Dzisiaj chciałam zaprosić Was na dalszy ciąg włóczęgi po florenckich ciekawostkach.
Po wykładzie ruszyłam z aparatem na spacer. W pewnym momencie zaczęłam się bawić w wyszukiwanie czerwonych akcentów i ciekawym zbiegiem okoliczności znalazłam się na skrzyżowaniu Via dei Cerchi z Via del Corso, o tym miejscu mówi się "Il canto di croce rossa", czyli narożnik czerwonego krzyża".
Pokaż Czerwone krzyże na większej mapie Jeśli dobrze przyjrzymy się temu budynkowi zobaczymy w nim zamurowane arkady, ślady po XIV wiecznej loggi, w której mieściła się apteka (dawna nazwa spezieria).
Znaki z murów przypominają nam symbol międzynarodowej organizacji "Czerwonego Krzyża", ale ta wszak narodziła się w połowie XIX wieku.
Nasze florenckie krzyże nie mają nic wspólnego z olbrzymim ruchem o zasięgu światowym. Po prostu w ten sposób oznaczano budynki użyteczności publicznej. Także na Palazzo Vecchio, w herbach pod machikułami znajdziecie czerwony krzyż na białym tle.
Lubię takie zbiegi okoliczności, a mój został podwojony, bo poza znalezieniem się na narożniku z czerwonymi krzyżami, po kilku dniach od mojej zbieranki zobaczyłam u Maszki "czerwony wpis", dlatego jej właśnie dedykuję moje zdjęcia:
Poproszę jedna parę tych czerwonych cudeniek za 59 euro w numerze 40...i tych popielatych też....i czarnych też. Jesiennie ale gorącą pozdrawiam. E.T.
OdpowiedzUsuńNawet, gdybym nie wiedziała, kto wpisał ten komentarz, płeć bym rozpoznała, hi, hi, hi. Szkoda, że nie można nosić wszystkich tych par jednocześnie, nieprawdaż?
UsuńTo ja biorę te popielate w rozmiarze 37. Taki kolor optycznie wydłuża nogi :))))
UsuńKinga
Znaczy się nogi, nie stopy? Przerzucam się na szarości :)
UsuńNogi! O to chodzi w kolorze nude i pokrewnych.
UsuńSztukę maskowania własnych wad teoretycznie opanowałam do perfekcji:)).
Kinga
Rzeczywiście czerwono a ja po przeczytaniu Twojego tekstu pomyslałam ,że znalazłaś gdzieś mój wpis w jakiejś księdze, bo lubię się wpisywać :-) i o mało nie fikłam ,że zaraz oto się tu okaże całemu światu moja nieudolna włoszczyzna bo i na to się czasem kuszę:-).Ten czerwony wpis u mnie to w wyniku zabawy w kolory tęczy zapoczątkowanej przez jedną z blogowiczek. Możesz Małgosiu ściągnąć ode mnie z paska bocznego i bawić się z nami.Ostatnio był już pomarańczowy. A Florencji nigdy mi dość i te fotki to ja sobie w rameczkę i do sypialni. Będzie pasowało jak ulał.Dziękuję Ci.
OdpowiedzUsuńMaszko, gdzieżbym śmiała publicznie Ci błąd wytykać!?
UsuńPotem doczytałam, że to w wyniku zabawy, ale gdy pierwszy raz go zobaczyłam, to najpierw miałam odruch, żeby swojego już nie publikować, ale przecież to bardzo miła koincydencja :)
Nie dam rady bawić się z Wami, choć całym swoim kolorowym sercem popieram :)
Wiem Małgosiu ,że Ty publicznie nie :-) ale to bardzo dobrze ,że zwracasz uwagę dyskretnie. A do fotek z pomarańczem to proponowałabym Twoje piękne włosy sfotografować rozwiane pod słońcem Toskanii. Cudo byłoby.
UsuńTo musimy kiedyś zagrać razem.A rummikub to istny hazard.Mój tata już sam z sobą gra chociaż muszą być co najmniej dwie osoby. Czasami po prostu nie ma kto i wtedy pytam , który to jest on a który ten drugi.Ciekawa jestem co też szykujesz. Lubię takie niespodzianki
UsuńŚliczne kadry.
OdpowiedzUsuńChoć w grę się nie bawię, to i tak Masza mnie natchnęła na kolory Pani Jesieni.
Pozdrowienia ze słonecznych Mazur
A ja pozdrawiam w kratkę, trochę słonecznie, trochę deszczowo :)
UsuńŚwietny pomysł z grą w kolory. Pięknie wyglądają te czerwienie akcenty.
OdpowiedzUsuńNajbardziej spodobało mi się to z aparatem (chociaż na zdjęciu - całe szczęście - to nie ja, to i tak będę pilnować swojej miny podczas robienia zdjęć w plenerze) ;)
Ja ostatnio "gram" w murale i odboje bramowe :).
Jak skończę oba tematy, to przerzucę się na inne. Lubię takie tematyczne "foto-gry" :)
Pozdrawiam z miasta nad rzeką Łódką :)
Ja i tak byłam litościwa i wybrałam zdjęcie z mądrzejszą miną, hi hi hi.
UsuńWszystko czerwone" jest taki przezabawny kryminał, ale Twój wpis nie jest z tych kryminalnych raczej ciekawskich, choć policja była. Jeszcze czerwony samochodzik by się przydał.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że spacer był miły.
Od dziecka uwielbiałam czerwone buty, ale jak lat przybywa odwagi mniej...
cd. kiedyś na blogu robiłam zabawę zdjęć w kolory, może warto we Florencji poszukać np. niebieskiego, bo to chyba najłatwiej albo czarnego, bieli, szarości.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, kto wie? Miłe takie akcentowanie barwą.
UsuńBrawo za pomysł i zdjęcia oczywiście! Pa
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń