czwartek, 27 lutego 2014

ZACHRZĘŚCIŁO, ZAWIOŚNIŁO

Gdyby nie gość, który się zapowiedział w niedzielę, nie usmażyłabym faworków. Przynajmniej w końcu wypróbowałam toskański przepis podany dwa lata temu. Przypominam go więc teraz z czystym sumieniem, wypróbowany organoleptycznie.

CENCI
300 g mąki
50 g cukru
50 g masła (autor podaje, że niektórzy zamiennie stosują tu oliwę)
2 jajka
1 kieliszek vinsanto (słodkie wino, użyłam dość podłego, szkoda mi było dawać wybitnego przedstawiciela gatunku)
1 łyżeczka skórki z cytryny
szczypta soli
olej do smażenia (najlepiej arachidowy)
cukier puder

Po porządnym wymieszaniu składników w robocie uzyskałam aksamitną strukturę ciasta. Przechowałam przez ponad pól godziny w lodówce a potem wałkowałam na przystawce do makaronu, uzyskałam dzięki temu niezwykle cienkie ciasto. Jak każde ciasto smażone, odsączyłam na papierowym ręczniku. 
Faworkami poczęstowałam gościa, dałam też sąsiadkom (w ramach stałej wymiany słodkości, lub innych wyrobów). Trudno orzec, jak długo pozostałyby kruche, bo ostatni kawałek zniknął po dwóch dniach, ale nadal był kruchutki i wspaniale chrzęścił. 
Nie mogłam się tylko zdecydować w jakiej konfiguracji zrobić zdjęcia, więc dołączam wszystkie naprędce wymyślone układy wraz z kwiatami z ogrodu. 

12 komentarzy:

  1. fajny pomysł z tym wałkowaniem . Kupuję. Ale Ci musi pięknie pachnieć już wiosną. U nas może za miesiąc dopiero.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu zonkile juz zaczely swoje szalenstwo :-) i Twoje narcyze, Maszko, sa juz na ok 10cm wysokie :-)) patrze na nie i usmiecham sie do Ciebie z wdziecznoscia :-))
      Pozdrawiam
      A

      Usuń
    2. Nie zdążyłam odpisać, a widzę u Ciebie, że już wiosna przytuptała :)

      Usuń
  2. Smażyłam ostatnio pączki na arachidowym tak jak to robiła Elisa . Świetny patent.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale wytwornie wyglądają z tym kwieciem! I nieco egzotycznie, bo nam dotychczas faworki kojarzyły się z zimą. Tego roku, gdyby dobrze poszukać, to i w Polsce można byłoby postawić wiosenne kwiatki obok ostatkowych przysmaków :).
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku to wszystko na opak, fiołki zaczęły kwitnąć już w grudniu!

      Usuń
  4. Były pyszne :) Mogę ręczyć !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he, załapałaś się na zupełne resztki, w dodatku te mocniej wysmażone :)

      Usuń
  5. Takie apetyczne, ten kolor dało wino? i te cudowne wiosenne kwiaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba bez wina też by miały taki kolor, bo to vinsanto. Ale nie jestem pewna.

      Usuń
  6. Ładnie wyglądają i na pewno są smaczne. :)
    Ja nie piekłam w tym roku ani pączków ani faworków. Ślicznie wiosennie u Ciebie. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam jeszcze drugą wersję i dałam więcej skórki - mniam!

      Usuń