niedziela, 15 lutego 2015

NA WIELE SPOSOBÓW

Walentynki obchodzę ... szerokim łukiem. Rzekłabym: "nie rozumiem, nie dotyczy". Zapomniałam, że jednak pośrednio dotyczy, gdy ustala się termin warsztatów. Wczoraj dotarły tylko dwie najbardziej wytrwałe panie, ale dzięki temu mogłam im poświęcić całą  moją uwagę. Powstało więc wiele świec opartych o jedną formę. Zdradziłam kilka tricków, jak radzić sobie z kurczącą parafiną, jak skutecznie i szybko osadzać knot oraz pokazałam kilka metod opracowania powierzchni. Kocham  ten moment, gdy twarze zaczynają się rozjaśniać uśmiechem, nawet, jeśli początki bywają trudne i trzeba zdzierać nieudane próby.
Antonella i Carla

6 komentarzy:

  1. Prace są wyjątkowe! Siedzi we mnie nauczyciel, wprawdzie akademicki i to etap miniony ale faktycznie jak dziś na rękodziele początkowo jest trudno ale efekty cieszą! Niesamowity jest moment kiedy zaczynamy widzieć np. u koleżanki pierwsze efekty to wtedy występuje wręcz euforia. kiedy Świece jeszcze przed nami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki. Parafina jest cierpliwa, ostatecznie zawsze można ją po prostu przetopić :)

      Usuń
  2. Obchodzę je na codzień, więc dla mnie bez różnicy ten 14 luty. Duzo szumu z sercami w tle.
    Uwielbiam takie świece, Aż szkoda je zapalać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te ostatnie słowa powodują, że tego typu świece trudno sprzedać :) A świeca bez ognia jest martwa i zaczyna być kurzołapem. We Włoszech kultura ciętych kwiatów jest na o wiele niższym poziomie, ale nawet tu rozumieją argument, że przecież, gdy wydajemy pieniądze na bukiet, to wiemy, że on zwiędnie. Podobnie powinno się traktować świece :) Cieszę się, że się podobają. To były pierwsze ich próby.

      Usuń
  3. takie walentynki to ja rozumiem :) Piękne świece!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym pamiętała, że to walentynki, to pewnie nie zrobiłabym warsztatów w tym dniu :)

      Usuń