czwartek, 27 maja 2010

BIBLIOTECZNIE

Inny klucz, już nie włoski właściciel i jego trattoria, ale biblioteka jako miejsce jak najbardziej kojarzone z książkami, nie tylko o tematyce włoskiej. Mimo niefortunnej daty - Dzień Matki - malutka czytelnia zapełnila się osobami chcętnymi do wysłuchania mojego gadulstwa. Dzięki temu, że dotarłam na Mokotów przed czasem, miałam niewątpliwą przyjemność porozmawiania z samymi paniami biblioterkami. Wręczyłam im w podarku świecę, która jeszcze tego samego dnia została zapalona, więc jej spływająca parafina niczym piasek w klpesydrze wyznaczała mi upływające chwile w dobrej, pełnej pytań atmosferze. Zupełnie niezauważalnie upłyneły dwie godziny, tym razem bez długiej kolejki do podpisywania książki, bo to wszak głównie byli czytelnicy tejże biblioteki.
Dzięki uprzejmości Panii Zofii, mam dla Was niespodziankę i zdjęcia, które jeszcze tego samego wieczora otrzymałam w mailu.
Pani Zofia dostarczyła mi jeszcze więcej wzruszeń uroczymi prezentami, także dla Krzysztofa, oraz mnóstwem ciepłych słów. Miałam też niewątpliwą przyjemność poznania jeszcze dwóch czytelniczek blogowych, odzywających się w komentarzach czyli Wigi i Bogusi. Obydwie nie darują mi i dzisiaj, więc mam zapewnione na pewno dwie osoby w warszawskim Empiku. A teraz szykuję się na spotkanie z jeszcze jedną dotąd nieznaną mki osobiście czytelniczką. Pogoda ładna, udało mi się przemycić w walizce trochę toskańskiego słońca.

13 komentarzy:

  1. super, że pierwsze spotkanie się udało, jak mogło być inaczej? Powodzenia zatem i miłego pobytu w W-wie życzę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. ślicznie wyglądasz ! Małgosiu !
    ależ fajne kameralne spotkanie :) nie ma jak biblioteka !
    nie zauważyłam że używasz tak bardzo rąk do rozmowy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak można było zapalić tak piękną świecę...! powinna je pani robić bez knotów, pani Małgosiu:)
    pozdrawiam, Monika

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ma Pani jeszcze siłę na dziś? Mieszkam na Ursynowie więc do biblioteki byłoby mi bliżej, ale ze względu na datę biegnę do EMPiK-u. Będę z boku gdzieś tam, aby Pani nie męczyć. najchętniej porwała bym Panią /pewnie nie tylko ja/ na miasto... Z tym słońcem to prawda bo od jutra ma być pięknie. Świecy szkoda, toż to dzieło sztuki. Ona płonie w sercu, a ja bym patrzyła .. Do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. To dobrze, że nie czuje się pani zawiedziona spotkaniami z czytelnikami, którzy dopisali. Atmosfera spotkan miła, bo z tak sympatyczną osobą jak pani Małgosiu, nie mogłaby byc inna. Może i ja bedę miała w życiu sposobnośc poznac się z panią osobiscie. Pozdrawiam. Bożena

    OdpowiedzUsuń
  6. Widać, że czytelnicy skupieni, a autorka prezentuję się bardzo, bardzo, brak mi słów.
    Pozdrawiam-G-A

    OdpowiedzUsuń
  7. Proszę mi Małgosi nie porywać, bo mamy na jutro pewne plany. I niespodziankę. Hihi :)
    Kinga z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  8. Pani Małgorzato, wiem, że przeczyta to Pani po powrocie do domu, jestem Panią zauroczona, tym spokojem i otwartością. Jestem szczęśliwa, że świeca trafiła do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Alez slicznie wygladzasz Malgos!!!! Te oczy!!!!!!
    I wlasnie.... Tak fajnie po wlosku mowisz rekoma ;)))

    OdpowiedzUsuń
  10. ach,Justi wyjeła mi z ust (a właściwie spod klawiatury) słowa, że cudne masz oczy Małgosiu!!! Ty zapewne spłoniesz rumiencem niewinności, ale tu nie ma sie co rumienić, tu trzeba więcej zdjęc z bliska (nie chować się za okularami!) :)))) pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy to już po włosku, tak rączki idą w ruch?
    Świeca jest cudowna!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem pod wrażeniem tak ślicznej autorki:)
    Pozdrawiam i życzę powodzenia i samych sukcesów.
    Joanna N

    OdpowiedzUsuń
  13. Małgosiu wyglądasz kwitnąco i promieniście:))
    Widać,ze opowiadasz z pasją:)
    Gratuluję udanego spotkania z czytelnikami:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń