czwartek, 27 marca 2014

RZECZ O POWOŁANIU

Historyjka wydarzyła się w Bolonii, tego dnia, gdy dołączył do nas Krzysztof i to jego uchu ją zawdzięczamy. Wracam do baru, w którym była dziwnie niemiła właścicielka.
Dwa stoliki od nas siedziała niezwykle barwna staruszka z jakimś małym psiakiem (Kinga będzie wiedziała, jakim). Dziewczyny chciały nawet zrobić jej zdjęcie, ale po reprymendzie od właścicielki, tonowałam ich zapędy.
Babcinka wstała i zaczęła iść ku drzwiom, gdy zaczęła ją mijać inna, młoda, właścicielka innego małego czterołapa. Psy nie polubiły się od pierwszego wejrzenia, skoczyły ku sobie, ciągnąc za smycze, w które wplątała się babcia i bezwładnie gruchnęła o podłogę. Nie było chwili do zastanowienia, Krzysztof i Ela polecieli z pomocą. Krzysztof tym razem nie jako kapłan z posługą, tylko z usługą tłumacza, a Ela jako lekarz. Babcia okazała się z dobrego pokolenia, nie zaznała żadnego uszczerbku.
I tu na scenę wkracza trzecia osoba z powołaniem - kelner.

Pyta jeszcze oszołomioną staruszkę, czy podać wodę, a gdy słyszy twierdzącą odpowiedź, automatycznie uzupełnia pytanie: "naturalną czy gazowaną?"

22 komentarze:

  1. deformazione professionale.....
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z piesków był z pewnością chichuahua, chyba ten należący do starszej pani, ale nie wiem na pewno, bo zachwycałam sie tym razem bardziej nią :)). A drugi był mieszaniną ratlerka z padalcem. Z przewagą genów padalca :))))
    K.

    OdpowiedzUsuń
  3. :D ... super! od razu mi się humor poprawił ... uwielbiam czytać Pani bloga ... najlepiej mi to "wychodzi" w pracy :D ... pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. A jednak zdjęcie kelnera jest! Mimo zakazu właścicielki:)) Fajna była ta Wasza podróż:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Zdjęcie zrobiłam przed zakazem, nie mówiła nic o kasowaniu :)

      Usuń
  5. Rzecz o powołaniu - tytuł w sam raz:)
    Powołanie kapł... tfu... tłumacza, lekarza i kelnera:):):):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he :) Od razu nam przyszło do głowy to określenie, gdy zwróciłyśmy uwagę na zestaw "zawodowy" uczestników zajścia :)

      Usuń
  6. przypomniala mi sie moja sytuacja...pracowalam przez lata w szkole.Zdarzylo mi sie , ze kupujac kielbase w sklepie ( nie w supersamie) powiedzialam pani, ktora mi ja podawala...dziekuje, siadaj ..:)
    teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś też pracowałam w szkole i podczas wakacji, stojąc w kolejce (tak, niegdyś stało się w kolejce, żeby coś kupić :) ) powiedziałam, w pewnej chwili głośno: - proszę o ciszę! :D

      Usuń
  7. Kelner fantastyczny, co tam mówić,chciał być po prostu pomocny też!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie brzmi we włoskim, bo jest to nieśmiertelne pytanie podczas zamawiania wody w każdej restauracji :)

      Usuń
  8. K'lara .... to jest tak zwane " zboczenie zawodowe ", mysle, ze ten kelner tez zostal tego ofiara :)
    teresa

    OdpowiedzUsuń
  9. Samo życie! Anegdota z gatunku tych, które musiały się wydarzyć, bo nikt by nic takiego nie wymyślił - jako nieprawdopodobne. Drogie Panie, macie więcej takich smaczków?
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  10. Ha ha ;D Dobre!
    Profesjonalne pytanie profesjonalnego kelnera, w każdej sytuacji opanowanie ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Penso che dovrebbe essere deviazione prioffesionale o perversione prfessionale, ale to tylko taka moja uwaga hahaha,ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale, że złe okreśelnie, czy literówka u Kingi? Moim zdaniem napisała poprawnie. To jest przecież deformazione professionale, czyli odchylenie zawodowe :)

      Usuń