poniedziałek, 10 maja 2010

PIERWSZA KOMUNIA ŚW.

Piękna uroczystość! Piękne przygotowana. Jedna z katechetek przeszła samą siebie, przygotowałą całą oprawę, uszyła pokrowce na krzesła i na klęcznik. Już wcześniej raz użyty na Wielkanoc obrus i komplet bielizny ołtarzowej to także jej dzieło specjalnie wyszyte na dzisiejszy dzień. Krzysztof przygotował okazjonalne książeczki z całym rytem, kolorowe dla dzieci i rodzin, czarnobiałe dla pozostałych uczestników. Ja wypisałam pamiątkowe dyplomy.

 Katechetka czuwała też nad wystrojem roślinnym. Od jej męża vivaisty przywędrowały krzewy winorośli, w tym dwa nieużyte w kościele od razu z przeznaczeniem dla proboszcza. Są cudne, z takim starym poskręcanym pniem. Myślimy znaleźć im godne ich olbrzymie donice.
Wracając do Mszy św. a raczej do jej bohaterów tego dnia, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona fryzurami dziewczynek, prosto, dziecięco, odmiennie niż w zeszłym roku. Choć oczywiście nawet wtedy nie było wielkich fioków. Tym razem jednak podejrzewam, że żadna fryzjerka nie zarobiła w naszej parafii. Jak widać na zdjęciach, dzieciaczków niewiele, więc można sobie pozwolić na usadzenie rodziców obok dzieci. Podoba mi się to, że w tak waznym dniu dzieci są razem z najbliższymi.
Niestety za to większość zaproszonych nawet nie raczy wejść do kościoła. Rozumiem, że nie każdy lubi takie uroczystości, ale po co wtedy przychodzić na rozpoczęcie liturgii i tak nadawać przed drzwiami otwartego kościoła, że dźwięki rozmów ostro konkurowały z tym, co się działo wewnątrz? Poniżej tylko fragmencik widziany z okna domu.

Oczywiście na koniec uroczystości rozległy się oklaski.
Dzięki temu, że dzieci czekały na rozpoczęcie Mszy św. w zakrystii, Krzysztof wypytał dzieci o prezenty. I co przypuszczacie? Pomyśleliście o płaskim telewizorze 32 calowym do dziecięcego pokoju? Ja nie, ale chyba mam za słabą wyobraźnię. Za to nie mogłam sobie wyobrazić, że nie było tu nigdy świec komunijnych, jak twierdziła pewna katechetka. Pomyszkowałam więc w internecie i oto znalazłam przykłady, że przeczucie mnie nie myliło:


Zwróćcie uwagę na pewien element stroju raczej chyba niespotykany w  Polsce - zawiązana kokarda na ramieniu. Dowiedziałam się, że na bierzmowanie było jeszcze inaczej, wiązano wstążkę wokół głowy. Może dobrze, że teraz się tego nie robi, bo biorąc pod uwagę długość świec (bywały jeszcze dłuższe, ale akurat nie mogę znaleźć przykładu), których używano przy bierzmowaniu, już sobie wyobrażam współczesne dzieci wojujące nimi jak ninja.


A po południu święto miały smoki, ale o tym w następnym wpisie.

11 komentarzy:

  1. bardzo , bardzo pięknie !
    u nas też są tacy podkościelni stacze zakłócający uroczystości i prezenty też co najmniej weselne niestety , ale dzieci często znacznie bardziej wystrojone z "kokami" na głowach ,ale z nie tak pięknymi świecami:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam wystrój kościoła, od razu udziela się charakter tego podniosłego wydarzenia jakim jest pierwsza komunia święta.
    Od jakiegoś czasu zaglądam tutaj do Ciebie i muszę przyznać że Twój blog jest taką kropelką ukojenia gdy już tęsknota za Italią staje się zbyt uciążliwa.W Toscanii po raz pierwszy byłam w podróży poślubnej. Obecnie dość często jeździmy do Włoch lecz niestety najczęściej nad jezioro Garda. Piszę niestety nie ze względu na to że nie podoba mi się ten rejon - bo jest tam cudownie , lecz to właśnie Toscana skradła moje serce. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świece pięknie się prezentują w bieli gerberów. Dziewczynki rzeczywiście mają skromne fryzurki, ale przez to są jeszcze bardziej urocze.
    Czekam już na następny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  4. teraz dopiero przyjrzałam się zdjęciom z minionej epoki ,
    rewelacja !!!
    zwłaszcza stroje chłopców na ostatniej fotce :) i nie wiem czy bardziej podobają mi się chłopcy przystępujący do pierwszej komunii czy hihihi ministranci

    OdpowiedzUsuń
  5. Oprawa uroczystosci piekna!!! I to ze dzieciaczki nie siedzialy w lawkach ale na specjalnych krzeslach w nawie glownej jest swietnym pomyslem !!!!
    A te grupki podkoscielne to chyba juz taki zwyczaj wloski ;) Ciekawa tylko jestem czy mimo przegadanej mszy szli do komunii? Bo szczerze mowiac sama spotkalam sie z takimi gagatkami we Wloszech. Potrafia stac na zewnatrz, dyskutowac a nawet palic a potem isc do komunii i z powrotem na zewnatrz....

    OdpowiedzUsuń
  6. W zyciu nie widzialam tak pieknie wystrojonego kosciola, no ale rzadko bywam na takich uroczystosciach... robia wrazenie tez zdjecia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczne zdjęcia, pięknie kościół ustrojony!
    :))
    Och, mnie to czeka za rok...

    Pozdrowienia:))
    Ps. Stare zdjęcia rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  8. Takiego dnia żadne dziecko nie zapomni. Moja komunia /w 1968 r./ odbyła się tradycyjnie o 7 rano, ścisk umiarkowany.Dzieci z przodu /kilka zemdlało/, rodzice z tyłu. Komunia mojego siostrzeńca chrześniaka /1981/- to tłok, ścisk. Zakazy księdza, że fotografować mogą upoważnieni, dużo polityki. A tu tak dostojnie i uroczyście. Ja nie miałam świecy ale moi kuzyni na pewno mieli ramie przewiązane wstążką. A byli nawet chłopcy w krótkich spodenkach. Mamy zdjęcie na schodach kościoła. Mój chrześniak miał białą kokardkę na marynarce i świecę. Najlepiej wspominam komunie dzieci poza Warszawą, z atmosferą charakterystyczną małym miejscowościom. Ważna jest ta więź z kościołem. Krzewy winorośli śliczne, mam oliwkowe drzewko w doniczce a może warto pomyśleć o podobnym do Waszego. Ciekawe czy by przetrwało?

    OdpowiedzUsuń
  9. My też mieliśmy wczoraj "naszą" komunię:-))
    Ale tak pięknych świec, ani pokrowców nie było:-((
    Za to dzieciaczki też siedziały z rodzicami i razem z nimi przystępowały do Komunii. Było uroczyście, ale, na całe szczęście, bez zadęcia. A moja córcia bardzo przejęta i bardzo radosna jednocześnie. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  10. nie mam słów... ja chce mieć Pierwszą Komunię w San Pantaleo!!!!! a tymczasem niedługo mija 25 lat od mojej Pierwszej :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Odnośnie ziół, w gospodarstwie ogrodniczym nabyłam trawkę pachnącą oliwką, oliwą ba nawet pizzą polaną oliwą. Powiedziano mi, że to OLIWKOWIEC. Przejrzałam książki, poszperałam w internecie i nic. Może ktoś coś wie?

    OdpowiedzUsuń