Faktycznie cmentarz ten ma stare nagrobki, które zawsze kradną moje serce. Ma też niesamowitą kwaterę żołnierzy z Pierwszej i Drugiej Wojny Światowej.
Pewnie nie muszę nawet pisać, które są które, bo to od razu widać. Te starsze mają oryginalny kształt krzyża, co może mniej jest widoczne na zdjęciach. Stare nagrobki w murach zachowały częściowo swoją małą architekturę ze zdobnymi metalowymi zadaszeniami. Olbrzymie struktury na ścienne pochówki trumienne też mocno różnią się od siebie, im bliżej naszych czasów, tym bardziej przypominają okropny tarasowy hotel nad morzem, do którego można wjechać windą.
Mało tutaj kaplic rodowych.
Gdzieś za nimi, w mało widocznym zakątku, schowano dojmującą część z pochówkami dzieci, wśród których zastanawiająca jest duża ilość chińskich (nie widziałam takiego z dorosłym grobem, a może akurat nie tam poszliśmy?).
Wiem, że to nic szczególnego, bo wszak w Prato jest największa europejska chińska społeczność, lecz wieść gminna niesie, że chińskich pochówków jak na lekarstwo, że zwłoki albo są wywożone do Chin, albo rozpuszczane w kwasie solnym. Może trudniej ukryć śmierć dziecka, stąd te poruszające serce proste, jak patyki lodowe oznaczenia dziecięcych grobów?
Ale nie myślcie, że tytuł odnosi się do poczynań ze zwłokami w azjatyckiej kulturze mieszkańców Prato.
W pewnym momencie cmentarza zobaczyłam pięć, słownie pięć, grobów, w sposób zupełnie nielogiczny rozmieszczonych na dużej łące.
Jednym z nich był też chiński pochówek, ze zdjęcia trudno określić, czy to był dorosły człowiek. Mnie się zdaje, że to młodzieniec, a data chyba mówi o jego dniu śmierci. Na tej samej łące zachowały się dwa zrośnięte niemal ze sobą groby dwojga młodych ludzi, z wyjątkowo urokliwymi krzyżami, nawiązującymi zdobieniami do średniowiecza. Przypuszczam, że to była para za życia. Gdy tak się zadziwiałam dziwnym rozmieszczeniem grobów, Krzysztof przytomnie zauważył, że to zaorana łąka i tylko te ostały się po pogromie.
Pogromie, którego przykład za chwilę usłyszałam i zobaczyłam.
Najpierw wyjaśnienie:
Nie wiem, czy o tym pisałam, że we Włoszech ziemne pochówki można legalnie ekshumować po 10 latach. Tak przewiduje tutejsze, powstałe w II połowie XX wieku, prawo; zapewne po to, by nie rozbudowywać za bardzo cmentarzy. Ludzie są uprzedzani o fakcie w ogłoszeniu na bramie cmentarza. Zdarza się na małych cmentarzach, że ekipa ekshumująca rozkopuje kilka grobów w poszukiwaniu rozłożonych ciał, bo tylko takie można "zsypać" do urny, a że w pożywieniu mamy wiele konserwantów, to i nasze ciała rozkładają się dłużej.
Kilka razy Msza pogrzebowa, odprawiana przez Krzysztofa, nie zakończyła się pochówkiem, bo nie zdążyli na czas znaleźć odpowiedniego grobu. Raz przenieśli poszukiwania na inny, pobliski cmentarz i przesunęli termin pochówku o dwa dni. Gdy proboszcz podjechał na tamten cmentarz, rodzina stała pod bramą z zakazem wstępu. Krzysztof wszedł, by się dowiedzieć, o co chodzi, a jeden pan wychylił się z grobu z kością udową w ręce i mówi, że tu chyba jeszcze się nie da pochować. Po interwencji księdza, żałobnicy w końcu mogli pochować swojego krewnego.
Znajoma zapomniała, że i jej męża dotyczy już to okrutne prawo ekshumacji i pewnego dnia zastała dziurę w ziemi. Wiedziała, że po odbiór urny musi zgłosić się do gminy, ale samo wrażenie zobaczenia otworu w ziemi, po grobie najbliższego, to ... Nawet nie chcę tego opisywać.
Na urny z "odzyskanymi" szczątkami jest osobna ścianka.
Wracam teraz na duży miejski cmentarz w Prato Chiesanuova.
"Zdolni" projektanci wymyślili, jak poradzić sobie z tymczasowością. Już nie ma drewnianych szalunków. Najnowszą kwaterę niemal w całości wypełniają plastikowe zastępniki. To tylko estetyczny koszmar.
Najgorsze przed Wami.
Ogrodzona brezentem z trzech stron kwatera już prawie cała była pusta, wyglądała jak zaorane pole. Tylko w jednej części widać było coś, co mnie ukłuło, zabolało i puścić nie chce.
Sprzęt zabierający nagrobki! Same nagrobki! Już nie drewniane, jeszcze nie plastikowe, tylko ze złowieszczo krzyczącego kamienia. Potem zapewne nastąpią tam ekshumacje, czyli zsypane zostaną kości, ale czy ktoś serio zajmie się dookreśleniem, czyje szczątki do kogo należały? Czy te groby były bardzo regularnie rozłożone i opisane, żeby malutkie białe krzyże na obwodzie pomogły zlokalizować pochowanych tam?
Żeby było jeszcze bardziej boleśnie, to na jednym krańcu ustawiono wykopane rośliny, a nieopodal złożono świeże kwiaty, które bliscy dopiero co przynieśli na groby swoich zmarłych. Po drugiej stronie alejki leżały zdjęcia odkute z nagrobków.
I teraz wyobraźcie sobie choć trochę parę starszych ludzi, którzy podeszli do tych pamiątek, odnaleźli wśród nich swojego bliskiego, zabrali fotografię, a potem, jak spłoszone zwierzęta, krążyli cały czas wokół, przyglądając się destrukcji. Zapytaliśmy ich tylko o datę pochówku - 17 lat temu! Nie byłabym w stanie zapytać, co o tym myślą, bo miałam kluchę w gardle, bo czułam ich ból, bo z zatrwożeniem patrzyłam na ich twarze.
Wyobraźcie sobie na koniec, jak wyglądałby ten cmentarz, gdyby nie zabytkowość starych nagrobków, chroniąca je przed zniszczeniem.
Wieczny odpoczynek (?) racz im dać Panie ....
masz racje malgosiu, mnie tez bardzo dotkliwie razil taki zwyczaj, ale co kraj ....mozna wiec wykupic murowany grob jesli masz szczescie i beda takie w sprzedazy i wtedy jestes tam na wieczne spoczywanie
OdpowiedzUsuńMurowany, czyli kaplicę? Bo te likwidowane groby miały oprawę kamienną.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie chcę na wszystkich uogólniać. Dla mnie to wyraz szaleństwa jakiejś garstki, która to wymyśliła i utrzymuje oraz spolegliwości reszty. A co do kremacji, to jednak, zwłaszcza w Polsce, nie da rady zatrzeć z pamięci obozów koncentracyjnych z piecami krematoryjnymi, poza tym, najczęściej chęć kremowania pojawia się w przypadku braku wiary w zmartwychwstanie. Ale to już zupełnie inny temat.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo to już teraz wiesz, że tak też jest.
UsuńTrochę głupio teraz wyglądają moje wypowiedzi. Zostawić?
UsuńNie ma slow na to, gdy czlowiek czuje sie bezsilny zeby walczyc z bezdusznoscia prawa wobec rodzin pochowanych, tylko 10 lat temu. Sa matki dzieci, sa wspolmazonkowie ktorzy nadal maja traume, po smierci najblizszej osoby. Tym powinien sie zajac Papiez Franciszek.
OdpowiedzUsuńMalgosia Neuss
Małgosiu, opowiadając o tym komuś osobiście, zdałam sobie sprawę z faktu, że i grób mojej Mamy poszedłby już pod zaoranie. A smutek po Jej śmierci zawsze świeży. A co do Papieża, to on nic nie pomoże, to sprawa wewnętrzna państwa włoskiego.
Usuń"Wyobraźcie sobie na koniec, jak wyglądałby ten cmentarz, gdyby nie zabytkowość starych nagrobków, chroniąca je przed zniszczeniem". Wobec takiej polityki współczesnym nagrobkom zabiera się szansę by kiedyś mogły i one stać się zabytkowymi - za 100 lat nie będzie wiadomo jak wyglądały nagrobki z początku XXI w.
OdpowiedzUsuńPewnie na podstawie ich braku archeologowie wywnioskują z jakim społeczeństwem miało się wtedy do czynienia.
UsuńCzyli i (niestety) Włochy nie są wyłacznie bajkowe....Przykre to bardzo :(
OdpowiedzUsuńNo, pewnie, że nie są. Tylko ja rzadko kiedy o tym wspominam, bo wolę patrzeć na świat przez różowe okulary.
Usuń