czwartek, 5 kwietnia 2018

WIKLINOWA WIELKANOC

Początek był prosty: jeśli Wielkanoc, to koszyki, a potem myśli zaczęły krążyć i wykrążyły.
Jeśli koszyki, to wiklina, itd.
Prezentowałam już wielkanocne  spotkanie, podczas którego uczyłam robić klatki z wikliny. Przedtem uplotłam ich kilkanaście, by opracować metodę. Nie zmarnowały się. Kilka poszło na prezenty, a reszta została podwieszona w jadalni.
Z resztek wikliny wykonałam kilka koszyczków, jeden poszedł na prezent, a inny zupełnie niespodziewanie sprzedałam.


Przed świętami wykonałam jeszcze dwa stroiki dla dwóch parafianek, które prawidłowo odpowiedziały na pytanie zadane przez proboszcza na początku Wielkiego Postu:
kiedy w kościele pojawią się kwiaty?

Wygralibyście w konkursie? Znacie odpowiedź?



Klatkami pod sufitem odciążyłam z dekoracji stół, na którym postawiłam dla ozdoby jedynie margaretki i koszyk z wydmuszkami z naturalnie niebieskich jaj.
Te jaja były inspiracją barwną tego roku, poszłam w moje ulubione niebieskości. Zamierzeniu sprzyjała cudna ceramika z Umbrii, która akurat pojawiła się w jednym z  supermarketów.




 Stół przechodził transformacje, bo był nie tylko miejscem akcji wielkanocnego śniadania, ale i punktem, przy którym skupili się ponownie parafianie, by złożyć sobie życzenia i zjeść słodkości przygotowane przez parafianki. O, dziwo, nie było w ogóle colomby, za to bohaterem nocy i dnia został nasz rodzimy mazurek.
Pani odpowiedzialna za wystrój kościoła scedowała już zupełnie na mnie ten obowiązek, którego ochoczo się podjęłam, bo chyba nie muszę nikogo już przekonywać, że kocham układać kwiaty?
Najpierw trzeba było zarobić na ozdobienie Grobu Pańskiego (tubylcy określają tak i ciemnicę i grób, najczęściej tworząc je w jednym miejscu). Przygotowałam kilkanaście wianków, oraz kupiłam na giełdzie doniczkowe kwiaty. Wianki można było od razu zabierać do domu, a rośliny po Świętach. Część parafianie zostawili do plebanijnego ogrodu.




Okazało się, że kupiłam za mało azalii, hortensji i margaretek. Nic straconego, po tygodniu jechałam jeszcze po cięte kwiaty, więc dokupiłam opłacone już piękności.
Wszystko ułożyłam w oratorium, wokół przenośnego tabernakulum, a potem zmieniłam tylko układ, zastąpiłam fiolet pogrzebową kapą, na której położyłam figurkę zmarłego Chrystusa, i dodałam namalowaną w zeszłym roku Chustę Weroniki.



W kościele zupełnie inne klimaty.
Na Wielki Czwartek przygotowałam tylko trzy kompozycje z czerwonymi tulipanami, które były zapowiedzią wielkanocnego wystroju.


 I znowu pojawia się wiklina. Zimą wyplotłam 10 koszy-oprawek, których mam zamiar używać w przyszłości, zmieniając tylko "wsad". W tym roku postawiłam na spóźnioną wiosnę. Przy pomocy mojego siostrzeńca przygotowałam pełno gałęzi ze świeżo wypuszczonymi listkami, z baziami (chyba olszynowymi, nie znam się). Gałęzie  (z prywatnego lasu jednej z parafianek) były sporych rozmiarów, więc wracaliśmy z lekko otwartym bagażnikiem.

Do tego dodałam około dwustu pięćdziesięciu tulipanów. Klamrą były dwa napisy "Alleluja". 






8 komentarzy:

  1. U Was zawsze ślicznie 😊
    Ja w tym roku zapomniałam zrobić zdjęcie Koszyczka i reszty tez. Choc my tak pięknie nie dekorujemy

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma chyba drugiej równie artystycznej parafii jak ta w Tobbianie! Niesamowite, ile rzeczy potrafisz zrobić, Małgosiu. A praca z wikliną nie jest łatwa. Materiał twardy, oporny i „dziki”, wykręca się i żyje własnym życiem - a tu takie równiutkie kosze i koszyczki...
    Pozdrawiam, Aldona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana jesteś! A koszyczki miały być rosochate, w zamierzeniu. Za równe mi wyszły, chociaż bez formy plotłam :)

      Usuń
  3. Cuda, bogata parafia, że płaci za to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Jest zupełnie odwrotnie, parafia nie ma wielu środków na utrzymanie. Dlatego zorganizowałam kiermasz, pojechałam na giełdę kwiatową do Pesci, zarobiłam sprzedażą wianków i roślin doniczkowych. Wiklinę sprowadziłam z Polski, przy okazji zakupu wikliny dla Pro Loco, który płacił za transport. A moja praca była bezpłatna. Da się?

      Usuń
    2. Siete bravissimi! Wszystko da się, gdy jest chęć i wola :)
      A.

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że jeszcze długo będzie i to i to :)

      Usuń