz napiszę coś z sensem. Chciałam się przedstawić, bo jakiś miesiąc temu dołączyłam do stałych czytelników.Miałam problemy z "nieanonimowym" komentarzem....Mam na imię Małgorzata, mieszkam w Katowicach.Po powrocie z Włoch, urzeczona urodą Toskanii i Umbrii szukałam wszystkiego na ten temat. W bibliotece natrafiłam na książkę Pani Małgorzaty . Nie przepadałam do tej pory za wszelkiego rodzaju blogami, kojarzyło mi się to z hasłem "pisać każdy może"....ale , że temat mnie interesował, to wzięłam.No.....i wtopiłam na całego!!!!Książkę pochłonęłam, a ciąg dalszy czytam w internecie, nadrabiam zaległości i cieszę się, że mam ich jeszcze trochę, bo potem to już zostanie czekanie na bieżące wpisy.Cóż, trafiłam tutaj niejako "od końca":).A swoją drogą- smartfon to cudny wynalazek!Często dyżuruję nocami i dzięki niemu dłużące się nocne godziny ostatnio spędzam w .....Toskanii.Wersja na telefon-super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich czytelników i Autorkę ! Pani Małgorzato, dziękuję za Toskanię, ale przede wszystkim za lekcję, jak cieszyć się życiem i wszystkim, co nas otacza, nawet najmniejszymi drobiazgami .P.S.Parę znajomych osób uległo już moim zachwytom i już tu zagląda :)
Magiczne jest to zdjęcie Małgosiu!
OdpowiedzUsuńUściski:*