Wiem, że brzmi to niemal bluźnierczo wobec temperatur w Polsce, ale ja się cieszę na ochłodzenie i deszcze. Oczywiście nie jest tak zimno, żeby włączać ogrzewanie, wystarczy wskoczyć w lekki długi rękaw i fruwać albo zaszyć się w pracowni, co czynię z wielką chęcią. Zapowiada się tydzień w pracowni, więc niewiele do pisania.
Deszcz pokrzyżował nam jedynie niedzielne plany wycieczkowe, ale skoro miejsce,do którego chcieliśmy wskoczyć, korzeniami sięga średniowiecza to chyba jeszcze poczeka na nas?
Wczoraj więc była wielka laba, gdyż nawet obiadu nie gotowałam. TEISD (nasze lokalne stowarzyszenie opiekujące się chorymi) zorganizowało doroczny obiad dobroczynny dla swoich podopiecznych, na który zaprosiło zaprzyjaźnione osoby. Znalazłam się w tym gronie i jak zawsze z wielką przyjemnością oglądałam sobie uczestników 2,5 godzinnej biesiady. Koło mnie siedziała moja ulubiona starsza Pani o imieniu Anna, która mnie bardzo serdecznie przyjęła od początku mojego pobytu tutaj. A naprzeciw siedziało małżeństwo z Pistoi. Do rozmowy ze mną rwał się przede wszystkim on, farmaceuta. Przyznam, że zupełnie dobrze sobie radziłam, chyba dlatego, że mój interlokutor mówił spokojnie i ładną włoszczyzną.
A wieczorem, w ostatnim dniu maja, Krzysztof wymyślił nabożeństwo (Różaniec i Litania Loretańska) w Giaccherino. Wiele osób przyjechało specjalnie, bo pałają wielkim sentymentem do miejsca. Wszyscy chętni mogli potem obejrzeć wnętrze klasztoru. Żałowałam, że nie wzięłam aparatu, gdyż wieczorne oświetlenie wybornie dodało splendoru miejscu a i żal było nie utrwalić min Włochów oglądających te wspaniałości. Trudno! Ale co do wieczornych zdjęć, to ja tam jeszcze wrócę. Koniecznie z aparatem!
Oj Gosiu u nas właśnie także teraz przeszła burza i zrobiło się nieco chłodniej.Cały dzień spędziliśmy rodzinnie nad pięknym jeziorkiem-szkoda tylko że sztucznym.Mieliśmy dzisiaj wolne z okazji Zielonych Świątek i mogliśmy troszeczkę dłużej poleniuchować...Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj wróć tam Gosieńko wieczorkiem z aparatem!Pozdrawiamy z deszczowej Polski
OdpowiedzUsuńhmmm... chłodniej? A co powiecie na 11 stopni? Tyle dziś było na moim termometrze, jak wychodziłam do pracy. Sweterek, nie całkiem lekka kurtka - i chodu!
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że narzekałam, że trochę za gorąco w zeszłym tygodniu....
Kinga z Krakowa