Ciągle mam problemy ze zrozumieniem różnych zarządzeń związanych z pandemią. Dużo z nich jest niekonsekwentnych, nielogicznych, czasami wręcz niemoralnych. No bo jak rozumieć zarządzenie ustalające, że media będą otrzymywać specjalne pieniądze (astronomiczne sumy) za puszczanie informacji na temat covid, nawet nie określono, jakich. I nie myślcie, że to jakaś teoria spiskowa, informację tę można znaleźć głęboko ukrytą w oficjalnych dokumentach rządu włoskiego.
Jak nie martwić się o małe dzieci siedzące zimą w klasach przy non stop otwartych oknach?
Jak zrozumieć zamknięcie muzeów wobec innych "galerii", handlowych? Pojechałam kupować rzeczoną kurtkę puchową, znalezienie wolnego miejsca na olbrzymim parkingu było nie lada wyzwaniem. Tłumy! Nikt nie mierzył temperatur, a często nawet przy wejściu do sklepów nie było żadnego "wpuszczacza".
I po tych tłumach jadę ja sobie do wyludnionego San Gimignano (o czym w następnym artykule), a tam taka scena na dziedzińcu urzędu miejskiego. Tak się przyjmuje petentów.
Nie tak źle jak u nas w Ośrodku Zdrowia latem - też przez okno, ale okno na wysokim parterze powyżej mojej głowy. Trzeba było balansować na stojaku na rowery, który stoi poręcznie pod oknem.
OdpowiedzUsuńNapiszę Ci, że ja też nie mam siły i nie rozumiem... Wszystko jest chaotyczne... Sklepy np. odzieżowe w galeriach są zamknięte, ale jeśli wchodzisz z ulicy - już nie. Niby chyba ma to służyć zmniejszeniu liczby ludzi w galeriach, ale i tak ludzie do nich chodzą. Jak w listopadzie były otwarte częściowo obiekty sportowe, nam rodzicom i opiekunom zabroniono wchodzić na teren szkoły (bo wzrost zachorowań i obostrzenia, więc musieliśmy czekać na dziecko przed budynkiem), a w tym samym czasie popołudniami wpuszczano do tego samego budynku obce osoby z zewnątrz, bo wykupiły sobie salę gimnastyczną na siatkę np. - tak, tę samą salę, na której dzieci też były rano, chodzili tymi samymi korytarzami, co dzieci, a rodzicom nie było wolno, bo "covid"... Szkoda słów.
OdpowiedzUsuńW Polsce jest jeszcze gorzej.Szkoły są zamknięte od kilku dni chodzą tylko dzieci 1-3 klasy.Pozostali uczą się on-line.Jestem okulistą i wiem jak praca przy monitorach wpływa negatywnie na oczy szczególnie u dzieci.Najpierw trwają lekcje ,potem odrabianie ich on-line.Zajęcia dodatkowe jak ucznie się języków też on-line po południu.Pozdrawiam Panią Joanna
OdpowiedzUsuńAbsurd goni absurd i tak jest niestety w wielu krajach, w Polsce też (może nawet bardziej?). Nie ma w tym żadnej logiki, co wiele osób denerwuje i zniechęca do przestrzegania tych dziwacznych przepisów. Rośnie frustracja i mnożą się teorie spiskowe, czemu naprawdę trudno się dziwić. Mnie też wkurza ta dziwaczna sytuacja - prawie wszystko zabronione, pozbawiono nas małych radości życia, a wszystko to niby w imię ochrony przed śmiercią. A tymczasem w mniejszych i większych sklepach jakoś nie ma masowych zachorowań wśród kasjerek, pomimo bardzo częstego kontaktu z różnymi ludźmi. Nawet - o zgrozo! - nosicielami bezobjawowymi.
OdpowiedzUsuńNie chce mi się iść do muzeum, nawet gdyby było jakieś otwarte. Ani do kina czy teatru, choć wkrótce zaczną działać (na próbę) - bo jakoś nie cieszy mnie oglądanie spektaklu w maseczce i w sporej odległości nawet od najbliższej mi osoby. Naprawdę - wszystko to bardzo męczące i nie potrafię tego znieść.
Nic, tylko siąść i płakać. Albo lepiej - zapaść w sen zimowy i obudzić się po wszystkim. Szkoda tylko, że po przebudzeniu wszyscy będziemy starsi...
Jak widać, moglibyśmy się prześcigać i licytować, gdzie jest więcej absurdów. Sytuacja jest absolutnie wariacka, więc tym bardziej musimy być czujni, by nie stracić w tym człowieczeństwa.
OdpowiedzUsuń