piątek, 10 września 2010

KRĄŻĄC WOKÓŁ STAREGO MIASTA

W środę wyruszyliśmy do Lukki, ale nie w celach turystycznych. Właściwie to dwoje pasażerów wysadziliśmy pod murami starego miasta, Julia z Piotrem poszli zwiedzać, a my odjechaliśmy na obrzeża miasta. W nowej jego części znalazłam przez internet sklep, w którym można nabyć mini szklarnie, a takiego obiektu szukamy do przechowywania zimą roślin, zwłaszcza cytrusów . Na miejscu pokazano nam w katalogu jeszcze inne modele. Trzeba to przemyśleć. Chciałam połączyć tę wyprawę z odwiedzinami w sklepie dla plastyków. Na ten z kolei trafiłam w sieci jeszcze przed wyjazdem na stałe z Polski. Z ciekawości szukałam sobie wtedy, gdzie w razie czego będę mogła się zaopatrywać. Ale jakoś schodziło, znalazłam w samej Pistoi materiały potrzebne mi do własnej działalności. Skoro już jedziemy do Lukki to... Wbiliśmy nazwę ulicy do GPS i urządziliśmy sobie rozległą wycieczkę po okolicy. W końcu dojechaliśmy do ulicy wymienionej w adresie na stronie sklepu, ale nie mogliśmy znaleźć konkretnego numeru budynku. W barze pani powiedziała, że wiele osób się myli, że jest jeszcze jedna ulica o tej samej nazwie, lecz w innej località. Niestety GPS nie miał w wykazie tego przedmieścia, uratowała nas moja zapobiegliwość i spisany numer telefonu do sklepu. Nieprecyzyjny system ujawnił nam bardzo urocze miejsca, piękne stare wille, tereny pomiędzy górami a Lukką.
Dzięki temu wjechaliśmy do podmiejskiej dzielnicy Lukki ulicą od północy, przy której wypatrzyłam zagłębie szperactwa, czyli sprzedaż rzeczy używanych.
No tego obojętnie ominąć nie mogłam. Czas mnie powstrzymywał przed wessaniem w czarną dziurę grzebactwa. Coś tam jednak uszczknęłam z obfitości cudów i badziewia. Spod stosu ceramiki\ (wyczyn sam w sobie) wyciągnęłam takie oto dwa półmiski. Większy ma około 50 cm długości. Jest ciężki, gruby i nie przeszkadzają mi w nim zabrudzone na stałe pęknięcia w szkliwie. Od razu widać, że to przedmiot z przeszłością. No i te moje cytrynki!

3 komentarze:

  1. Och i ja chetnie pojechalabym z Wami "poszperac", tu gdzie mieszkam (w Bresci), sa takie miejsca i targi staroci, ale ceny maja powalajace, czesto duzo wyzsze niz w sklepach za te same nowe przedmioty:-)
    Polmiski sa sliczne, gratuluje
    pozdrawiam serdecznie
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Cytrynkom nie mogłaś się przecież oprzeć:)

    OdpowiedzUsuń