wtorek, 15 stycznia 2008

~ KONIEC Z NIEUCTWEM


Wczoraj zaczęłam czynić pierwsze kroki ku rozwiązaniu problemów z włoskim. Basta! Czas zacząć uczyć się języka! Trafiłam do Centrum dla Obcokrajowców, które we współpracy z gminą organizuje niezwykle tanie kursy. 30€ za 40 godzin!!! I tak oto, znalazłam się dzisiaj rano na teście, który zakwalifikował mnie do odpowiedniej grupy. Hurra! Nie jestem początkująca! Intuicja chyba kazała mi w tych dniach znaleźć kurs włoskiego. Właśnie zaczęła się nowa edycja.A po obiedzie nowe doświadczenie z ... pralnią samoobsługową. Otóż hrabiunio Bojangles wytworne "zeszczał się" w swoim legowisku. Typowa pralka nie mieści takiej kołdry, zabraliśmy więc i swoje (tak przy okazji, a nie z powodu wytwornego wydalania). W pralni najbliższej San Pantaleo są trzy bębny na 6 kg oraz jeden aż na 14kg! Psia kołderka wymagała wysokiej temperatury, którą nieopacznie nastawiłam, zapomniawszy, że na pralce był napis pierze tylko do 50 stopni. Baa! Podczas prania nie można zmienić wstępnych ustawień, więc z zaciekawieniem czekaliśmy, co się stanie. I co?? Pierze, jak najbardziej pierze i to do 95 stopni. Hi,hi! Akurat przyszła pracownica tej pralni, by wywietrzyć pomieszczenie i otwierając okno spostrzegła na ekraniku zatrważającą liczbę „95”. Chyba sama nie dowierzała tej możliwości, dotknęła szyby sprawdzając temperaturę prania, ale nam nic nie powiedziała. Ciekawe, czy pralka sama się naprawiła, czy też zakład oszczędza na energii, bo płaci się, bez względna użyty program, tyle samo. Inne interesujące mnie spostrzeżenie dotyczyło częstych wizyt ludzi z mokrym praniem, tylko do suszenia. Otóż okazało się , że w taką pogodę (ciągle pada) suszarki cieszą się wielkim powodzeniem. Nie dziwi to tym bardziej, że w wielu domach „ogrzewanie” jest nader tajemniczym i nierozpoznanym dobrze słowem. Ja nie rozumiem, czy oni nie marzną?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz