W końcu parafia doczekała się klasycznej szopki.
Szopka nie jest nowa. Powstała w 2000 roku dla Misericordii w niedalekiej miejscowości Oste, ale że Misericordia zajmuje się głównie pomocą medyczną, to miejsce przeznaczone na szopkę postanowiono przerobić na ambulatorium. Konstrukcja powędrowała do czyjegoś garażu, z zaznaczeniem, że za pół roku znajdzie się inne miejsce. Minęło kilkanaście lat, miejsca nie znaleziono, a właściciel pomieszczenia chciał je w końcu odzyskać. Zaczął szukać po pobliskich parafiach, kto by przytulił "bożonarodzeniowe obowiązkowe we Włoszech". Wszędzie już mieli swoje żłóbki, tylko Tobbiana nie dorobiła się takowego, ponieważ przez lata organizowała "żywą szopkę", albo brała udział w konkursach, więc sama parafia nic nie miała.
Przewieźć szopkę to nie takie halo, gdy ma ona wymiary, tak mniej więcej, 3 x 2 x 2 metry.
Mamy w parafii człowieka z lawetą, ale okazuje się, że prawo nie pozwala przewozić nic innego poza pojazdami zmotoryzowanymi. Proboszcz zadzwonił do carabinieri, którzy wydali zezwolenie na nocny przejazd, a potem eskortowali ten niecodzienny transport.
Wstawienie szopki do oratorium wymagało jej niemal całkowitego demontażu i obrócenia o 90 stopni. To było w maju.
Na jesień trzech wspaniałych parafian zaczęło powolutku dłubać w konstrukcji. Uruchomili figurki, dorobili nowe oświetlenie (poprzednie było ogólne), zamontowali rynnę na rzeczkę. Pomagał im dzielnie Krzysztof, który obił całość tkaniną, a ja dodałam wzgórza z mchu, dorobiłam drobne elementy, namalowałam pizzę i, obowiązkowo, psa Otto, który dzielnie towarzyszył swojemu panu podczas każdego spotkania. A że jego właściciel jest kowalem, to i namalowana psina też stanęła przy takiej figurce.
8 grudnia, w tradycyjnym dniu rozświetlania choinek, otwierania presepe, nasza szopka została pokazana i pobłogosławiona. Dodatkowo przygotowałam prezentację zdjęć z dnia przyjazdu żłóbka do Tobbiany i jego naprawy. Nie mogło zabraknąć drobnego poczęstunku w postaci panettone i prosecco. To już w korytarzu, w którym, na corocznym kiermaszu, można było jeszcze nabyć ozdobione przeze mnie gwiazdy betlejemskie i inne dekoracje, przygotowane wraz z parafiankami.
Nie ma teraz dnia, by ktoś nie zaglądał do presepe. Wielu ludzi mówi: "tego nam trzeba było, takiego prawdziwego, tradycyjnego". W planach jest rozbudowa i cyzelowanie detali, ale to już w przyszłych latach.
Efekt przepiękny a i zaangażowanie tylu osób godne podziwu.
OdpowiedzUsuńZe swojej strony zapraszam na PRESEPIANDO MONTEGEMOLI(Pomarance) gdzie KAŻDY dom w parafii ma wystawioną szopkę i wszystkie są niepowtarzalne.
Mega szopka. Zapomniałam że takie też są bo u nas to tylko żłóbek, święta rodzina, pasterze , trzech króli, zwierzęta.Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńSzopka cudna - superowo, że ją macie.
OdpowiedzUsuńNibybasotto wszędobylskie jako pomocnik - to jest mega! :)
Kinga
Pięknie :) sama co roku chodzę i podziwiam szopki. W mojej miejscowości także stoi duża szopka na rynku już od 4 lat, a autor zobowiązał się do dodawania co roku czegoś nowego, jak na razie się wywiązuje i jest coraz piękniej :D Pozdrawiam, Monika
OdpowiedzUsuń