wtorek, 3 listopada 2009

Z WIZYTĄ U CYTRYNOWEGO DZIADKA

W końcu wraz z aparatem trafiłam znowu do ofiarodawcy cytrusów. Wzruszył się niepomiernie "Madonną od Cytryn". Śmiali się wraz synem, że teraz nie będzie można przeklinać w hali, gdzie zawiśnie dachówka.
Choć ponoć ogólnie to nie klną, ale różni klienci im się trafiają. Dzisiaj podpytaliśmy dziadka, ile ma lat - 83! Starzec jest niziutki, wyglądam przy nim jak olbrzymka, nieprawdaż?
Ma niezwykły głos, takiej chrypy to ja jeszcze u nikogo tu nie słyszałam, aż szkoda, że fotografia nie przekazuje dźwięku, ale i tak zdobyłam się na śmiałość poprosić go o możliwość zrobienia mu fotografii, żeby go Wam pokazać, więc już cyrku z nagrywaniem robić nie chciałam, a poza tym może on nie lubi swojego głosu?
Dziadek akurat formował krzewy cytrynowe. Większość po kole, ale gdy nie ma miejsca na przestrzenne formowanie, ludzie kupują płaszczyznowo przycięte rośliny.
Plantacja na pewno nie należy do największych, nie ma porównania z sycylijskimi, lub chociażby tymi z Cinque Terre, gajami cytrusowymi. Rośliny tutaj pielęgnowane są w donicach.
Część roślin cytrusowych mogłaby spokojnie przetrwać w ziemi, co widać w pobliskim Buggiano Castello. Tutaj jedyne drzewko w ziemi stoi u wejścia na teren. Jest obsypane niejadalnymi owocami o zapachu między cytryną a pomarańczą.
Jednak bezpieczniej uprawiać cytrusy w pojemnikach i na zimę dawać im jakąś kołderkę w postaci agrowłókniny. W tutejszych sklepach ogrodniczych można dostać gotowe domki z folii, na jedną lub więcej roślin. My przygotujemy taki domek z altanki stojącej w ogrodzie.
Już zapewne większość moich czytelników wie, że herbata z cytryną jest moim ulubionym codziennym napojem. Wprost przepadam za smakiem, zapachem i wyglądem cytryny. Przepadam też za innymi cytrusami; a był czas mojego wczesnego dzieciństwa, gdy nie znosiłam szczypiorku i pomarańczy. Kiedyś Rodzice usiłowali namówić mnie na zjedzenie szczypiorku, w przypływie rozpaczy, że się mnie zmusza do zjedzenia tej zieleniny powiedziałam: " to ja już wolę pomarańcze" (w czasach, gdy były wielkim rarytasem)!
A teraz... Wolę pomarańcze, wolę cytryny, wolę cytrusy.
Skądinąd bardzo ciekawy to rodzaj, który długo nie mógł pogodzić uczonych systematyzujących świat roślin. Najbardziej znane gatunki to :
cytron (cedrat) (Citrus medica L.)
cytryna zwyczajna (Citrus limon (L.) Burm. f.)
kumkwat (Fortunella)
lima (limonka) (Citrus aurantifolia (Christm.) Swingle)
mandarynka (Citrus reticulata Blanco)
pomarańcza gorzka (pomarańcza kwaśna) (Citrus aurantium L., syn. C. aurantium subsp. amara Engler)
pomarańcza chińska (pomarańcza słodka) (Citrus sinensis (L.) Osbeck)
pomarańcza olbrzymia (pompela) (Citrus maxima (Burm. f.) Merr.
pomarańcza bergamota (Citrus aurantium ssp. bergamia)
poncyria trójlistkowa (Poncirus trifoliata)
Do tego dodajcie znane mieszańce:
citrofortunella – mieszańce różnych gat. cytrusów z kumkwatem
grejpfrut (Citrus x paradisi Macfad. (pro sp.) – krzyżówka pomarańczy gorzkiej z innym gatunkiem, być może z p. olbrzymią
klementynka – mieszaniec pomarańczy gorzkiej z mandarynką, o owocach pozbawionych nasion
limkwat mieszaniec limonki z kumkwatem
sweetie mieszaniec grejpfrutu z pomarańczą olbrzymią
tangelo (Citrus x tangelo J. Ingram & H. Moore) – mieszaniec mandarynki i grejpfruta.
We wspaniałej książce "Powab jabłka" wyczytałam takie oto ciekawostki o cytrusach:
- z jednej tony cytryn można otrzymać 9 kg esencji zapachowej.
- kolor owoców zależy od proporcji karotenoidów, czyli barwników, niektóre z nich ujawniają się poniżej 13 stopni Celsjusza, dlatego w tropikach nie zobaczymy innych niż zielone pomarańcze
- owoce mogą wisieć na drzewach nawet do 9 miesięcy!
- trzy pierwotne gatunki to cedrat, pompela oraz mandarynka
- udomowienie rodzaju nastąpiło prawdopodobnie u Chińczyków w trzecim tysiącleciu p.n.e.
- wprowadzenie do Basenu Morza Śródziemnego przypisuje się Aleksandrowi Wielkiemu
- na teren Włoch wprowadził je rzymski wódz Lukkulus
- Rzymianie hodowali cytrony głównie dla drewna, pięknego pokroju drzewa, kwiatów i zapachu. Smak owoców mniej ich interesował. Już teraz wiem, czemu ta cywilizacja była skazana na zagładę :)
- samą cytrynę wywodzi się z podnóża Himalajów, gdzie po dziś dzień spotyka się jej dzikie odmiany, może ona wydawać kwiaty dwa razy do roku a nawet i kwitnąć bez spoczynku
- najpopularniejsza odmianą cytryny jest Eureka wywodząca się z Sycylii
- w sztuce renesansu była symbolem wiary
- jednym z najmniejszych cytrusów jest limeta (limonka) uwielbiająca tropiki a nieznosząca zimna, jej największym producentem jest Meksyk
- pomarańcza słodka z kolei to najpowszechniej hodowany cytrus na świecie
- we Włoszech uprawia się je od czasów Medyceuszy, zapalonych hodowców cytrusów
- wyobraźcie sobie, że jeśli nie można było schronić drzew na zimę, to sady całe okładano słomą i chrustem oraz palono ogniska. Musiało to wyglądać spektakularnie
- koniecznie trzeba wspomnieć o mandarynce, jej owoce szybko opadają, dlatego główna ich sprzedaż przypada na czas wokół Bożego Narodzenia, żeby ominąć ten problem wyhodowano odmianę Valencia, u której dojrzewanie rozciągnięte jest w czasie
- połowę światowej produkcji mandarynek konsumują Japończycy
- grejpfrut podejrzewa się o bycie krzyżówką lub mutantem, jego największym producentem jest Floryda
- jedynym cytrusem zrzucającym liście na zimę, znoszącym nawet do minus 15 stopni jest poncyria trójlistkowa, można z niej tworzyć żywopłoty chroniące pastwiska, bo ma długie ciernie, jej owoce są niesmaczne wręcz niejadalne
Wróćmy do hali. Przygotowani w teorię i tak staniemy bezradni wobec nowych odmian. Oczywiście, że rozpoznamy cytrynę, grejpfruta czy zielone jeszcze mandarynki. Ale dlaczego te śliczne pomarańczowe kuleczki nie są mandarynkami i nie są jadalne?
Następnym oryginałem jest cedrat. Nie jestem do końca pewna, czy dobrze zapamiętałam, co to za roślina. Może to jakiś mieszaniec? Ma olbrzymie owoce, poniekąd całe w krostach. W ogóle wygląda tak jak by go nieźle w życiu potargało :)
  
Z kolei jeśli interesują nas tylko skórki a nie miąższ, to warto mieć oryginalny owoc zwany "Ręką Buddy. Jest to chyba  najbardziej niesamowita roślina spośród całej rodziny cytrusowych.
   
Owoc tworzy kształt przypominający wielopalczastą dłoń lub ośmiornicę przez co znany jest tez pod nazwą "macka ośmiornicy". Niegdyś roślina używana była do ceremonii i obrzędów magicznych. Wierzono że sok z jej miąższu da kobietom urodę, a mężczyznom przyniesie sławę wojenną.
Czas kończyć wizytę. Jeszcze tylko zamówienie na portret ... psa. Syna właściciela. Pies nie byle jaki - wicemistrz Italii i dwukrotny mistrz Toskanii w łowiectwie. Ponoć złowił bażanta zanim go ustrzelono. Ale czy jest się czym chwalić? Myślistwo to już osobny temat, o którym pewnie powinnam napisać, boć to tutejsze maniactwo. Piesek świeżo po operacji łapy, trochę wyciszony po narkozie.
Z chęcią spróbuję kiedyś namalować jego portrecik. No bo jak okazać wdzięczność, gdy znowu do domu wróciliśmy z drzewkiem grejpfrutowym i misterną konstrukcja z goździków?
 
A w hali pozostało jeszcze do przesadzenia małe drzewko pomarańczowe! Że nie wspomnę o zaproszeniu do przyjechania w czasie, gdy cytryny będą opadać, by nabrać sobie do zrobienia limoncello czy crema al limone. Hurra!
Tymczasem na próbkę dwie cytrynki i grejpfurt. Zjadłam bez cukru!
Przy okazji fotki grejpfrutów zwróćcie, proszę, uwagę na gąsiory.
Ot! Cudowne rozmnożenie. Drugi też wypatrzony przez Krzysztofa na śmietniku.

11 komentarzy:

  1. "Ręka Buddy"?-niesamowita!Nawet nie miałam pojęcia że taki owoc istnieje!Idę sobie zaparzyć herbatkę i żałuję tylko że nie mogę wkroić sobie do niej cytryny zerwanej prosto z drzewka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. to ja też idę po herbatkę. I też z cytrynką :)
    Wyobrażam sobie ten niezwykły zapach panujący wśród tych drzewek.
    Kinga z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  3. a dachóweczka śliczna.
    K. z K.

    OdpowiedzUsuń
  4. kwaśno mi się zrobiło , tyle cytryn naraz :)

    za herbatę z cytryną dziękuję , piłam w pracy właśnie wtedy kiedy pisałaś o cytrynkach i jej siostrach / o czymś ciekawym :) /

    nie miałam pojęcia o takim bogactwie w świecie cytrusów a już ręka buddy wparwiła mnie w prawdziwe przerażenie ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowite te cytrusy i ileż odmian o których w ogóle nie slyszałam. Na przykład ta ręka Buddy czy ośmiornica, przerażająca jest ;)

    Grejpfruty bardzo lubię, zjadam właściwie co dzien jednego:)
    Lubię pomarańcze, mandarynki, pomelo, limonki, cytrynki :)

    Buźka Małgoś:***
    Wyglądasz ślicznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cytrusowy zawrót głowy!!
    Jestem w szoku, ręka buddy?? A coż to takiego?
    Bardzo ciekawa lekacja botaniki ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś tak się cieplej zrobiło w ten zimowy dzień i aż zapachniało tymi cytrusami...

    OdpowiedzUsuń
  8. Przypomniało mi się Małgosiu, jak kiedyś "rzucali" do sklepów pomarańcze kubańskie, niby na osłodę, ale w smaku to pomarańczy nie przypominało :( cytrynki super, ale nie mogłam oderwać wzroku od Twoich włoskich bucików... :))) Monika z Poznania

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam jak stałam w takiej kolejce gigant z tatusiem po pomarańcze na święta.
    Zadziwiłaś mnie tą wielością odmian cytrusów.
    U mnie właśnie przegryza się pigwóweczka. Mimo podanych przez Ciebie przepisów, to z cytrynami będącymi w tutejszej sprzedaży jakoś boję eksperymentować.

    OdpowiedzUsuń
  10. Po pierwsze: Gosiu czy te parasole wiszące po sufitem szklarni , to właścicieli, czy efekt konstrukcji.
    Podoba mi się Twoja teoria na temat starożytnych. Moja Marta akurat pisze prace o przyczynach upadku Cesarstwa Rzymskiego, więc przekażę jej Twoje sugestie.
    A ręka buddy jest extra, tylko jak to wygląda w środku i jak smakuje?
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń