piątek, 22 lutego 2008

VIVAISTA

W okolicach Pistoi magiczne słowo. Jest tu ich mnóstwo, mniejszych lub większych producentów roślin sprzedawanych na cały świat. Ten rodzaj aktywności gospodarczej zaczął się po wojnie. Rośliny mają tutaj dość dobre warunki, bez konieczności budowania szklarni. Wszystko dzięki temu, że Pistoia jest położona między dwoma łańcuchami górskimi i zimy są tu wyjątkowo łagodne, z dość małą ilością wiatrów.
Dzięki szkółkom nie towarzyszy mi zindustrializowany krajobraz niedalekiego Prato, jednak nie są to też sielskie cyprysy z bardziej południowych okolic Toskanii. To znaczy cyprysy są, ale nie rzędem wzdłuż drogi, tylko na polach.
Te szkółki to przykład tego, że jeśli Włochowi na czymś zależy i to coś przynosi mu spory dochód, to nie traktuje tego po  macoszemu. Najczęściej w szkółkach panuje absolutny porządek, doniczki, albo bezpośrednio w ziemi posadzone rośliny, tworzą olbrzymie rytmiczne struktury.
Wszyscy znani mi szkółkarze są bardzo pracowitymi ludźmi, właściwie nie mają kiedy wydawać zarobionych przez siebie pieniędzy. Cały czas są w pracy.
Większość pól jest nawodniona (kropelkowo, wąsami, zwanymi tu spaghetti, albo deszczowniami), a woda pochodzi z własnych ujęć szkółkarzy. Trzymają ją w basenach, by podczas podlewania nie dostarczać roślinom wody zbyt odmiennej temperaturze od tej w powietrzu.
Co dla mnie bardzo dziwne i wbrew temu, czego mnie uczono, podlewają nawet w środku najbardziej upalnego dnia. A mnie zawsze straszono spaleniem roślin.
Niestety, tajemnicą poliszynela jest, że stosują dużo pestycydów, ale nikt z tym nie walczy, bo to przynosi wymierne korzyści materialne całemu rejonowi. Co tam zwiększona zachorowalność na raka (ponoć).
Prym wiedzie kilku gigantów, a reszta to są podwykonawcy.
Z powodu chyba śmiertelnego kiedyś wypadku na terenie jednego z gospodarstw, u każdego, nawet najmniejszego vivaisty, zobaczycie oznaczenia, gdzie jest strefa załadunku, gdzie można parkować. Czasami wygląda to kuriozalnie, bo malutkie podwórko ma wydzielone takie strefy oficjalnymi tablicami.
Ostatni spacer wzdłuż rzeczki La Stella zaowocował zdjęciami. Chciałam się nawet pokusić o ogłoszenie konkursu, kto rozpozna najwięcej roślin prezentowanych na zdjęciach. Ale chyba tylko vivaista miałby okazję wygrać ten konkurs, w którym wygraną powinna być jakaś roślinka, najlepiej dla mnie. Tak więc dzisiaj pokaz zdjęć:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz