niedziela, 19 sierpnia 2018

MIASTO PEŁNE PRANIA

To akurat nic dziwnego, wszak pranie to ulubiona dyscyplina domowa włoskich gospodyń, ale w Catselnuvo di Berardenga rozpanoszyło się ono niezwykle.

To był 1 maja 2017 roku. Rzutem na taśmę zdążyliśmy przed zapowiadanymi ulewami, czego nie zapowiadało zwodnicze niebo. Pamiętam, że miałam tego dnia jeszcze kilka innych punktów na mapie, do dwóch miejsc zajrzeliśmy już w deszczu i niewiele zobaczyliśmy. Warto jednak wrócić do wycieczki, warto wrócić też na południe Chianti, by pomyszkować po okolicach Castelnuovo Berardenga.


niedziela, 12 sierpnia 2018

POMNIEJSZE PROJEKTY

Pracuję intensywnie, nie daję się upałom, najwyżej w najgorętsze dni zmieniam trochę rytm i zaczynam malować od rana.
Żeby nie popaść w automatyzm, zachować świeże wejrzenie, przerywam czasami, a wtedy powstają pojedyncze projekty.
W drugiej parafii był pokój bez okna, więc je namalowałam.

Za to w Tobbianie uszykowaliśmy w końcu porządną altanę. Już jej nam nie zerwie deszcz z wiatrem (jak to było z żaglem w zeszłym roku). Szukałam pomysłu na lampy i w końcu namówiłam Krzysztofa do eksperymentu z odcinaniem dna w gąsiorach. Nie wyszło zbyt równo, bo fabrycznie produkowane gąsiory są odlewane w kliku częściach, więc napięcia w szkle są nieprzewidywalne.
Dorobiłam wiklinowe kołnierze, pryncypał zajął się resztą.





A gdy już jestem mocno zmęczona, to siadam i snuję wzory po widokach Toskanii.  Tych poniżej chyba jeszcze tu nie pokazywałam?
Anghiari

toskańskie drzwi
San Gimignano

Sant'Antimo

Zakończenie dużego projektu przewiduję na Boże Narodzenie, lecz kto wie, co mi potem do głowy wpadnie?

niedziela, 5 sierpnia 2018

ŚWIEŻUTKIE WYDANIE

Chciałoby się napisać, że jeszcze pachnie farbą drukarską, 
ale jest plikiem PDF, do którego przeczytania Was zapraszam. 
W środku znajdziecie artykuł o bohaterce namalowanego przeze mnie portretu kucharki. 
Oczywiście, są tam i inne italiki :)
Miłej lektury!
kliknij: ULICA MICKIEWICZA

środa, 1 sierpnia 2018

POWRÓT DO ROMAŃSKIEGO CUKIERKA

Przy okazji opracowywania ostatnich zdjęć, przypomniało mi się, że nie pokazałam wspomnień z ponownej wizyty w Pieve di San Pietro a Gropina.

Opisu, jak się domyślacie, nie będzie. 
Na szczęście, jako taki poczyniłam 7 lat temu (artykuł "Na rympał").
Dzisiaj wzbogacona foto dokumentacja, rozszerzona na pewno o absydę z zewnątrz i podziemia.

KLIKNIJ NA PIEVE DI GROPINA