środa, 20 października 2010

SEKRETNE ŻYCIE CUDÓW

Trzeba było się pożegnać z Tatą. Skoro jednak samolot odlatywał popołudniem, to nie ma co czekać w domu, lepiej wcześniej pojechać do Pizy i spełnić jego marzenie o wspięciu się na Krzywą Wieżę.
W połowie października oczekiwanie na godzinę wejścia nie jest znacząco długie i udało nam się w ciągu dwóch godzin przeznaczonych na Plac Cudów zakupić bilet na sensowną godzinę i zdążyć zobaczyć od wnętrza najsłynniejsze na świecie przekrzywienie.
Do wyznaczonej godziny mieliśmy około 45 minut, oddaliliśmy się więc poza plac, by zobaczyć inny plac. 
Tak sobie gapiąc po drodze:
Zajrzeliśmy na dziedziniec Pałacu Arcybiskupiego. Ależ wymuskany! Niewiele barw, ale bardzo zgrabnie wraz z rytmami tworzą ujmującą kompozycję. Ciekawy pomysł popiersi kolejnych arcybiskupów. Świetnie "siedzą" na ścianach. 
Potem wyruszyliśmy na poszukiwanie placu, który gdzieś mi się kołatał w pamięci, że przechodziłam, że zdjęcia widziałam, że ...trafiliśmy. 
Nie tak daleko od Pola Cudów. 
Okazuje się, że chodziło mi o Piazza dei Cavalieri. Przedziwny,  bardzo nieregularny plac. Ponoć rozplanowaniem budynków przy nim zajął się sam Giorgio Vasari. I on też jest autorem projektu Palazzo della Carovana. To sgraffito zawsze miałam gdzieś pod powiekami, trudno zapomnieć taką grę dwóch barw tynku układającą się w skomplikowane wzory. 
Wyobrażacie sobie studiować w takim budynku? Jest on siedzibą założonej przez Napoleona Scuola Normale Superiore.  
Niespotykana bryła Palazzo dell'Orologio jest wynikiem połączenia ze sobą dwóch wież mieszkalnych. Dobudowany łącznik stanowi efektowne wejście na plac. 
Zaraz obok Palazzo stoi kościół Santo Stefano dei Cavalieri, także według projektu Vasariego. Jeszcze nie mogę nie wspomnieć o pomniku Cosimo I - dumnego Medyceusza, u którego stóp umieszczono fontannę zwaną Fontanną Z Garbusem.
Czas wejścia na Krzywą Wieżę powoli przyzywał nas z powrotem. Trudno jednak się oprzeć zajrzeniu do otwartego kościoła San Sisto. 
Pobieżnie przyjrzałam się wnętrzu XII wiecznej świątyni. 
Od razu w oczy wchodzą majestatyczne starożytne kolumny. O ich "recyclingu" świadczy zwłaszcza jedna - sztukowana. Zastanawiam się, gdzie jeszcze widziałam takie marmurowe obramowania dla niszowych konfesjonałów? Trochę droczyłam się z czasem, ale jeszcze chwilkę, jeszcze obejrzę prawą nawę do końca. Ooo! Chrystus Arcykapłan na krzyżu, olbrzymi, rozciągnięty pomiędzy światłem a światłem, wypełniający swoją sylwetką cały kształt krzyża. Nie znalazłam o nim zbyt wielu informacji, poza tą, że to rzeźba z XIV wieku.
Idziemy, idziemy, już na nas czeka Krzywa Wieża. 
Gdy tak sobie powoli na nią wchodziliśmy, gdy tak sobie z niej spoglądaliśmy zaczęłam widzieć inaczej rozpościerające się u jej stóp widoki. 
Opracowując zdjęcia przyszło mi potem jeszcze na myśl, że pozbawione kontekstu detale a nawet większe fragmenty architektury zaczynają żyć zupełnie samoistnie, czasami na granicy czytelności.
Zobaczcie np. cały zespól budynków katedra + baptysterium + cmentarz, a potem zbliżenie: 
Myśli zaczynają się błąkać wokół kubizmu.
W związku z tym powstał pomysł, by nie zdradzić miejsca ulokowania niektórych detali z Placu Cudów. Jeśli zawitacie kiedyś w pobliże, proponuję zabawę w odkrycie, gdzie też sobie sekretnie żyją owe fragmenciki:
Kto zgłosi się do mnie z "odczytanym" całym kolażem dam nagrodę. Jaką? Nie wiem, ale pomyślę nad czymś godnym. Czekam parę lat :) Do skutku.
Tymczasem zdradzę Wam, że wszystko, z jednym bliskim wyjątkiem, znajduje się tutaj:

A na koniec urocza w swojej prostocie scenka rodzajowa: karmiąca matka pod pomnikiem karmiącej wilczycy. Zauważcie, że berbecie też są dwa, tylko że jeden nie spożywał.

11 komentarzy:

  1. Alez cudowna wycieczka! Nie byłam jeszcze w Pizie. Pięknie!
    Krzywa Wieża to marzenie mojego synka, koniecznie trzeba tam kiedyś pojechać.
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała wycieczka! Głęboko zastanowiło mnie to nietypowe przedstawienie Ukrzyżowanego ...takiej formy jeszcze nie widziałam.
    Pozdrawiam :)))(dzisiaj z deszczem i mgłą)
    Gdynianka

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wspomnienia. Gdy byłam we wrześniu. Wiele osób wykonywało akrobacje z cyklu 'podtrzymam wieży" Trawniki niesamowite. Faktycznie na wejście trzeba był czekać 5 godz ale warto było wejść i obejrzeć co można zobaczyć Bo nigdy nie wiadomo czy wrócimy... Piza jako miasto zaskoczyła mnie na plus, świeciło słońce, kolorowe kamieniczki, mosty, place,rzeka, pomniki. Pobłądziliśmy do parkingu, ale wato było bo to zachęciło nas do obejrzenia miasta. Lubię oglądać budynki akademickie. Te Pani zdjęcia to taka prawdziwa Piza!

    OdpowiedzUsuń
  4. A nas nie wpuscili na krzywa wieze ;( Okazlo sie min. wiek to skonczone 8 lat i nie bylo mowy o zakupie biletow mimo iz wzrostem Kasia od 8 latkow nie odbiega. No i do dzis wspomina swoje rozczarowanie - bardzo chciala wejsc i wrecz nie mogla sie doczekac. A tu taki klops. W gescie solidarnosci z rozżalonym dzieckiem tez skapitulowalismy, bo jak moznaby postapic inaczej? Wieza musi poczekac ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. cudnie też bym chciała tam być ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja podziwiam kondycję Pani Taty-ile to schodów trzeba pokonać by wspiąć się na szczyt?A i schody są 'krzywe',bardzo ładne :)
    Krucyfiks jest zjawiskowy,czy to drewno polichromowane?
    Cudne są wycieczki z Panią,dziekuje!

    OdpowiedzUsuń
  7. Justi faktycznie z małym dzieckiem może być problem, bo w pewnym momencie barierka to takie sobie grube pręty o takim prześwicie, że nawet szczupły dorosły człowiek by wyleciał. Ale przecież Ty jeszcze tu będziesz wracała, to w końcu Twoje dziecię się załapie.
    Co do krzyża, to jest to drewno polichromowane. Tego typu przedstawienia widziałam w Lukce (w bramie San Donato, gdzieś na ulicy), we Florencji w kościele nieopodal San Miniato, no i w Pistoi w Kościele San Andrea. Moja koleżanka historyk sztuki była zaskoczona taką ikonografią. Według niej w Polsce nie spotyka się takich krzyży, jeśli jest jakiś to współczesny. Tutaj w tym pizańskim brakuje kielicha pod prawą stopą, może kiedyś był? Zauważcie też proporcje, tutaj postać zasłania niemal cały krzyż, i tak widziałam w innych przypadkach. Wręcz miałam wrażenie że drewno krzyża zostało kiedyś przycięte.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałoby się zaśpiewać za Sojką..,,Ojca mego siwizna,jak dobrze że jeszcze tu jest,,Tak się ciepło robi na blogu jak Tata Panią odwiedza .Dużo zdrowia dla Niego i dla Was !

    OdpowiedzUsuń
  9. Małgosiu wszystkiego co najlepsze z okazji Twoich urodzin!!! :))))

    OdpowiedzUsuń
  10. No właśnie! Imprezę czas zacząć! Wszystkiego najlepszego urodzinowego!! :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach, ach, i tu mnie dopadliście :) Bardzo dziękuję, a ja nawet nie mam tortu urodzinowego, by Was poczęstować, ani nawet żadnej słodkiej wycieczki w zanadrzu. Ale może, gdy pogoda pozwoli jakoś to naprawię?

    OdpowiedzUsuń