Chłopcy jeszcze śpią, Krzysztof pojechał na Mszę do Montagnany a ja podszykowuję obiad. Krótko wczorajszy dzień. W domu nic szczególnego. Porządki, skromny obiad, małe ilości, bo nie chce się jeść w takie upały. I dobrze! Kilogramy spadają aż miło :) Wczoraj zresztą już dzielniej zniosłam słońce. Chlopcy wstali dośc późno po nocnym powrocie z Pistoi. Byli bardzo zadowoleni, bo poznali ciekawych ludzi. Gdy się ogarnęli, pojechali pociagiem do Florencji.
Nie do końca umiem z nich wyciągnąć, co zwiedzili, wiem tylko, że poszli w ślady swojej ciotki i usiedli z wielką przyjemnością pod Palazzo Vecchio, by słuchać gry dwóch polskich muzyków oraz uśmiać się z mima. Jeśli chcecie choć trochę poczuć tę atmosferę polecam filmiki na youtube
Ze zdjęć wynika też, że nie ominęli Ponte Vecchio:
W drodze powrotnej ze stacji wstąpiliśmy do lodziarni, kupując "na wynos" i potem przy akompaniamencie pysznych smaków obejrzeliśmy "Hannibala", jako powtórkę z Florencji.
Dzisiaj planujemy wycieczkę do Bolonii, tam mnie jeszcze nogi nie poniosły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz