Pilnie śledzę Wasze komentarze. I znowu nazbierało się trochę uwag i odpowiedzi.
Najpierw co do "Florenckiej włóczęgi" - to nie są moje opowiadania, jeno nieudolne ich tłumaczenie.
To w ogrodzie kwitnące (z posta "Czy to już lato?") namieszało mi w głowie. Może jakiś zacny botanik by dopomógł rozeznać, czy coś nazwane przeze mnie palmą jest nią faktycznie. Bo jej kwiaty jakoś z juką mi się nie kojarzą.
Co do mojego obrazka, chyba jakieś przekłamania w kolorach na monitorze u "coniektórych" Flaszkiewiczów wystąpiły, bo wszak w kieliszku wino zacne się bordowi. A na szkle, o zgrozo!, nie ma czaszek, tylko lilije, co to mnie się z Florencją nieodparcie kojarzą, więc gdy owe naczynia na wystawie w rzeczonym mieście wypatrzyłam, bez namysłu je nabyłam. A w ogóle za wszystkie komplementy dziękuję, łasam na nie jak każdy egocentryczny nawet najbardziej domorosły artysta.
Czytałam recenzje trzeciego wydania "Przewodnika subiektywnego" i są pełne zachwytów, więc pewnie moje narzekania na pierwsze wydanie są nieaktualne - mam nadzieję.
Do I Komunii przystąpiło u nas w tym roku pięcioro dzieci, to szóste to katechetka :) Ale na świeczkę się załapała, dla symetrii na ołtarzu. Fryzurki dziewczynek ładne, i owszem, ale mnie jednak brakowało wianków. Niebieskiej już wyjaśniłam, ale wolę tutaj dodać, że kolejka do ambony nie jest kolejką, to nasz biedny chórek wtłoczony w wąskie prezbiterium. No miejsca to za wiele nie mamy.
Butelki na parapecie okna kuchennego mogą i czekać na trunek, ale przyznam, że najpierw zostały opróżnione z takowych. W jednej chyba było jakieś podarowane wino a w drugiej złocisto-zielona oliwa.
Wycieczce do Carrary cały czas towarzyszyła myśl o Tobie, IwonkoB., wszak za miesiąc, mniej więcej, się spotkamy, na co już ostrzę pazurki :)
Majanko skoroś już zjadła "Dziennik Toskański", to na deser weź "Kuchnię pachnącą bazylią" tejże autorki.
Quma nie widziałam tutaj aż tylu oliwek w sprzedaży. Ryneczek warzywno-owocowy jest wielce kolorowy, jego zdjęcia kiedyś tu zamieszczałam. Ale i naszym polskim ryneczkom niczego nie brakuje w tym temacie. No może nie ma dumnie fioletowych karczochów zimą i olbrzymich kostropatych cytryn. Postaram się jednak jeszcze kiedyś podjechać na ryneczek i zrobić zdjęcia, poczekam na moje ulubione kwiaty cukinii, już niebawem będą zażółcać kramy. Ale pamiętam kiedyś widziałam taki rynek (same kramy z oliwkami) w Figueres w Hiszpanii i nijak nie mogłam pojąć, o co chodzi i skąd te kobiety wiedzą, co mają kupić. W ogóle to pech chciał, ale nie przepadam za oliwkami.
I nie martw się brakiem paszportu. Ta wiadomość o zawieszeniu układu z Schengen dotyczy podróżujących autem, by nie byli zaskoczeni kontrolą graniczną. Na dowód wszak już mogliśmy jeździć wcześniej i Schengen niczego w kwestii paszportów nie zmieniło.
Niniejszym odszczekuję wszystkie narzekania na upały, gdy mi piszecie że ogrzewanie na nowo włączyliście!
Małgoś, a wiesz,ze właśnie o tej książce myślałam :)) Skoro polecasz, to kupię i przeczytam :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z upiornie zimnego Gdanska, u nas tylko 11 stopni, deszcz, wiatr...brr..
Podeślij troszkę toskańskiego słoneczka :)
Buziaki:**
Dzień dobry
OdpowiedzUsuńPiękny blog! Dopiero go odnalazłam. Zaczytuje się aż oczy bolą, i nachodzą mnie wspomnienia z pobytu tam. Kocham Florencję i planuje się tam przenieść. Ja też poproszę o dużo słońca i życzę dużo radości i pogody.
Pozdrawiam
Alessandra
Serdecznie dziękuję za odpowiedź w sprawie paszportu. Oliwki w maju nabywałam w Pizie -ja je uwielbiam, jeno zielone.
OdpowiedzUsuńCo do uroków targowiska to byłam pod wizualnym wrażeniem hali rybnej w Livorno. Nie jadam ryb wcale ale za to mogłam sobie zobaczyć jaka jest ,głównie plastyczna ,rozmaitość frutti di mare...
Z powodu zimna w Polsce masz tu waćpani na pewno większą frekwencję :)
Malgosiu! Do Twojego spisu filmòw wartych obejrzenia polecam:"Giuseppe Moscati". Jest to historia wloskiego lekarza z Neapolu, ktòrego Jan Pawel II w 1987 roku oglosil swietym.
OdpowiedzUsuńOto slowa Papieza w dniu kanonizowania Moscatiego:
"Człowiek, którego dzisiaj ogłosimy Świętym Kościoła powszechnego, jawi się nam jako konkretne spełnienie ideału chrześcijanina świeckiego. Giuseppe Moscati - lekarz, ordynator oddziału szpitalnego, wybitny naukowiec, docent uniwersytetu w dziedzinie fizjologii człowieka i chemii fizjologicznej..."
Naprawde piekna postac. Warto ja blizej poznac chocby poprzez film.
Swoja droga wielu swietych ta ziemia wydala.
Całkiem , całkiem to szóste dziecko
OdpowiedzUsuńWianki , no tak , pewnie że przydałyby się , dodają klimatu odświętności i niewinności …
to tradycja albo brak tradycji typowo toskańska ? czy może lokalna związana tylko z Waszą parafią ?
Książek p. Capponi , nie czytałam , chyba muszę nadrobić , nie wiem dlaczego wydawało mi się że nie warto , może recenzje czytelników mnie zniechęciły ? a może to artykuł napisany przez panią Tesse zamieszczony w miesięczniku Voyage o prawdziwej Florencji t.j. o Oltrarno , ciekawy a jednak brak w nim ognia :( do jakiego przywykłam czytając mojego ulubionego bloga , może Włosi po prostu nie potrafią zachwycać się Toskanią tak jak my ?
Przywykli i nie robi na nich wrażenia ?
Malgosiu!
OdpowiedzUsuńWlasnie pojawila sie na rynku kolejna ksiazka Ferenca Máté "Wzgórza Toskanii".