poniedziałek, 22 października 2012

DALLA PAOLA - po toskańsku: "U Pauli"

Kilka domów ode mnie mieszka Paula, świetna krawcowa, ale też i świetna kucharka. Bardzo lubię, gdy nas zaprasza do siebie na pizzę, gdyż atmosfera takiego wieczoru jest absolutnie nie do odtworzenia w żadnym lokalu.
Wieczoru?
Tak, bo jeśli pizza, to tylko wtedy, gdy się uda zebrać wszystkich domowników, no i gdy się rozpala drewno w piecu. A piec u Pauli to obiekt mojej zazdrości, mimo niewielkiej kuchni, otwór do niego jest właśnie w tym pomieszczeniu.
Kiedy tym razem zostaliśmy zaproszeni na pizzę, postanowiłam w końcu poprosić ją o możliwość fotografowania swoistego przedstawienia.
Bohaterem są ręce gospodyni wyciskające nieregularne placki,
wałek przypominający raczej gruby kij,
szuflada pełna poporcjowanego i już wyrośniętego ciasta (na własnym zaczynie, z mąki prosto z młyna), 
dodatki do schiacciaty (białej pizzy)  i to, co nakłada się na samą pizzę.
Zadziwiające, bo nie jestem wielką miłośniczką pizzy, a u Pauli zupełnie o tym zapominam.
Najpierw jem samo ciasto z aromatyczną mortadelą lub pyszną kiełbasą ze sieneńskiej świni. A potem usiłuję (bo wieczór, a ja przecież nie jem kolacji) zmieścić jeszcze chociaż pizzę z kiełbasą i stracchino oraz mój przebój absolutny - z gorgonzolą i gruszką. Wszędzie pojawia się jeszcze sardyńska suszona mozarella. Sardyńska, bo Paula pochodzi z Sardynii. Tata daje jeszcze radę pizzy ze świeżym prawdziwkiem zebranym w okolicach Abetone, pokrojonym tuż przed włożeniem do pieca. Mimo, że się wzdraga przed zjedzeniem czegoś o imieniu własnej córki, kusi się jednak na aromatyczny czerwony sos parujący z margherity.
Nikt już nie miał ochoty na pizzę z nutellą, jako deser, gdyż przyniosłam moje imieninowe ciasta.

Wszystko przegadane, zagadane, więc nie dziwi jeden zapomniany placek. Wystarczy przecież kilka minut, a w miejsce pachnącej pizzy pojawia się węgielek. Nie do końca zrozumiałam też relację między sposobem ugniatania ciasta a jego poduszkowymi efektami. Chyba (?) wałkowanie więzi pęcherze powietrza, a ugniatanie palcami nie, a może na odwrót?

Do domu wracałam z pełnym żołądkiem i małymi baletnicami. No bo jak nazwać pewne przedziwne papryczki? Dobrze, że jestem ciekawska i zapytałam Paulę, co też się suszy na tarasie. Pomidorów to nie przypominało. Zostałam odesłana do rośliny z przeciwległego kąta tarasu i zwariowałam.
Takie małe czerwone patisonki. Paula namówiła mnie, bym sobie zerwała, ile chcę. Nie śmiałam ogołocić całego krzaczka, ale z tego, co wzięłam, mam mocne postanowienie wyprodukowania nasionek.
Żebym tylko nie zapomniała o rękawiczkach, bo ponoć piekielne to peperoncino.
A jak bardzo spodobała mi się ich forma, niech świadczy sesja zdjęciowa z papryczkami.
A teraz kończę wpis i w brzuchu mi burczy na widok wszystkich pyszności. Czy ja w ogóle powinnam pisać o jedzeniu?

45 komentarzy:

  1. O matko! ale apetycznie:)))

    OdpowiedzUsuń

  2. TAAAK !!!!!!! !!!!!!!!!!!!
    GRAZYNA.P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, raz ludzie mówią, że ich dręczę, a później, żeby pisać, hi hi hi. No dobra, kokietuję :)

      Usuń
  3. Oglądam zdjęcia i czuję ten zapach ...
    Jak Pani to robi, Pani Małgosiu?

    Pozdrawiam, tanova

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam specjalną aplikację, do przesyłu zapachów :) Bardzo tajna broń bloggerska. Prowadzące blogi o perfumach dałyby za nią fortunę :)

      Usuń
  4. Bardzo oryginalny wpis! Wszystko smaczne, wszystko interesujące, wszystko pękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miało być - piękne. Zjadłam literkę, chyba zrozumiałe..

      Usuń
    2. Kto by się dziwił, sama zjadłabym więcej liter. Częstuj się Mażenko, którą chcesz :)

      Usuń
  5. Te patisonki są przepiekne. Cud natury! Wyglądaja jak rózyczki :-) Niektorych rzeczy nie powinno się jesc, tylko podziwiać! Fantastyczny ten dzisiajszy post. Ech...
    No i ciekawostka językowa dla mnie - nie wiedziałam, że Toskańczycy ściągają przyimek z rodzajnikiem przed imieniem (!) Ja bym to zaraz chciała poprawiać, hehe.
    Pozdrowienia dla Pauli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przyimki z rodzajnikami są ściągane, z tego, co się orientuję, bez względu na region, ale toskańskie jest tu to, że imię ma rodzajnik. Przy czym tylko żeńskie imię. Mówiła mi znajoma, że z kolei jest jakiś region Włoch (nie pamiętam, który), gdzie męskim imionom towarzyszy rodzajnik.

      Usuń
    2. O ile dobrze pamiętam męskim imionom towarzyszy rodzajnik np. w Mediolanie, a ogólnie można chyba powiedzieć, że w północnych regionach to się zdarza.
      Pozdrawiam,
      Małgorzata Kistryn

      Usuń
  6. JAKI SMACZNY POST! a papryczki zniewalają urodą:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytając ten wpis o mało nie zjadłam filcowej podkładki pod kubek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś posmarowała gorgonzolą i dała płatki gruszki, może byś się nie spostrzegła w różnicy?

      Usuń
  8. Powinnaś pisać o jedzeniu jak najbardziej. Twój przepis na kurczaka w aceto balsamico do dziś jest przysmakiem w naszej kuchni ....mniam. Pozdrawiam Iwona

    OdpowiedzUsuń
  9. Małgosiu, ten piec, ta pizza, wow, wow! Wspaniałości!
    Pamiętam,jak w Asyżu, w pizzerii oglądaliśmy jak pan robi i wypieka pizzę w piecu. Coś wspaniałego no i ten zapach ! Kocham.:)
    A pan był tak miły,że pozwalał piec sfotografować, a dziecku specjalnie pokazywał co i jak sie robi. Miło:).

    Papryczki-patisonki przepiękne i jaki wdzięczny obiekt do fotografowania!
    Śliczne zdjęcia:)
    Całuję:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Paula ma zlote rece, robiac takie cudownosci. Ja jednak bardziej zazdroszcze jej tej pieknej kuchni, takiej klimatycznej nie wspominajac o piecu - istne cudo!
    Czytajac ten post, poczulam sie jak bym tam byla i uczestniczyla w przyrzadzaniu tej kolacji, wspaniale zdjecia.
    Papryczki cudne i pewnie cudnie ostre:)

    Malgosiu, troszke spoznione ale plynace z serca zyczenia imieninowe.
    Wszystkiego co najpiekniejsze zycze, usciski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostrości papryczek jeszcze nie spróbowałam boję się :) A życzenia nigdy nie są spóźnione, najwyżej są za wcześnie w stosunku do następnych imienin :) Dziękuję :)

      Usuń
  11. Dzieki za ten post od kuchni,wspaniala uczta dla ....oczu.pozdrawiam.irena

    OdpowiedzUsuń
  12. Małgosiu z okazji urodzin życzę Ci wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze, zdrowia, uśmiechu i spełnienia wszystkich marzeń!:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pisać, jak najbardziej!! I fotografować też! :) I opis i zdjęcia są świetne, papryczki śliczne, a najbardziej chyba zaciekawiła mnie pizza z gorgonzolą i gruszką - musi być pyszna!

    Co do pizzy z nutellą - miałam okazję spróbować (nie mogłam sobie odmówić, pomimo alergii na orzechy laskowe w nutelli... ;) ), przyniesiono ją właśnie jako deser po pizzy tradycyjnej i jest całkiem dobra :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, gruszka i gorgonzola to moje odkrycie u Pauli. "Sprzedałam" ją już w rodzinie i idzie szturmem przez salony :) Mimo, że lubię nutellę, wolę jednak nasze ciasta na deser.

      Usuń
  14. Gosiu, oczywiście, ze powinnaś pizza z gorgonzolą i gruszką musi być pyszna, ale nie wiem czy podawałaś nam przepis na ciasto do pizzy które robi Paula? bo gorgonzola w Polsce jest gruszki są tylko przepisu na ciasto brak, pozdrawiam serdecznie, papryczki maja piekny kształt
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podawałam przepisu, nawet nie pytałam Pauli, bo myślałam, że bez pieca nie dam rady takiej pizzy popełnić. Ale nadrobię to niedopatrzenie.

      Usuń
  15. No zazdroszczę z całego serca tych smaków, widoków, zapachów. Czytanie tego wpisu było przyjemną torturą (nie udało się uniknąć tego oksymoronu). Poproszę o więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się męczyłam pisząc, bo już mi było tęskno do tych smaków i atmosfery .

      Usuń
  16. jutro idę na pizzę !!! (chociaż jakaś namiastka będzie)

    Szczęścia i wszystkiego pięknego z okazji urodzin! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Spóźnione, bo po niezwykłej wariackiej ośmiobabskiej podróży - najlepsze, najserdeczniejsze życzenia urodzinowe! I całusków tysiące!
    - przesyła Kinga
    (objedzona pizzą, smakołykami z migdałów, nasączona winem i limoncello, obiecująca - jak się pozbiera - opis tego szaleństwa)

    OdpowiedzUsuń
  18. Gosiu , nie byłoby Ci łatwiej zrezygnować z tych włoskich słodkich śniadań? Ten Twój upór odnośnie niejedzenia kolacji jest wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi. Ja już dawano nabyłabym się deprechy. Chyba się nabawię czytając jak to sobie odmawiasz tcy pyszności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszko! W tym sęk, że jem polskie śniadania. No, chyba że mnie Asia do baru wyciągnie o poranku.

      Usuń
  19. Z okazji Urodzin, najlepsze zyczenia Malgos!

    Alez smakowite zdjecia, a nawet nie Wiesz, jak ja tesknie za smakiem pizzy z Neapolu. Do czasu wyjazdu do Wloch jakos za pizza nie przepadalam i jadalam niezwykle rzadko, a teraz zjadlabym chetnie ale tylko tamta.

    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za życzenia dziękuję :) na Twoim miejscu też bym tęskniła. Ja już na samą myśl o takiej sytuacji tęsknię.

      Usuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Pomysl z szuflada jest super do wyrastania ciasta jest super. Tez bym chciala miec taki piec .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle razy widziałam jak Paula robi pizzę, a dopiero teraz zobaczyłam tę szufladę. Magia aparatu?

      Usuń