czwartek, 13 marca 2008

~ SERNIK


Tym razem na życzenie Marianny, przed Wielkanocą, jak znalazł.
Sernik w oryginale nazywa się biało czarny, ale moje „zboczęnię zawodowę” pozwala mi go określić jako sernik kremowo-brązowy. Przepis wypróbowany, ciasto pyszne! Nie robiłabym, gdyby nie robot. Podziwiam te kobietki, co to ręcznie trą – ja jestem za leniwa.
Ciasto:- 40 dag mąki
- 5 łyżek cukru
- cukier wanilinowy, albo sama wanilina (tutaj daję samą, ale trzeba uważać, bo jak się jej da dużo, to aż gorzko)
- 20 dag masła (ewentualnie margaryny)
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 łychy ciemnego kakao
- ewentualnie 2 łyżki śmietany, gdyby ciasto nie chciało się wymieszać
Wszystkie składniki wymieszać i uformować z nich dwa kawałki, mniej więcej w proporcjach 2:3 i włożyć najlepiej do zamrażarki.
Przez ten czas szykować masę serową:
- 1 kg twarogu (za pierwszym razem używałam sprowadzonego z Polski takiego o nazwie „Twaróg do serników” w wiaderku, smak na surowo żaden, po upieczeniu pycha), czytałam też o serkach homogenizowanych, tutaj zastosowałam ricottę
-około 1,5 szklanki cukru (trochę zmniejszam tę ilość i tak jest wystarczająco słodki
- 4 łyżki stopionego masła
- 5 jajek
- około 2 łyżek budyniu śmietankowego, z braku zapewne wystarczyłaby mąka ziemniaczana
- jak kto lubi: rodzynki
Najpierw zmiksować żółtka z cukrem, dodać ser, ostygnięte masło, budyń – wszystko dokładnie wymieszać. Białka ubić na sztywno i delikatnie połączyć z masą.
Formę (używam takiej prostokątnej 30X22 o wys. ok. 5 cm ) wykładam papierem do pieczenia i ucieram na tarce większy kawałek ciasta. Potem wylewam masę serową i na to ucieram mniejszy kawałek ciasta. Niektóre osoby skubią ciasto, bo trudno je utrzeć, zwłaszcza gdy według oryginalnego przepisu powinno leżakować w lodówce.
I teraz buch! Do rozgrzanego piekarnika, mniej więcej na 200 stopni. Piec około 50 minut. Nie otwierać piekarnika po upieczeniu, zostawić w nim do wystygnięcia. Najlepszy smak ma na drugi dzień, więc po wystygnięciu dobrze go przykryć szmatką i schować przed łasuchami.

Życzę przyjemnych doznań smakowych. Myślę, że można byłoby pomędrkować nad dodaniem np. brzoskwiń z puszki. Może następnym razem?

2 komentarze:

  1. Zrobiłam serniczek na Święta, wyszedł super, wszyscy się zajadali:) pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja zrobię nie czekając na święta, bo mi baaardzo zapachniał;-)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń