piątek, 18 stycznia 2008

~ CIERPLIWOŚĆ NAGRODZONA

W tak piękny dzień aż się chce uczyć. Brr! Co ja piszę! Co ja piszę!

No i zaczęłam kurs włoskiego, nie dla początkujących. Jest nas 9 osób, wymienię po kolei według zapamiętanych miejsc przy stole: Chilijczyk, Japonka, Rosjanka, Polka, Rumunka, Hiszpan, Iranka, Polka i Chorwatka przez 25 lat mieszkająca w Niemczech. Ale zestaw! Przedział wiekowy? Od dwudziestu paru lat po chyba niemal sześćdziesiąt. Będę musiała nieźle popracować, bo wydaje mi się, że „ciut” odstaję w dół. Zaczęłam męczyć nawet Krzysztofa już na spacerze z psami. Ale po kilkudziesięciu minutach mój mózg ścieśnił się do wymiaru orzeszka (jaki był poprzedni rozmiar? jak to mawiał J.B. „najgorzej jak się co komu zdaje”). Jutro muszę jednak dalej ruszyć do pracy. Ze słońcem to aż się chce. Dzisiaj już niewiele więcej zrobiłam, bo po powrocie ze spaceru zabrałam się za szykowanie słodkiego podwieczorku dla zaproszonej Marzeny. A potem jeszcze skończyłam projekt dekoracji komunijnej. I tak sobie powolutku dzień stąpa.

Acha zrobiłam zdjęcia niektórym świecom. Niestety było za słabe światło więc na razie wkleję je tylko tutaj a do albumu na Picasie jeszcze poprawię.

To jest prezent dla emerytowanego biskupa włoskiego, który przyjął tu Krzysia:

A to jeszcze następne eksperymenty, przy czym ten drugi to nie ser!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz