czwartek, 18 czerwca 2009

I JESZCZE RAZ, ALE Z WŁASNEGO PODWÓRKA

No to mi się nazbierało. Ciągle miałam wrażenie, że przecież niedawno napisałam wpis, tylko czasami czerwona żarówka się zapalała, że przecież już tyle się rzeczy wydarzyło a ja się zatrzymałam na Bożym Ciele. Nawet wpisu o tym Święcie nie uzupełniłam o nasze lokalne uroczystości.
Zdjęć nie mam, gdyż robiłam za zakrystiankę. Odwiozłam Krzysztofa na miejsce wyruszenia procesji, czyli do Parafii San Piero in Vincio. Potem miałam do przygotowania nasz kościół, czyli: rozpalić węgielki w trybularzu, zapalić świece, światła, otworzyć kościół i włączyć w odpowiednim momencie dzwony na przywitanie procesji. Przyszli po 22.00 ze świecami w rękach i śpiewem. Krzysztof był zaskoczony ilością uczestników. Przecież pierwszy raz połączono dwie parafie procesją a i same procesje od dobrych paru lat tu się nie odbywały. Tym faktem ludzie byli bardzo zachwyceni. Oklaskom nie było końca. Mówili, że takiej współpracy między tymi parafiami to za swojego życia nie widzieli. Gdyby tak w następnym roku dołączyć do tego orkiestrę to już się zrobi festa! A może by malutką Infioratę?

2 komentarze:

  1. milczenie jest złotem , ale nie w Twoim wypadku !!!!
    Małgosiu wyglądamy z utęsknieniem każdego Twojego nowego toskańskiego słówka
    -------
    wiosna - hmmm
    jesień - kocham jesień i Toskanię jesienią , sprawdziłam - jest przepiękna !!!!!
    ciągle jeszcze ciepło a już nie upalnie , turystów odrobinę mniej i ceny nieco mniejsze , no i te pachnące soczyste owoce - BAJKA :)

    a jesienne piękno spokojnie dostrzeże oko obiektywu , zwłaszcza jeśli stoi za nim tak utalentowany fotograf ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, niech zgadnę, kto będzie układał kwiatki na tę malutką Infioratę...:)

    Kinga z Krakowa

    OdpowiedzUsuń