piątek, 10 lutego 2012

KARNAWAŁOWE PLOTKI

Nie umiem oprzeć się Waszym prośbom, więc siadłam i szukałam przepisów na włoskie faworki. 
Zacznijmy od włoskich nazw, wymienię kilka, resztę znajdziecie w we włoskiej wikipedii.
chiacchiere (plotki) już znacie, tak się je określa w wielu regionach Italii, czasami są to plotki zakonnicy (di monaca)
cenci - najczęściej spotykana w Toskanii nazwa (łachmany)
mogą też być to frangette (frędzle), donzelle (dziewczyny) a nawet orecchie di Amman (uszy Ammana) z Livorno, gdzie kształt wycina się szklanką, ponoć zawdzięczają tę nazwę wpływom wspólnoty hebrajskiej
bugie - kłamstwa, głównie w Genui, właściwie nawet w Ligurii, czy Piemoncie
frappe (pocięte szmaty), w Rzymie i Ankonie, lattughe (sałata) w Lombardii.     

Wybaczcie, że nie upiekłam sama tych ciastek, ale po wczorajszej wizycie Asi postawiłam już sobie szlaban na karnawałowe słodkości. 
Pozostaje nam więc analiza różnic w przepisach, a raczej składach mieszanek, bo sposób postępowania z nimi jest właściwie taki sam jak w przypadku znanych nam faworków. Umieszczę tutaj 
I - Przepis z Wielkiej Księgi Prawdziwej Kuchni Toskańskiej
300 g mąki
50 g cukru
50 g masła (autor podaje, że niektórzy zamiennie stosują tu oliwę)
2 jajka
1 kieliszek vinsanto (w książce Oli pt. "Smaki Toskanii" jest podany zamiennie rum)
1 łyżeczka skórki pomarańczowej albo cytryny
szczypta soli
olej do smażenia
cukier puder
II - Przepis z Apulii:
1 kg mąki (najpierw użyć 800 g mąki, reszta do wałkowania)
5 jajek
3 łyżki oliwy
trochę (zaleca się pół szklanki) limoncello
1 torebka waniliny (tutaj jest w sprzedaży bez cukru, też w proszku), może być ekstrakt w płynie
olej z nasion do smażenia
cukier puder
III - Przepis z Trento
500 g mąki
50 g smalcu
2 łyżki oliwy
100 g cukru
5 żółtek
skórka cytryny
kieliszek grappy
200ml mleka
torebka waniliny
szczypta soli
olej do smażenia
cukier puder
IV - Przepis z Bolonii
250 g mąki
20 g cukru
2 jajka
10 g masła
2 łyżki likieru anyżowego albo rumu
olej do smażenia
cukier puder

W jednym z przepisów spotkałam propozycję pieczenia, zamiast smażenia w oleju.
Jak widać i nazwy różne, i składy lekko się różnią, a żeby było weselej to jeszcze kształtów ogrom. Te wczorajsze były ząbkowanymi prostokątami.

Wspominałam, że w Livorno wycina się szklanką okrągłe ciastka. Bywa że nacina się prostokąty nawet dwoma cięciami, albo paski wiąże się w supeł.
Może ktoś spróbuje którejś wersji?

16 komentarzy:

  1. Gdybym zrobiła te wszystkie delicje, na pewno większość z nich sama bym zjadła.
    Tak jak Ty stawiam sobie szlaban i zadowolę się tylko tym wspaniałym opisem nazw i przeczytaniem przepisów. Może kiedyś...?
    Pozdrawiam faworkowo, z pobudzonymi śliniankami:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie też już wymiękałam czytając przepisy. Nie pocieszało mnie wspomnienie z wczorajszego dnia :)

      Usuń
  2. Ja chętnie wypróbuję! Dziękuję Małgosiu za przepisy :). Ciekawe są te nazwy wszystkie no i kształty. Dodatki alkoholowe jak widać takze są rózne. Ja robiłam z marsalą. Chętnie skosztowałabym tych z limoncello.
    Małgosiu, pozwolę sobie podać przepis, z którego ja korzystałam razem z przyjaciółkami z blogów . Oto on:

    *425 g mąki
    *½ szklanki śmietany 18 %
    *10 łyżek oliwy
    *125 g drobnego cukru
    *1 łyżeczka zmielonego kardamonu, lub wody z kwiatów pomarańczy, lub drobno startej skórki z pomarańczy
    *7 łyżek wina marsala lub vin santo
    *olej ryżowy do smażenia
    *cukier puder do posypania

    A moje wykonanie tutaj: http://majanaboxing.blox.pl/2012/02/Wloskie-faworki-kardamonowe.html
    (mam nadzieję,ze nie pogniewasz się za ten link).

    Ściskam ciepło i dziękuję za przepisy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marianko, nawet gdyby mi to nie pasowało, to nie reagowałabym pogniewaniem się. Wycięłabym i tyle :) A przecież ja kiedyś tu Cię na blogu polecałam i nie zmieniłam zdania. A co do oleju do smażenia, to w większości przejrzanych przeze mnie przepisów występował arachidowy.

      Usuń
    2. hihi ;))
      Buźka Małgoś:* . Dziekuję, cieszę się,ze tak uważasz:).

      Co do oleju to nie wiedziałam czy smażyć na zwykłym czy na tym ryżowym własnie. Zakupiłam ryżowy,okazuje się,że on nie dymi przy smażeniu. Dobrze się na nim smaży:)

      Usuń
    3. Ale numer! Dopiero teraz zobaczyłam, że Cię przefasonowałam na Mariankę, ale to chyba było akurat po rozmowie z dawno niesłyszaną przyjaciółką. Przepraszam Majanko :)

      Usuń
  3. Lubie czytac o takich regionalnych przysmakach :) Sama faworkow czy paczkow niestety nie robie, gdyz zjadamy az 1 lub 2, wiec nie mam motywacji ;) Niestety wiec kupuje je wtedy w cukierni. Te dodatki alkoholowe tez mi sie podobaja ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo rzeczy do ogarnięcia, dlatego czasami tylko sięgam do przepisów. Choć przyznam, że choćby z tego wpisu widać charakter mieszkańców Półwyspu. Tyle drobnych odmian, tyle nazw. A u nas w Polsce faworki albo chrusty. Chyba nie ma innej nazwy?

      Usuń
    2. Są jeszcze róże karnawałowe, robione na bazie tego samego ciasta co faworki. Wycina się 3 różne kółka, nacina na brzegach, skleja białkiem. Po upieczeniu do środka odrobina konfitury (np z dzikiej róży). Wyglądają efektownie.
      Pozdrawiam serdecznie,
      Marianna

      Usuń
  4. bardzo inspirujące.. ale wybacz, ze nie spróbuję bo i ja od dwóch miesięcy mam szlaban na kalorie:))) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A do mojej ksiazki nie zajrzalas! Tam tez jest przepis na faworki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytalam caly, ale jakos za pierwszym razem nie zauwazylam wzmianki o mnie. Przepraszam za moj komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Małgoś, robiłam te pierwsze faworki :).
    Mam nadzieję umieścić przepis na blogu, jesli wykonam dziś zdjęcia:)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem smaku, sama w tym roku nie robię, idę na łatwiznę, czyli do baru - ale towarzystwo na ploteczki pozostaje niezmienione od zeszłego roku. Chyba zrobimy z Aśka z tego jakąś tradycję :)

      Usuń