Myślałam, że to będzie tylko przerwa, gdy dwa miesiące temu zawieszałam działalność blogową. Byłam już wtedy w głębokiej depresji, nie mam pojęcia, jak ja wykrzesałam siły, by przygotować wystawę i odbyć wernisaż prac z ptakami. Mój stan jednak pogarszał się, wiedziałam, że nie uciągnę nawet tak rzadkiego pisania, więc pomyślałam o kilkumiesięcznej przerwie. W tym czasie we współpracy ze specjalistami powoli zaczynałam wspinać się ku życiu i analizować przyczyny, skąd ta czarna dziura.Wszyscy jednogłośnie i specjaliści, i rodzina, i przyjaciele zwrócili mi uwagę na moją nadaktywność (jako jedną z przyczyn). Zrozumiałam. Z czegoś trzeba zrezygnować, zwolnić tempo, nauczyć się leniwie odpoczywać. Z listy zajęć mocno absorbujących czas wybrałam na razie bloga i jedną grupę w pracowni (jeśli jeszcze uda się wrócić do tamtych czasów). O tym, jak się nie wyrabiałam z pisaniem niech świadczy 40 zaczętych artykułów i jeszcze więcej w ogóle nawet nie wpisanych na listę do opisania. Mówi się, że depresji nie zrozumie ten, kto sam jej nie przeszedł lub przynajmniej jej nie towarzyszył. Kiedyś terapeutka, wiedząc, że jestem artystką, powiedziała, żebym spróbowała przedstawić siebie w tej sytuacji. Może to trochę i Wam opowie, jakim cierpieniem jest depresja:
Ten stan jest już za mną, teraz jestem na etapie normalizacji, przywracania uśmiechu na twarzy, nieunikania ludzi, wróciłam do pracowni. Dlatego mogę powiedzieć, że bardzo świadomie podjęłam arcytrudną decyzję o zakończeniu pisania bloga. Cała jego zawartość zostaje, niczego nie kasuję. Nie piszę "pożegnanie", bo jestem. Macie do mnie kontakt mailowy. Macie mnóstwo materiału, którego wystarczy na wiele wyjazdów do Toskanii. Za wszystkie dobre słowa, za ciepło, które od Was dostałam, za czytelniczą wierność, za uważność, także za korekty, z całego serca dziękuję.
Kochani, z żalem muszę Was powiadomić, że na kilka miesięcy muszę zawiesić pisanie na blogu. Nie mogę podać precyzyjnej daty powrotu, ale zrobię wszystko, żeby w ogóle wrócić. Może nawet w trakcie przerwy coś wrzucę, ale nie chcę nic obiecywać. Pozdrawiam Was serdecznie. Małgorzata
Tym razem trudniej było uchować całość w sekrecie bo salę przyległą do baru, z wielkim entuzjazmem właściciela, z udzialem proboszcza, zamieniliśmy na salę wystawową. Tam można tylko było zasugerować, żeby nie zaglądano, ale wiecie, ludzka ciekawość to wielka siła. Poprzednia sala, do której nikt bez klucza nie ma dostępu, stanowi obecnie magazyn Pro Loco i jest mniej przytulna jak na temat, którym są delikatne, lotne stworzenia.
Pod obstrzałem obiektywu od wielu lat śledzę ptaki, głównie pobliskich mieszkańców, albo i ciut dalej mieszkających, chociażby w Polsce. Stąd tytuł "Nie tylko sąsiedzi". Zaczęłam malować tę serię jeszcze przed pandemią i myślę, że długo jej nie skończę, Będą dolatywać następne latające piękności, będę o nich zdobywać wiedzę, poszukiwać ich nazw, zwyczajów Pewnie nie raz zdarzy ni się jakieś niezwykłe odkrycie, że tak upierzoną czaplę złotawą spotyka się w czasie godowym, A ich włoska nazwa to czapla strażnik byków.
Na wernisaż przybyło około 80 osób, wśród których rozlosowałam nagrodę
A potem jeszcze przeprowadziłam krótki konkurs na to, kto odgadnie, który mały ptaszek był przejściem do większego formatu. Odpowiedź prawidłowo padła dość szybko, a nagrodą był też druciany ptaszek, ale na stópce z przeciętego wzdłuż korka
Na wernisażu ludzie zobaczyli 22 małe obrazki o wielkości 10x10cm oraz 13 wielkoformatowych prac. Nie dowierzam sama, ale siedem już sprzedałam.
Najpierw rzut na całość, potem pojedyncze obrazy.
Wybaczcie jakość, fotyobrazów strzeliłam telefonem, lepiej sobie radził z niezbyt dobrym oświetleniem. Zresztą to były jedyne foto zrobione przeze mnie, inne mam dzięki uprzejmości kilku osób.
Fajny był pan, który krążył cały czas wokół kaczek krzyżówek, w końcu pyta mnie o cenę, której wysokość wyraźnie mu się nie spodobała, więc lekko oburzony pyta "ile?". No to ja się grzecznie zapytałam, a ile by pan dał, i tu zaległa kojąca cisza :)
Dodatkowo urządziłam "kącik edukacyjny". Pokazałam pióra zebrane tylko wokół domu, pokazałam naczynia, które sfiksowana na tym temacie kupuję, ale też i dostaję jako prezenty. Prezentam od mojego śp. Taty są trzy wielkie segregatory z atlasem ptaków polskich, był tam też starusieńki atlas podarowany mi przez czytelniczkę. Ostatnią grupą były różne ptasie dekoracje wykonane przeze mnie na Święta Wielkiejnocy.
Do późnego wieczora ludzie się schodzili, rozchodzili, wcale aż wiele nie zjedli, a Avvio okazał się hojnym sponsorem aperitivo.
I już zupełni nic nie kosztował nas widok z okna.
W gazecie "La Nazione" zdążył pojawić się artykuł, który postaram się Wam przetłumaczyć:
GOSPOSIA Z TOBBIANY ODKRYWA SIĘ JAKO MALARKA
Wystawa Margherity, prawdziwej prawej ręki Don Cristoforo odniosła dobry sukces.
Dużo ludzie wzięło udział w wernisażu, który odbył się w wewnętrznej sal BarLume w Tobbianie. Było to otwarcie wystawy Małgorzaty Matyjaszczyk, przez wszystkich nazywaną tu Margheritą, która jest także gosposią Księdza Krzysztofa. Wystawione obrazy są wspaniałymi portretami ptaków z naszych okolic: kosów, szpaków, kaczek krzyżówek, srok, płomykówki, kopciuszka, gawrona, całe ptasie zrzeszenie, które śpiewa i fruwa wokół naszych domów, niespostrzeganych przez większość osób. Margherita nazwała wystawę "Nie tylko sąsiedzi" aby przykuć większą uwagę do obecności wielobarwnych i dźwięcznych.
W 2018 roku, na poprzedniej wystawie Margherita sportretowała osoby z Tobbbiany, teraz chciała rozszerzyć swoją sztukę na sąsiedztwo naturalnego środowiska, wybierając za bohaterów ptaki. Wizytujący wystawę podziwiali nie tylko naturalizm, z jakim są przedstawione ptaki, ale i wrażliwość z jaką malarka potraktowała każdego ptaka, właściwie jako towarzysza życia , jako kogoś z własnym usposobieniem.
"Ptaki są dla mnie znakiem obecności Boga" powiedziała Margherita przedstawiając wystawę ludziom uważnym i zaintrygowanym. "One także są naszymi parafianami" dodał Ksiądz Krzysztof.
Artystka zorganizowała nawet loterię hojnie dając w nagrodzie własną pracę.
Margherita uzyskała tytuł magisterski w Szkole Sztuk Pięknych, a następnie była dyplomowana na podyplomowych studiach teatralnych. w Polsce pracowała jako instruktor sztuki i teatru w ośrodku kultury. Z wielką pasją oddaje się malarstwie miniaturowemu i kaligrafii.
PRZYPOMNĘ, ŻE WYSTAWA BĘDZIE TRWAĆ D 19 GRUDNIA, WYSTARCZY SIĘ ZE MNĄ SKONTAKTOWAĆ, PODEJDĘ DO BARU I OPROWADZĘ.