czwartek, 16 lipca 2015

JAK SŁONECZNIKI

Z powodu wernisażu opóźniłam wyjazd do Perugii o jeden dzień. Nie lenię się więc, tylko pilnie uczę się bardzo trudnego kroju pisma. Miałyśmy zamiar z przyjaciółką każdego popołudnia gdzieś pojechać, coś zwiedzić.
Odpuściłyśmy.
Dwie wycieczki, jedna wizyta w muzeum, w pewnym warsztacie rzemieślniczym i koniec. Mułami nas nie wyciagną z klasztornych murów Monteripido.
Jestem pełna podziwu dla zbiorowych i indywidualnych wypraw turystycznych. Jak ludzie to wytrzymują? Są dzielni jak słoneczniki, odwrócą głowy od słońca, ale trwają niestrudzenie w postanowieniu zwiedzania. Upalni szaleńcy.

Z jednej z wycieczek przywiozłam zdjęcia pól, których tu mnóstwo wokół Perugii, grzeją samą barwą:


18 komentarzy:

  1. czyżbyśmy mieli być upalnymi szaleńcami? Trochę się tego obawiam... Do zobaczenia! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marianko, najwyżej włączę chłodny nawiew i będziemy sączyć chłodne wino na plebanii :)

      Usuń
  2. urzekające :) od dawna marzy mi się zrobienie zdjęcia na polu słoneczników

    OdpowiedzUsuń
  3. rozumiem - siedze co prawda nie w klasztornych murach, ale w pavijskim mieszkaniu (wolałabym klasztor!), z kawą, wodą, komputerem i wentylatorem, i na pewno przed 20 nie wystawię nosa na zewnątrz, nawet nie tak daleka przecież Brera w Mediolanie mnie nie skusi, nie w tych temperaturach! Życzę skrzypienia piór!!

    i pozdrawiam,

    iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaaardzo rozumiem. Już wróciłyśmy z kursu, teraz przy chłodzącym nawiewie siądziemy w pracowni, by dalej skrzypieć :)

      Usuń
  4. No bo wiesz.. Jak ktos jest pierwszy i może jedyny raz w tych stronach i chce zobaczyć jak najwięcej, to upał mu niestraszny. Nie ma sie co dziwić. Gorzej z tymi, którzy już byli, widzieli, a brną ;)
    Pozdrawiam upalnie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, dlatego szczerze podziwiam. Chociaż moja psiapsiółka odpuściła też w końcu, no nie szło ... Przy pisaniu pot dosłownie oczy zalewał. A siedzieliśmy w bibliotece.

      Usuń
    2. My pisaliśmy w świętej Klarze i żałowaliśmy, że biblioteka zajęta.... do momentu, kiedy tam weszliśmy ;-)

      Usuń
    3. Wiem, jakaś inwentaryzacja była. Ewa też woli w Klarze. Chociaż wiadomo - foty zrobione w bibliotece są spektakularne :)

      Usuń
  5. Dziękuję z te zdjęcia! Kocham słoneczniki. Są szorstkie i masywne, a przy tym delikatne ogromnie. Ale to dostrzegają nieliczni. I może dobrze? No i chyba jestem jak ci turyści słonecznikowi. Właśnie wróciłam z wakacji w Sudetach. Zmęczona i szczęśliwa tym zmęczeniem. Nie potrafię siedzieć nastawiając się na regenerowanie sił. Do życia potrzebny jest mi ruch. I słońce. Pozdrawiam ciepło, Agnieszka the sec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę ruchliwości, ja się strasznie spowolniłam, wręcz znieruchomiałam w te upały.

      Usuń
    2. Ale ja czasem też nieruchomieję. I delektuję się chwilą. :)

      Usuń
  6. Dlatego ja ruszyłam w góry :) Chociaż dzisiaj akurat (już podczas urlopowania w domu) ruszyłam z rodzinką nad jezioro. Bosko! Akurat poza słońcem był wiatr. Wspaniałe połączenia. Tylko teraz mam plażę we włosach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj nawet góry nie przyniosą ukojenia w najgorsze upały. Ale przyjmuję to z całym pięknem miejsca :)

      Usuń
    2. Zastanawiam się jednak nad budynkami i ich konstrukcjami w Toskanii. Czy ich mury nie są grubsze? Mam oczywiście na myśli nowsze budynki.

      Usuń
    3. Nowe, niestety, nie mają takich grubych murów. Moja koleżanka mieszka na czwartym piętrze nowego budynku, odczuwa o wiele gorzej upały i ... trzęsienia ziemi.

      Usuń
    4. To tylko życzyć sprawnej klimatyzacji... albo murów tradycyjnych po środku duuużego ogrodu.

      Usuń