sobota, 13 czerwca 2009

W POSZUKIWANIU STRACONEGO OGRODU

Po czym poznać, że gorąco na dworze? Hrabiunio nie leżakuje cały czas w fotelu, tylko co chwilę kładzie się na podłodze.

Druso dyszy bez powodu, nawet siedząc w drzwiach chłodnego domu o grubych murach.

A ja jak ruda mysz spocona z ryneczku na rowerze wracam. Ot! Po tym. Nie trzeba termometru.

Nietypowi goście w pokojach, więc robotnicy w ogrodzie. Wczoraj wieczorem musieliśmy "naszkicować" wcześniej powstały projekt, żeby wiedzieć, które rośliny mogą zostać na miejscu, które żegnają się z ogrodem, a które czeka zmiana meldunku.


Od samego rana zaczął się taniec z koparką.Inaczej nazwać tego nie można. Operator wyglądał na zrośniętego z urządzeniem. Precyzyjnie wyrywał, wykopywał, wyrównywał.

Wraz z Druso czasami spoglądaliśmy przez okno pracowni śledząc postępy prac.

Mnie zafascynowała przeprowadzka drzew oliwnych.

Okazało się, że nie mają wielkiej bryły korzeniowej. Przy jednym drzewie nie pomogło zabezpieczenie z metalowej siatki i się "chleb" (tak tu mówią o bryle wraz z ziemią) urwał.

Mam nadzieję, że to nie zaszkodziło roślinie i w nowym miejscu będzie jej dobrze.

Koniec końców wieczorem w ogrodzie powstała tavola rasa. Oczywicie wspaniale drzewa pozostały. Chodzi tylko o nawierzchnię ogrodu.

Pierwsi zainteresowani pojawili się jeszcze w trakcie prac wyszukując co smakowitsze pędraki.

Nimi z kolei bardzo zainteresowały się psy wybiegłe za potrzebą. Zastanawiałam się, jak sobie poradzi mopsik, który do pewnych realizacji wymaga intymnych chaszczy. Biedaczek musiał zadowolić się nędznym badylem. Wybaczcie zdjęcie, ale mnie smok rozczulił.

A ja jak szczęśliwa wariatka chodziłam po ziemi, wąchałam jej zapach i choć trochę pomachałam grabiami. Już mnie ręce świerzbią do sadzenia, ale wiem, że trzeba poczekać.

6 komentarzy:

  1. na razie przerażająco wygląda ta wasza rewolucja... na pewno efekt końcowy będzie zachwycający
    czekamy czekamy

    nie myślałam że z taką niefrasobliwością można przesadzać drzewa oliwne :))) ciekawa jestem czy zechcą rosnąć w nowych miejscach a mówią że starych drzew się nie przesadza , chyba że wasze jeszcze młódki :)
    a Druso mógłby się gdzieś schować bezwstydnik hihihi

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę niefortunnie o tym wąchaniu napisałas wprost pod tym zdjęciem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie... ewokuje skojarzenia zapachowe też związane z naturą

    OdpowiedzUsuń
  4. juz widze jak "zacierasz"rece!!!!patrzac na to.......pole do popisu:)
    no to i czekamy.....
    ps oszczedzj mimo wszystko kregoslup....:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ale będzie piękny ogród:):):) a ze zdjęciem warchoła-szlachetki rzeczywiście poszłaś szeroko:):):) podobnież, jak moi poprzednicy we wpisach - z niecierpliwością oczekuję fotoreportażu z efektu końcowego:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No, sporo pracy Panią czeka. Zagospodarować ten księżycowy krajobraz to wyzwanie... akurat dla Pani. Ale tam będzie kiedyś pięknie!
    No, gdzie się miał schować, biedaczek, na tej ruinie ogrodu? Ziemniak jeden! Lubię bezwstydnika i już, za tę jego bezceremonialność też :)))))))
    Kinga z Krakowa

    OdpowiedzUsuń