środa, 6 sierpnia 2008

~ UPALNOŚĆ WSZECHOGARNIAJĄCA

I to taka, że pisać się nie chce, pracować się nie chce, lodów się chce! A panowie dalej walczyli na strychu, w czym im czasami pomagałam, ale naprawdę w niewielkim wymiarze. Kurz mnie straszył alergią, uciekałam więc na dół.  

Dzisiaj Krzysztof gościł biskupa z Polski, w czym mu pomogłam zamieniając kupione lody w deser i podajac herbatę, o której marzył po tygodniowym pobycie przede wszystkim wśród Włochów. 

Rano jeszcze pojechałam do pierwszego z brzegu sklepu, by nabyć jakiś dwuczęsciowy strój. Jutro zabieram chłopaków i dwie znajome Polki nad morze a dysponowałam tylko jednoczęściowym pancerzem, co w te upały niechybnie źle by się skończyło. Radość moja była wielką, że nie musiałam wydawać majątku, tylko znalazłam rozkompletowane stroje za niezywkle przystępną cenę 4€. Myc polegał na tym, że nie było opakowań i trzeba było szukać sobie samej całości w dużych skrzyniach. Znalazłam, nabyłam, jutro jadę się smażyć :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz