poniedziałek, 10 lutego 2014

MASKA - CZY TYLKO PRZEDMIOT?

W ubiegłą sobotę umówiłam się z paniami na następny kurs.
Z 5 uczestniczek jedna zapomniała, jedna nie była w stanie pokonać obaw, a trzy powiedziały, że stawią czoła zadaniu.
W czym problem?
Otóż mają mocno wdrukowane użycie maski weneckiej, jako przesłony, dzięki której można było sobie pozwalać na zło. Patrząc nawet na maskę jako przedmiot, myślą o tym, że zazwyczaj za nią kryje się ktoś. I ta niewiadoma, to poczucie, że ktoś się czai, wywołuje w nich bardzo nieprzyjemne odczucia.
Nie robiłam większych badań, by zobaczyć, jakie to ma przełożenie na tubylczą społeczność, ale mam wrażenie, że to może być szersze zjawisko. Podatność na emocjonalne stany, na lękliwość, mało racjonalizacji, wręcz zabobonność.
Przyjmuję to do wiadomości i nie mam ochoty ich na siłę przekonywać. Rozmawiamy swobodnie o maskach, które dla mnie są głównie środkiem teatralnym. Przypomina mi się znaleziona gdzieś interpretacja, że maska nie tylko zakrywa, ale i odkrywa. Wszak wybór tego, czym zakryjemy twarz też wiele o nas mówi. A potem myśli wędrują mi do życiowych masek i pewnego człowieka spotkanego dawno, dawno temu. Poznałam go w czasie, gdy już nieodłącznie zrosła się z nim maska cynika, ale było jeszcze odrobinę widać, że jej nałożenie było wynikiem gołębiego serca, obawy przed zranieniem przez świat.

Wracając do warsztatów.
Moim zamysłem jest powoli oswajać uczestników z działalnością plastyczną, nie wystawiać ich na zbyt poważne próby cierpliwości, dlatego przygotowuję zajęcia możliwe do przeprowadzenia podczas jednego spotkania, wcześniej więc przygotowałam bazy gipsowe. Znalezienie odpowiedniego gipsu nie było łatwą rzeczą, te w sklepach budowlanych tężeją nawet 48 godzin, a w działach hobbystycznych przełożenie ilości gipsu na cenę sprawia, że jego użycie oznaczałoby jeszcze dokładanie do warsztatów.
Znalazłam w końcu sklep, w którym mieli gips do odlewów.
Przygotowałam materiały poglądowe i bazy (z zapasem).
Gips jest kruchym tworzywem, i faktycznie, podczas kursu jedna maska  upadła i potłukła się. Na szczęście na początku zajęć.
Głównym problemem moich podopiecznych była kompozycja i to, że miały narysować wzór z wolnej ręki, nie mogły bezpośrednio skopiować, tylko patrzyły na zdjęcia ze wzorami.
Uważam jednak, że jak na pierwsze tego typu działania, zadanie bardzo im się udało, a na koniec żadna nie wspominała już o lękach związanych z maską.
Wszystkie nadały maskom delikatną karnację, wzorem mojej przykładowej - z brązami. Podczas zajęć pokazałam, że można zrobić bazę innego koloru. Zaczęłam od błękitu, który jak się okazało, wcale im się nie spodobał. Powiedziały mi to na ostatek, zaskoczone, że po cieniowaniach, po dodaniu fioletu, wszystko dobrze się skomponowało. Maska tak się spodobała, że została od razu zakupiona przez jedną z uczestniczek.

16 komentarzy:

  1. Zgaduję : ta z czerwonymi ustami to maska Pauli ? Cieszę się, że Panie znalazły chwilę tylko dla siebie, no i ujawniają swoje talenty, bo wszystkie maski są naprawdę bardzo ładne ! Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się to, co napisałaś o zakładaniu masek, ukrywaniu i - mimowolnym odsłanianiu. Myślę tak samo.
    A grupa, choc niewielka, wygląda na dość zdolną, ale to tez Twoja zasługa. Wszystkie trzy prace bardzo mi się podobają, ale chyba najbardziej ta z różowymi łzami.
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie przejmuję wielkością grupy. Piano, piano ...

      Usuń
  3. Cóż karnawał, choć stanęła mi przed oczami pośmiertna maska Dantego, może dlatego, że biała, u mnie najpopularniejszy post.
    Maski śliczne, ciekawa jestem jak wyglądało odlewanie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja widziałam inną, pokolorowaną - http://toskania.matyjaszczyk.com/2011/03/za-ciosem.html, tej białej z Palazzo Vecchio nie pamiętam. Odlewania będę uczyć na następnym spotkaniu. Tym razem chodziło tylko o zdobienie.

      Usuń
  4. Fascynujące warsztaty i bardzo ciekawe maski. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieustannie mnie zadziwiasz wachlarzem talentów i zainteresowań. Byłam na karnawale w Wenecji dawno temu, przypomniałaś mi te klimaty. Zaraz popędziłam pooglądać swoje zdjęcia. Szczęsny czas! Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapewne miałaś szczęście zobaczyć karnawał w wersji mniej komercyjnej, niż ja widziałam.
      Maska jako taka mnie zafascynowała dużo wcześniej, gdy wspaniały lalkarz z Wrocławia nauczył nas robić je klasyczną metodą z papieru.

      Usuń
  6. Nie wiedzieć czemu ale ja tych weneckich też się boję chociaż chyba bardziej powinnam obawiać się tych niematerialnych ludzkich . Bardzo fajne zajęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki zajęciom teatralnym czytam maskę głównie jako rekwizyt. Najlepsze przedstawienia, za które dostałam z zespołami wiele nagród były właśnie maskowymi.

      Usuń
  7. rewelacyjny pomysł warsztatów....ze tez u nas nikt na to nie wpadnie.....ale maski przecudne....pozdrawiam i sledze wpisy z niecierpliwoscia czekajac na kolejne....dzisiejszy opis wizyty gościa Romana bardzo zajmujacy.....zawsze bacznie przyglądam sie zdjęciom...i powiem szczerze - sa prawdziwe perełki...tak trzymać p. Małgosiu....pozdr z Łodzi...Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ w Polsce też są tego typu warsztaty. Mam wręcz wrażenie, że Polacy bardziej się interesują wszelką aktywnością plastyczną. Dziękuję za miłe słowa.

      Usuń