środa, 27 sierpnia 2008

~ KRAJOBRAZ PO BITWIE

Oczywiście tytuł na wyrost i tylko do potraktowania w sferze żartu, ale jednak chyba nawet najukochańszy gość wprowadza jakąś destabilizację w normalnym rytmie domu. Dzisiaj czem prędzej ruszyłam do ogrodu, bo wołał o litość wielkimi chwastami. Zakończyłam też sezon w sałatniku. Kamienie mnie pokonały, nie idzie tego nawodnić w upały. Zabrałam więc pozostałości do dużego ogrodu. Zobaczymy, co się przyjmie. Plany na najbliższe dni mam niezbyt atrakcyjne toskańsko, za to porządkujące dom i ogród. Przecież to miło wracać z wycieczek do uporządkowanego domostwa. A te na pewno nastąpią :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz