Nie wszystko mi się zmieściło do słoiczków, a wśrod warzyw dokopałam się jeszcze cukinii. Pokroiłam ja więc na plastry, zarumieniłam w głębokim oleju, potem przełożyłam do brytfanki lekko natłuszczonej oliwą, posypałam solą, zalałam gęstym sosem pomidorowym (wynikiem moich dwudniowych szaleństw), na to dość obficie posypałam starty parmezan i włożyłam, bez przykrywki, do piekarnika na kilkanaście minut - tyle żeby przygotować schab w panierce :) I to był nasz obiad, absolutnie bez ziemniaków!
A co do innych zajęć dzisiejszych, to trwał dalszy ciąg produkcji świec. Gdy ukończę tę partię, wrzucę jakieś zdjęcia. Teraz większość czeka na wykończenie. Nie zawsze w ciągu dnia mogę pracować. Trudno obcować z gorącą parafiną i żelazkiem, gdy sama pracownia przypomina wielką patelnię, nawiew chłodzący nie daje rady. Dlatego zrobiłam sobie dzisiaj ucztę i usiadłszy w ogrodzie czytałam "Winnicę w Toskanii", czasami zaśmiewając się w głos :)
A chcesz się wymienić na "świeżą bryzę i delikatny chłodek polskiej jesieni", a bez ściemy marketingowej "zimną dżdżystą jesień z wiatrem że głowę urywa" ;)
OdpowiedzUsuń