sobota, 30 grudnia 2017

KUCHNIA SPEŁNIONYCH MARZEŃ

W San Pantaleo moim blatem roboczym były drzwi położone na krzesłach, przykryte ceratą.  To pomieszczenie było dla mnie wyzwaniem, przechowywanie i sprzątanie do łatwych nie należało, szafki z oberwanymi drzwiczkami, rdzewiejący zlew. Kuchenki gazowej nie znosiłam, nie umiałam porządnie jej wyczyścić, psuły się w niej pokrętła, czasami trudno było zapalić gaz, pieczenie było kwestią losową. Nie narzekałam nigdy na blogu, a i w czasie realnym starałam się robić to jak najrzadziej, bo przecież nie przeskoczy sie pewnych spraw. Remont był w planach, czekałam, czasami mniej cierpliwie, ale czekałam. I się nie doczekałam. Projekt już był gotowy, nawet niektóre elementy wystroju miałam przyszykowane.
Wyprowadziliśmy się.
W Tobbianie zastaliśmy kuchnię w stanie szczątkowym, to co z niej zostało, trąciło latami 70.
Pryncypał, pomny doświadczenia długowiecznej prowizorki, od razu założył, że to pomieszczenie musi być zrobione porządnie, od początku. Z rozrysowanym przeze mnie szkicem pojechał do wykonawców kuchni. Jakież było moje rozczarowanie, że nic nie wnieśli od siebie, a jeśli cokolwiek zmienili w projekcie, to na gorsze. Długo kazali czekać na kosztorys. Nawet niepełny był bardzo wysoki. Krzysztof zrezygnował, ale nie z remontu.
Na pomoc przyszedł mi zaprzyjaźniony franciszkanin, polecił ekipę rumuńskich robotników. Którzy zrobili najważniejsze rzeczy, instalację elektryczną, hydrauliczną, podłogę, murowane meble, itp.

Może nie byli we wszystkim fachowcami najwyższych lotów, ale nie bali się wyzwań, wiele rzeczy robili pierwszy raz w życiu i już rok temu mogłam na Boże Narodzenie wejść do jako tako funkcjonującej kuchni, według mojego projektu. Mimo rozwiązania konkursu, wygranego przez  Małgosię z Niemiec (obiecaną nagrodę otrzymała), ciągle oficjalnie nie przedstawiłam obiektu, o który chodziło (kto jeszcze pamięta "Zgadywankę z aniołem"?), bo czekałam na wiele brakujących elementów.  Powoli pojawiały się, by co raz bardziej ułatwiać mi gotowanie.
Właściwie "projekt", to szumnie powiedziane. Rozrysowałam ogólny wygląd kuchni, nie używając żadnego programu komputerowego, tylko ołówka i linijki. Plany wisiały podczas prac na ścianach:

 Projektując uwzględniłam już istniejące ujęcie wody, oczywiście, wymiary kuchni, no, i swoje oczekiwania, w tym wymogi mojego kręgosłupa, czy niechęć do górnych szafek (nie wiem skąd mi się wzięła, ale nie przepadam).
Kuchnia jest niemal skończona i to ona była, wspomnianym w poprzednim artykule, pomieszczeniem, które wzbudziło zachwyt naszych bożonarodzeniowych gości.

Nie znam się na wielu wymogach ergonomicznych, za to wiem, o czym marzyłam. Opowiem Wam o tym punkt po punkcie:

1. Murowana kuchnia, inspirowana toskańskimi, lecz nie do końca. Bez kafelków, bo miałam wrażenie, że dodają ciężaru. W tle więc pojawiły się namalowane jeszcze dla San Pantaleo tablice botaniczne.

2. Podwyższony blat roboczy do 95 cm, betonowy. Z tym betonem to może nie do końca wyszło, jak chciałam, lecz pracuje się na nim doskonale. Jest miły w dotyku, nie ma właściwości twardego kamienia. Z resztek, które zostały robotnikom zrobiłam lampę nad stół.



Lubię wieczorem patrzeć, jak oświetla stół.
3. A skoro o stole mowa, to o wyspie nawet nie marzyłam. Za mała przestrzeń, lecz jakiś stolik na dwie osoby, czemu nie?
Na miesiąc przed wyprowadzką, sprawdziliśmy, czy dobrym pomysłem będzie beczka przykryta szklanym blatem, a do tego przezroczyste krzesła, by nie zabierały optycznie miejsca.

4. Jak już wspomniałam, założyłam brak górnych szafek, choć jakieś półki były mile widziane, najlepiej w postaci grubych belek. Tylko, że belki są drogie, a ja starałam się ciąć koszty powstania kuchni. W ich miejsce zostały zbite ze zwykłych surowych desek dwie podłużne skrzynki, które, oszlifowałam, pomalowałam i nawoskowałam.  Górna służy tylko do tymczasowych wystawek. Pryncypał wymyślił sposób podwieszenia kubków. Prosty i niezawodny.

Ostatnio coś mu jeszcze wpadło do głowy, ale na realizację poczekam pewnie bardzo długo, sądząc po tym, jak długo powstawały szuflady.

5. Szuflady. Nie miały zapełniać wszystkich półek, ale miały pojawić się dużo szybciej. Jeśli jednak chce się mieć je po kosztach zakupu mechanizmów, to trzeba cierpliwie czekać, aż proboszcz znajdzie chwilę wolnego czasu i natchnienia. Aż się znajdzie odpowiednie drewno, stare, bądź ze skrzynek po winach. Potem jeszcze trzeba było sobie przypomnieć, gdzie odłożyłam uchwyty do szuflad. Z założenia nie miały tworzyć kompletu.


6. W wielu miejscach, zamiast szuflad, są skrzynki, dwie stare, reszta pomalowana przeze mnie, na kilku są włoskie przysłownia dotyczące jedzenia. Stojące bezpośrednio na podłodze mają zamontowane kółka (Krzysztof wiele razy powtarzał, że gdyby nie był księdzem, to realizowałby się jako stolarz - na szczęście!).





6. Zmywarka i piekarnik nie wymagają pochylania się. To było obowiązkowe, przy moim kręgosłupie. Chleby teraz pieką się jak marzenie. 

7. Okap nie uderza mnie w głowę, nie ma charaterystycznego kołnierza, jest białym walcem.

8. Lampy nad zlewem kupiłam dawno temu na starociach. Były niebieskie i przeznaczone do starej pracowni.
9. Zlew - rozwiązanie zagadki sprzed ponad roku. Moje marzenie - kamienny, ze śladem po ostrzeniu noży.


10. Koniecznie madia. Uff! Zmieściła się.

11. Tablica do zapisywania zakupów. Miałam taką w San Pantaleo, była bardzo przydatna. Gdzie by ją tu powiesić? Przemalowałam częściowo starą lodówkę, używając tablicowej farby i oto moja:


Zapomniałabym napisać o dwóch istotnych zaletach. Kuchnia przylega do salonu - jadalni oraz ma drzwi wyjściowe prosto na ogród. Marzenie!




40 komentarzy:

  1. Piękna! i widać, że wymarzona..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, tym bardziej mi miło, że żaden projektant ze mnie :)

      Usuń
  2. Kuchnia z dusza. A czy przepis na chleb mozna dostac ? Dziekuje. Szczesliwego Nowego Roku !!!.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowa i życzenia. Przepisu, proszę wybaczyć nie podam, bo nawet nie pamiętam, które chleby są na zdjęciach. Wszystkie na pewno są na zakwasie, czy to żytnim, czy pszennym i zapewne zrobione z książki Hamelmana "Chleb" - z niej korzystam najczęściej.

      Usuń
  3. Piękna jak wszystko co robisz!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekna ... inna. Gratuluje talentu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę kreatywnosci.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to akurat można wypracować :) Mówię to nie tylko z doświadczenia na samej sobie, ale i jako nauczycielki, która uczyła plastyki, czy instrukorki pracującej z dorosłymi.

      Usuń
  6. Wspaniala, tez by mi taka odpowiadala, w kazdym calu a szcegolnie to wyjscie do ogrodu .
    Najwazniejsze, ze zrealizowalas swoje marzenie.
    ogladam i ogladam i coraz bardziej mi sie podoba ,chyba ukradne Ci jakies pomysly!!!!! zartuje . a tak na serio to ja mam taka jak w gorskim schronisku i tez zawsze taka chcialam ale nie mam wyjscia do ogrodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. brak podpisu? ,to z emocji i zauroczenia!!!!
      irena z Poznania

      Usuń
    2. Lubię, gdy się podpisujecie, nawet, gdy piszecie dobre słowa, zawsze mam jakiś problem z anonimami. Ale takie zapomnienie w podpisaniu się z wrażenia, to czysty komplement :) Podkradaj pomysły, ile chcesz. Przecież ja też nieźle nakrążyłam się po sieci, by dojść do "swojej" kuchni.

      Usuń
  7. Zaiste kuchnia spełnionych marzeń i wcale jej nie zaszkodziły ograniczenia. Jest toskańska ale i Twoja. Podeślę post córci, ona jest na etapie detali w swojej, niestety kupionej już gotowej ale drobiazgami można ja zindywidualizować, ocieplić i uatrakcyjnić. Wyjście z kuchni do ogródka, farba tablicowa, kamienny zlew, stare drewniane skrzynie, wypełnienie między blatem a półkami - to jej marzenia i plany.
    Mówią, że szczęście najważniejsze, bo jak ono będzie, to będzie i zdrowie i bogactwo i miłość i zadowolenie i przyjaźń i czułość i bezpieczeństwo i ..... wszystko co potrzebne, upragnione i oczekiwane.
    Szczęścia Ci Małgorzato życzę !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i za ciepłe słowa i za życzenia. Postaram się, by się spełniły, bo mam nieodparte wrażenie, że bez wkładu własnego ze szczęściem może być krucho :) Życzę córce, by jak stworzyła jak najbardziej "swoją" kuchnię, wtedy faktycznie nie widać mankamentów i ograniczeń :)

      Usuń
  8. Cudowna! Aż mnie brzuch rozbolał :)
    Wszystkeigo Dobrego w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale na pewno pozytywnie rozbolał i może wywołał chęć odwiedzin?

      Usuń
    2. Tak! Tak! Jak najbardziej pozytywnie - mój organizm tak reaguje na PIĘKNO! Ach :)
      Mam nadzieję, że kiedyś Was odwiedzę. Gorąco pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Pomysłowa i oryginalna. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  10. Malgos, cudna ta Twoja kuchnia spelnionych marzen. Taka toskanska, przytulna, mozna z niej nie wychodzic, chyba, ze do ogrodu. A chlebus az tu pachnie.....!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraź sobie, że okap tak dobrze działa, że lepiej pachnie na zewnątrz, niż wewnątrz, więc może i do Ciebie szybciej dotrze woń pieczonych chlebów :)

      Usuń
  11. Malgosiu, juz wczoraj widzialam Twoja kuchnie, ale nie mialam czasu przyjrzec sie szczegolom. Od czego zaczac? Chyba od tego ze ta kuchnia odzwierciedla cala Ciebie.
    Jest tak indywidualna ze nikt nie ma szans na podrobe:) Niby jak? Te aquarele botanica nie da sie podrobic(zakladam ze sa to aquarele). Skrzynki od win przerobic na fronty do szuflad?, prosze bardzo, tylko kto ma na zbyciu np. skrzynki po Sassicaia. Ten Super Tuscan jest nieprzyzwoicie drogi.
    Zielone szklo, ceramika, pala per la pizza(w Twojej kuchni raczej do wyciagania chleba),funkcjonalnosc kuchni!To bardzo dobrze ze dbasz o swoje zdrowie.
    Malgosiu,w pustym pomieszczeniu stworzylas murowana kuchnie toskanska. Wypiescilas ja detalami,na jednym ujeciu widac ze noze byly ostrzone na kamiennym zlewie:)
    Ale to polaczenie tradycji z nowoczesnoscia to prawdziwy majstersztik! Szklany blat na beczce, krzesla ala P. Starck louis ghost, moze nawet orginaly?

    PS. Jak Ci juz pisalam, Aniol (nagroda w konkursie) wisi pieknie oprawiony w kuchni.W przeddzien Wigilii wyrobilam ciasto drozdzowe i jakos nawet po 1h nie ruszylo.Przewrocilam oczami i na glos powiedzialam "Aniol, zrob cos". Po 20 min. ciasto kipialo:)
    PS1. Wianek z korkow,ukradne ten pomysl, pozdrawiam Malgosiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to się przyjrzałaś! Wszystko z detalami, bardzo mi miło. Odpowiem też dokładnie. Tak, to są akwarele. Podobny pomysł, tylko z wydrukami, przemknął mi kiedyś w jakimś programie TV, zapamiętałam go na lata i gdy miał być robiony remont w San Pantaleo, zaczęłam je malować. Wyobraź sobie, że tu można kupić same skrzynki, nie trzeba od razu tracić fortuny na Sassicaię, czy inne super wina. To coś do wyciągania pizzy, czy chleba, to patelnia do robienia kasztanowych naleśników, ale masz doskonałego czuja, używam jej właśnie w funkcji pali. Ghosty raczej nie oryginalne, chociaż na jednym jest napis, że niby tak. Kupione z czegoś w rodzaju wyprzedaży, lekko uszkodzone. Na szczęście, okazało się, że plastik można polerować :) Wianek z korków też gdzieś podejrzałam. Poszło na niego mnóstwo korków, zbieranych latami. Anioła pozdrów ode mnie, widać, że był Ci niezbędny :)

      Usuń
  12. Kuchnia piekna, w najlepszym guście !!

    Bardzo szczęśliwego Nowego Roku i serdeczne podziękowania za wspaniałe wpisy w zeszłym !!marta

    OdpowiedzUsuń
  13. Kuchnia jest FANTASTYCZNA!!!!
    Tez zalinkowałam Dziecku, które niebawem bedzie urzadzać swoją własną, a założenia - dośc podobne, materiały - także.
    Oczywiscie wyjście do ogrodu jest NAJNAJNAJ - sama mam wyjscie na balkon, i balkonowe okna to moje oczkow głowie :)
    Proszę, zdraz co jest bazą korkowego wianka, może w końcu zuzytkowałabym cześc swoich zbiorów ;)
    czekolada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę więc dziecku, by było tak zadowolone, jak ja. Świetnie mi się gotuje w tej kuchni, bo odpowiada moim oczekiwaniom. A w bazie jest jakiś stary wianek z gałązek oliwnych, jednak może to być cokolwiek, byle korki miały się do czego przyklejać. Gdybym nie miała tego wianka, zrobiłabym cienkie kółko z czegokolwiek i najpierw owinęła gazetą, by uzyskać powierzchnię.

      Usuń
  14. Coraz piękniej w Twojej kuchni! :)
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  15. Pani Małgosiu, kuchnia jest absolutnie genialna, widać, że Pani nie jest profesjonalną projektantką ale dobrą kucharką a to w projektowaniu kuchni jest najważniejsze. A artystyczna dusza i tak widoczna w każdym rogu... Serdecznie pozdrawiam i życzę zdrowego Nowego Roku! Christine Hacus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te miłe słowa. Profesjonaliści proponowali mi tylko zmiany na gorsze, więc coś w tym jest. Lepiej rzeczywiście zaufać samej sobie.

      Usuń
  16. Kuchnia piękną i te wejście prosto do ogrodu, bajka. Ja mieszkam na ósmym piętrze więc pozostaje mi tylko zazdrościć. W tej kuchni najpiękniejsze jest serce włożone w jej realizację, ciekawe pomysły i dopieszczone przemyślane szczegóły.
    Pozdrawiam Ania z Białegostoku

    OdpowiedzUsuń
  17. Miałam przyjemność widzieć jej powstawanie w kawałkach.Na żywo jest jeszcze piękniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kuchnia jest piekna,w dobrym guście,smaku...sam duzo gotuję...szuflady ze skrzynek do wina super...pozdrawiam Marek K.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowna kuchnia!Marzenie. Chciałabym taką mieć.Brawo za pomysłowość.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo dziękuję za wszystkie dobre słowa. Cieszę się, że nie tylko mnie podoba się ta kuchnia :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny pomysł:) Czy pamięta Pani jaką zaprawą zostały wykończone ścianki murowanych mebli? Planuję zbudowanie szafek w kuchni i chciałabym skorzystać ze sprawdzonego rozwiązania i użyć zaprawy, która zdała egzamin. Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę wybaczyć, ale nie pomogę. Nad kuchnią pracował pan złota rączka, ja ją wymyśliłam i niezbyt interesowałam się nazwami zapraw, betonów, impregnatów, itp.
      Dzisiaj poprawiłabym jedną rzecz - zabiezpieczyłabym wszystkie czoła i półki impregnatem, bo obecnie te niezabezpieczone trudno utrzymać.

      Usuń