Czyli moja pomyłka językowa "fave dei morti", w której zrobiłam z nich bajki zmarłych. Dosłownie to bób zmarłych. Właściwie są to ziarna bobu, no bo jakże inaczej potraktować sam bób w liczbie mnogiej, gdy w naszym języku funkcjonuje w liczbie pojedynczej?
Ale o co chodzi?
Trzeba oderwać się od słodkości i wrócić do bobu w kulturze starożytnej. W Grecji na przykład używano jego ziaren do głosowania. Ciasteczka zrozumiałe będą jednak dzięki innemu zwyczajowi, otóż w dzień upiorów i mar (Lemuria) ojciec rodziny o północy nabierał w usta czarne ziarna bobu i wypluwał je przed dom. Rozrzucał ziarna, by duchy zajęły się ich zbieraniem a on sam w tym czasie stukając w miednice prosił duchy, by opuściły domostwo. Towarzyszyły temu słowa "To wam oddaję i tym bobem wykupuję siebie i swoich".
W formie smakowitej zwyczaj przeniknął do chrześcijaństwa. Pozostał kształt bobu. Jest to słodki wypiek według niezwykle prostego przepisu. Są oczywiście odmiany lokalne, wariacje proporcji, składników, czy też użycie koloru.
Przykładowe znalezione:
200 g mąki
200 g migdałów
100 g cukru
30 g masła
1 jajko
aromat spożywczy, np cytrynowy, waniliowy
Obrane ze skórki migdały zmielić i wymieszać z pozostałymi składnikami. Czasami zaleca się dodanie odrobiny słodkiego rosolio lub jakiejś wódeczki. Uformowane ciastka w kształcie właśnie dużych ziaren bobu wyłożyć na blachę wysmarowaną masłem i przyprószoną mąką. Piec około 25 minut w 160 stopniach. Niestety nie wypróbowałam przepisu, bo mnie coś po kościach łamać zaczęło i zapobiegawczo uchroniłam się pod kołdrą przed grasującą tu grypą.
Małgosiu , nie daj się grypie !!!
OdpowiedzUsuńmoże by ją tymi ciastkami wystraszyć ???
----
moja babcia kiedy w czasie wojny tyodniami oczekiwała na dworcu kolejowym we Lwowie na transport do Polski nasypywała swoim dzieciom do papierowych tutek wcześniej ugotowany bób , pozwolił im przetrwać wiele głodnych chwil ....
babciu byłaś niesamowita , nie tylko wtedy -zawsze :)
Uwazaj na siebie bo pogoda teraz zdradliwa. Rano zimno potem goraco i tak w kolko. A swoja droga takich ciastek w mojej okolicy nie zauwazylam. Musze sie bardziej przyjrzec straganom w okolicy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuńZdrowiej Małgoś!
OdpowiedzUsuńU mnie też grypa, synek chory, miał 40 stopni gorączki wczoraj i dziś . Siedzimy w domku. Dziecko ma antybiotyk i non stop leki przeciwgorączkowe. :( Eh...
Małgosiu, ciasteczka mi się bardzo podobają:) U mnie były "kosteczki zmarłych", zajrzyj,zapraszam:)
Pozdrawiam ciepło i serdecznie:)
Majana
W roznych wloskich regionach i miejscowosciach bywaja rozne kulinarne tradycje zaduszkowe. U mnie w Bazylikacie byla gotowana pszenica, ale nie w moim wykonaniu. W przyszlym roku zrobie sama.
OdpowiedzUsuńDla zainteresowanych pozwole sobie wstawic link ze zdjecim i opisem:
http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,98597931,102328084.html
Pozdrowienia
Linn
A to się porobiło. Komentatorzy nieźle sobie pozwalają...
OdpowiedzUsuńA może by tak spytać autorki bloga o pozwolenie.
Taka mnie zaduszkowa myśl naszła.
Pozdrawiam pozwalających i pozwalanych:)
W Krakowie przy cmentarzach od lat sprzedają tzw. "trupi chlebek" w celofanowych tutkach. Teraz, coby nie straszyć, nazywa się to "miodek" ( w domyśle również "trupi" ale oficjalnie "turecki"). To nieziemsko twarde, pokruszone w nierówne kawałki bryłki miodowe z dodatkiem np. orzechów, zabarwione karmelem,o smakach śmietankowym, kakaowym, orzechowym itp. Słodkie okrutnie...
OdpowiedzUsuńA w Warszawie sprzedaje się coś takiego jak "Pańska skórka" http://miastodzieci.pl/dla_rodzicow/75:/1274:panska-skorka-na-warszawskich-cmentarzach
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze tego nie jadłam.
No cóż, ja nie z Warszawy ;)
Pozdrowionka Małgoś !
Mam nadzieje,ze lepiej się czujesz.