Przeprowadziłam się, z komputerem, piętro wyżej, do pracowni. Przyczyn było parę: komputer pod ręką bardziej kusi i zabiera czas; pokój, w którym śpię jest w końcu pokojem sypalniano-garderobianym; w pracowni często brakowało mi możliwości wydruku, sprawdzenia czegoś w internecie itp. Stąd wielka reorganizacja. Najpierw chłopcy pomogli mi w opróżnieniu i odczyszczeniu podłogi, a dzisiaj już pod zarządem Krzysia pomogli w przeniesieniu sprzętu. Mam też w końcu połlączoną kamerkę przy wejściu do domu z podglądem w pracowni, żebym wiedziała, komu otwieram drzwi. W końcu nie będę musiała zbiegać na dół, bo do drzwi dzwoni handlarz obnośny, poraz kolejny oferując szczotki, albo skarpetki.
Za oknem już niemal zupełnie ciemno i ja z ledwością widzę, co piszę, więc to koniec notki. Nie mam jeszcze oświetlonego stanowiska, a świecenie dobrym przykładem jakoś mało skuteczne :)
Dobra lampka przy klawiaturze to podstawa :)
OdpowiedzUsuń