poniedziałek, 23 lipca 2007

W MNIEJ TURYSTYCZNE ZAKĄTKI

Mam się zabrać za opisanie niedzieli, ale ciągle po głowie chodzą mi słowa " tam to zupełnie inna Toskania". Jakoś tak mi się dziwnie zrobiło. Właściwie to poczułam się obwiniona, że nie w tę część Toskanii "przyciągnęłam" zupełnie obcych mi ludzi. Hmm, mam nauczkę? A może powinnam napisać, że Toskania nie jest jednorodna? A może niektórym wystarczą tylko jej wiejskie klimaty i nie trzeba ludziom bliskości cudów tutejszych miast? Także tu gajów oliwnych, także tutaj winnic - no! może nie ma tu pól ze słonecznikami i zbożami. Ale co ja będę się wywnętrzniać ze swoimi smuteczkami, gdy tutaj nic im nie sprzyja, bo ...
Oto północna Toskania podczas niedzielnej wizyty u Alberty i Marco w Gavinianie (La Montagna Pistoiese - Góry Pistojskie), a potem jeszcze wycieczka na porażający ludzi z lękiem wysokości (czytaj: Małgorzata Matyjaszczyk) "Ponte Sospeso" (precyzyjniej jest to zawieszona nad przełęczą metalowa kładka o długości 210 m) oraz zupełnie po drodze malusia miejscowość Mammiano, taka przytulna. Spotkaliśmy w niej dziadka, który ucieszył się bardzo na nasz widok mówiąc, że tu już nikt nie zagląda a on sam mieszka pod bardzo zindustrializowanym Prato i tylko na dwa miesiące wakacji przyjeżdża, by odpocząć wśród bajecznych widoków.
GAVINANA:


  

:
         

MAMMIANO:
"Garaż z widokiem"


   

  

  
  
Jeśli się chce, to wszędzie napotka się piękno. 
No! może z małymi wyjątkami, ale w końcu ta kobieta pod araukarią to nie jest rodowita Toskanka, tylko niemal miesięczny nabytek 

Brak komentarzy: