Przewrotnie nie zachowam chronologii i zacznę od zakończenia tej wycieczki, a był to obiad u Świętego Pijaczyny (Santo Bevitore).
To specyficzny lokal. Z ciekawym wystrojem o artystycznej nutce. Niby w przystawce była szynka i sery, niby z gruszkami, ale na pikantnie (kelner nazwał miksturę musztardą z gruszek). Ośmiornice też się jada w tym regionie, ale tak podanej, utopionej w kremie z papryki jakoś nie kojarzę z żadną toskańską potrawą. Krzysztof wybrał niby coś bardziej bezpiecznego, bo grillowany drób, ale dziki, czyli perliczkę. Wszystko smaczne, godne polecenia. Tylko, czy polecenie ma sens, jeśli menu zmienia się u Pijaczyny każdego dnia?
A teraz wróćmy pod baptysterium. Pogodę mieliśmy wyjątkowo i niespodziewanie piękną. W prognozach zapowiadano ulewy, lecz parasole pozostały bezrobotne w samochodzie.
Słońce dawało światło podobne do tego podczas zachodu słońca.
Wydawało mi się, że dużo tego błogosławieństwa, jak na jeden dzień. A to nie był koniec.
Podeszliśmy na Piazza del Duomo i zobaczcie:
To nie fotomontaż!
Wokół baptysterium ustawiono dziesiątki drzew oliwnych. Widok tak samo niezwyczajny, jak spotkanie trzech krzyży w baptysterium. Dobre wprowadzenie w atmosferę niezwykłości tego, co oczekiwało nas po wejściu.
Co też przyniesie kolejne Florens?!
OdpowiedzUsuńI jak się przeistoczy Piazza Duomo?
W tamtym roku wspaniały trawnik, teraz gaj oliwny
a co za rok???
Pozdrawiam,
Małgorzata Kistryn
oj czas szybko leci poprzednie Florens było chyba w 2010, więc pewnie trzeba będzie poczekać aż dwa lata na nowe cuda!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Małgorzata Kistryn
Plac Duomo wypiekniał przez poustawiane drzewa oliwne, dzięki za tę wycieczkę
OdpowiedzUsuńj
Niesamowite!
OdpowiedzUsuńChciałabym to zobaczyć na własne oczy! I żadne drzewo nie ucierpiało?
Mażenko, one były w olbrzymich donicach. A poza tym zostały przygotowane przez fachowców, czyli szkółkarzy z ... Pistoi :)
UsuńWow, rewelacyjnie wygląda wokół Duomo! Zachwycająco. :)
OdpowiedzUsuńMałgosia , Ty to masz szczęście do niezwykłych wydarzeń.Zatkało mnie jak zobaczyłam te oliwki. czego to ludzie nie wymyśla. Gaj oliwny z dnia na dzień.Widziłam takie w szkółkach pistoiskich.Ależ miałaś dzień.
OdpowiedzUsuńOj, tak, Maszko! Moje toskańskie anioły wiedzą, kiedy mi szepnąć na ucho: "jedź do Florencji".
UsuńSzczęka mi opadła na widok tych drzew oliwnych! Niesamowite! Nie wiedziałam nic o tym zwyczaju "cudownego zazieleniania" placu przed Duomo. Może napisz coś więcej na ten temat, Małgosiu? Chyba, że już pisałaś, a ja przeoczyłam...
OdpowiedzUsuńDziś po obiedzie włączyliśmy sobie na wielkim ekranie telewizora pokaz naszych zdjęć z ostatnich wakacji... i też dziś "byliśmy" we Florencji :)))
Saluti
Trudno nazwać to zwyczajem, bo "Ogród oliwny" jest imprezą z ogromnego Biennale Dóbr Kultury i Środowiska. Pierwsze odbyło się w 2010 roku głównie po to, by znaleźć odpowiedzi na pytania, ile kosztuje utrzymanie kultury i środowiska, sądząc z programu, z akcentem na kulturę. Niby w nazwie jest biennale, ale część wydarzeń miała miejsce i w 2011 roku. Program takich spotkań jest strasznie szeroki, są to głównie konferencje, targi, spektakle, instalacje, dlatego wolałam w ogóle nie wspominać o Florens 2012, a skupić się na przepięknym obrazie drzew w nietypowym dla nich miejscu. Zresztą nie lubię pisać o czymś, co tylko znam z internetu, choć wiadomo, że wiedza w nim bywa mi podporą podczas powstawania konkretnego artykułu.
UsuńŚlicznie z tymi oliwkami.Czy będą one tam na stałe? Byłoby rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam .Warmianka
Wyjaśniłam powyżej :)
UsuńPięknie !! Dobrze, że akurat tego dnia Was tam poniosło !
OdpowiedzUsuńTak, to jest ożywienie !
OdpowiedzUsuńDrzewko oliwne wyrosło na najbliższe drzewo mojemu sercu. Widok każdej gałązki a zwłaszcza tych starych powykręcanych pni niesamowicie mnie wzrusza...Duomo w gaju oliwnym to najpiękniejszy sen, marzenie.....
OdpowiedzUsuńJestem podobnie poruszona, wzruszona.. jak po Twojej opowieści o trzech krucyfiksach w baptysterium, tamto było bardzo duchowe to bardziej estetyczne.
Wciąż na nowo budzisz we mnie toskańskie tęsknoty:)
Dziękuję:) CMOK!
A wiesz, też mam jakiś specjalny sentyment do tych drzew. Pamiętam swoje totalne wzruszenie, gdy pierwszy raz chodziłam po gaju oliwnym. :)
UsuńMają w sobie coś tak prostego, pierwotnego... dlatego są tak piękne. Rosną tylko w pięknych krainach, budzą więc dodatkowe wzruszenia. Przypominają też Jezusa modlącego się w gaju oliwnym, tworzą taką duchową łączność:)
Usuń-----
Małgosiu, czytałam o deszczach u Was. Prawda to:(((?
Prawda, leje i leje. Ale na razie bez trwogi. W końcu to pora deszczowa. :) Wiesz, jak się miło siedzi w pracowni i świece robi w taka pogodę?
UsuńTe drzewa mnie ujęły. Jakby było mało "rzeczy", od których można "kręćka florenckiego" dostać. A ta ośmiorniczka...mmm, idę przeszukać lodówkę bo niemiłosiernie głodna jestem. Buziaki
OdpowiedzUsuńOj, tak, tamtego dnia wróciłam nieźle zakręcona :)
UsuńWiesz Malgosiu, te drzewa oliwkowe na tle budynkow wgladaja przepieknie. Trudno cokolwiek napisac, wyobrazam sobie jednak, ze w rzeczywistosci byl to widok zapierajacy dech w piersi i jeszcze to blekitne niebo.
OdpowiedzUsuńWasz obiad bardzo smakowity, ja tak jak Ty, uwielbiam owoce morza. Kiedy z mezem (on ich nie znosi) wybieramy potrawy i ja zamawiam robale, jego mina jest bezccenna. Przemycilam juz krewetki do naszych posilkow a to juz prawie cud:)))
Serdecznosci sle:)
U mnie z owocami morza różnie bywa, muszę mieć na nie specjalny apetyt. Bywa, że jem, smakują mi, a po chwili zaczynają rosnąć w gardle, mimo, że nie mam żadnego urazu do nich.
UsuńStraszne nieszczescie nawiedzilo Toskanie, ogladam TV i jestem przerazona ogromem zniszczen.
OdpowiedzUsuńMalgosiu, czy u Was wszystko w porzadku?
Tak, w Pistoi wody utrzymały się w korytach. Ślicznie dziękuję za zainteresowanie :)
UsuńTak bym chciała, żeby one tam były ZAWSZE. Chciałabym to zobaczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Aldona
Ciekawe, czy dałyby radę hordom turystów?
Usuń