wtorek, 23 grudnia 2008

CAŁODZIENNY POST (WCALE NIE GŁODÓWKA)

Coraz trudniej usiąść przed monitorem. Goście i przygotowania do Świąt absorbują wszystkie drobinki wolnego czasu. Właśnie siedzę z farbą na głowie, bo jedynie rankiem mogłam spokojnie dokonać cotrzytygodniowej mistyfikacji, że czas omija mnie łaskawie.
Ale teraz krótko o niedzieli. Po przywiezieniu gości nie było zbyt wielu chwil na porozmawianie. Msza o 11, potem obiad, a potem przygotowania do koncertu. Po wydrukowaniu folderków w całym kościele rozstawiliśmy tealighty. Dały ładne światło i szybką dekorację.
Sam koncert "miodzio na uszy".
 
Większość szlagiery z muzyki tzw. poważnej, ale przyznam że muzyka grana na żywo działa na mnie bardzo dotykowo, przechodzą mi ciarki po ciele a i łza gdzieś się przyturla. Na koniec muzycy, Pani Kumiko Konishi z mężem Bernardo Barzagli, zagrali melodię tradycyjnej włoskiej pieśni na Boże Narodzenie "Ty zstępujesz z gwiazd" (tu do odsłuchania i popatrzenia).
Następnie przy ciepłej czekoladzie i panetone muzycy i słuchacze spotkali się w circolo. Skrzypek był zachwycony moim sernikiem (którym poczęstowaliśmy muzyczną rodzinę jeszcze przed występem) zobowiązałam się więc przetłumaczyć przepis na włoski i przesłać mu mailem. O zachwycie nad ciastem świadczy to, że najpierw zarzekał się, iż przed występem nic nie jada, a potem pochłonął wszystko, co przygotowałam.
Wczoraj tyle się działo, że już nie wiem co opisać. Mamy karpie!! Dotarły do nas ledwie żywe, więc późnym wieczorem pierwszy raz w życiu oprawiliśmy bestie. Wyglądało to na niezłą jatkę, za to już rączki zacieram na samą myśl o wigilijnej rybie.
Toć przez całe moje życie co roku był i nagle w ostatnie Święta pocieszaliśmy się doradą! W tym roku morskim stworzeniom mówimy stanowcze nie!
Choinka, przy czynnej pomocy małej Julii stoi pięknie udekorowana w kącie i kusi wolnym miejscem na prezenty.
A w sieni na dole Tata Julci wraz z córeczką przygotował rozbudowany żłóbek, który zazwyczaj stoi w kościele, ale w tym roku osoba przygotowująca dekorację sama zrobiła większe figury, więc te malutkie wywędrowały witać gości przybywających na plebanię.
Julka usiłowała przemycić psy do dekoracji.
Tego posta piszę na raty, doskakując wśród słodkiego szaleństwa do klawiatury. Właśnie jesteśmy po ozdabianiu pierników. Zaraz zabieram się za ozdabianie świeczek na prezenty. Potem piekę napoleonka na miodowym cieście i gotuję kompot z suszu. W międzyczasie przyjechał tapicer z odnowionymi meblami - trzeba będzie się ładnie do nich ubrać. Nasi goście żartują sobie, że już nie mają co tu robić, przy tak pięknym wystroju, ale my im łaskawie pozwolimy zostać :)
Jest już późny wieczór, jeszcze udało się pójść na ostatnią Mszę z Nowenną na Boże Narodzenie. Chwilę pogadaliśmy z gośćmi i przyskoczyłam dokończyć ten wpis na raty. Skakać nie tylko mi się zachciało, dom też coś próbuje fikać, chyba małe trzęsienie ziemi, dziś już drugi raz. Mam nadzieję nie zaznać niczego mocniejszego.
I teraz nadszedł czas na parę dni przerwy. Już nie widzę możliwości pisania. Dlatego z wielką przyjemnością i radością pozostaje mi życzyć wszystkim Drogim Czytelnikom
Świąt Bożego Narodzenia, pełnych cudów i Miłości.

3 komentarze:

  1. No, no tapicer spisał się pięknie. Czekam na relację ze świąt, będzie ona osłodą kiedy już się skończą. Na Mazurach sceneria iście bajeczna. Śnieg zasypał całą mokrą i szarą brzydotę. Siedzi wielkimi czapami na drzewach."Chwała na wysokości, a pokój na ziemi"
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknych, niezapomnianych Świąt Bożego Narodzenia, które przyniosą radość i wzruszenie, oraz wzajemną życzliwość i optymizm. Życzy Kasia- stała czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jarek Krakowiak25 grudnia 2008 11:44

    Muzyka na żywo grana w kościele robi faktycznie ogromne wrażenie. Tuż po świętach wybieram się w Karkonosze. Proboszcz z kościółka Wang w Karkonoszach przesłał mi program koncertów na najbliższe dni. Zapowiada się uczta "melomana"

    OdpowiedzUsuń