czwartek, 22 lipca 2010

SOBOTA SPACEREM MUŚNIĘTA

Po wyczerpującej wycieczce do Sieny, następny dzień sam przez się prosił o lżejszy kaliber. A że sobota, więc trzeba było ułożyć kwiaty, przygotować świece na ołtarz, to plany turystyczne przeniosły się na późne popołudnie.
Na szczęście w osobie Basi i Eli znalazłam wielką pomoc. Ułożyły kwiaty w kościele, a ja mogłam zająć się dokończeniem świec na ołtarz. tym razem z drobnym motywem słoneczników, by, gdy wyjedziemy, choć jakiś kwietny element został w prezbiterium.
Obiadem w tym czasie zajęła się Jola. Nie ma to jak dobry podział pracy.

Po sjeście więc zasłużenie wyjechałyśmy do pobliskiej Lukki.

Spacerów po Lukce nigdy dosyć.

Zdjęciem - kluczem niech będą sztalugi, które wcale nie potrzebowały postawienia na nich blejtramu.


Wraz z tynkiem grały żółcieniami, pomarańczami, i szarościami z zacięciem w kierunku delikatnej niebieskości.
Takich gotowych zestawień zaczęłam wyszukiwać wędrując po uliczkach Lukki.
Czy czujecie czasami wręcz fizyczną przyjemność doznań kolorystycznych, ich słodki smak, miłe drażnienie oka, delikatne dźwięki?
No bo na przykład takie okno. Tu już wszystko zostało opowiedziane zieleniami i fioletami.


A ta lampka z oliwką i różową ścianą, to smak przepysznych lodów.


Ruda ściana w tle przyciąga jak magnes, wciąga przez delikatne żółcie do środka.


Podobnie wieża - kusi, nie pozwala odejść.


Ascetyzm zawężonej liczby (do czterech) barw odświeża, tchnie spokojem.


A może ktoś potrzebuje rytmów? Miarowych uderzeń kształtów.


Treści też nie zabraknie, zwłaszcza wśród rzeźb. Niech mówią za mnie, które mnie rozbawiły, które zastanowiły.


Więcej słów nie potrzeba.

Jeszcze tylko bliskość pewnego miejsca sprowokowała mnie do zrobienia przyjaciółkom niespodzianki. Zabrałam je do Borgo a Mozzano, by pokazać Most Diabła. Lekko obawiałam się, czy obiekt jest oświetlony, bo nigdy nie byłam tam wieczorem, no i czym im się spodoba?
Ach! Ich zachwyt to taka dodatkowa kropla słodyczy po Lukce. W kolażu jedno zdjęcie umieściłam do góry nogami. Które?

7 komentarzy:

  1. magiczna opowieść namalowana słowami i obrazami

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jak tam ładnie jest! :)))

    A które zdjęcie do góry nogami? CHyba nie zgadnę,ale spróbuję- przedostatnie, to pod Panią w zielonej koszulce?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcie do góry nogami jest na samym dole, drugie z prawj strony, przedstawia most odbity w wodzie. Przywodzi na myśl wiersz Juliusza Słowackiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. boskie teświece Gosiu, poprostu majstersztyk :) całuski

    OdpowiedzUsuń
  5. Do gory nogami jest to ze srodkowej czesci, na samym dole-z dwoch mniejszych to po prawej stonie. Dokladnie to, ktore znajduje sie pod pania w zielonej bluzce ;)
    lukka zachwyca jak zwykle. Cudna wycieczka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne toskańskie obrazki.Zatęskniło mi się...

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyjemny ten spacerek. Cudowne nocne Borgo. Już wiadomo, które zdjęcie jest do góry nogami.
    Mimo gości znajdujesz jeszcze czas na świece, podziwiam.

    OdpowiedzUsuń