Z powodu wernisażu opóźniłam wyjazd do Perugii o jeden dzień. Nie lenię się więc, tylko pilnie uczę się bardzo trudnego kroju pisma. Miałyśmy zamiar z przyjaciółką każdego popołudnia gdzieś pojechać, coś zwiedzić.
Odpuściłyśmy.
Dwie wycieczki, jedna wizyta w muzeum, w pewnym warsztacie rzemieślniczym i koniec. Mułami nas nie wyciagną z klasztornych murów Monteripido.
Jestem pełna podziwu dla zbiorowych i indywidualnych wypraw turystycznych. Jak ludzie to wytrzymują? Są dzielni jak słoneczniki, odwrócą głowy od słońca, ale trwają niestrudzenie w postanowieniu zwiedzania. Upalni szaleńcy.
Z jednej z wycieczek przywiozłam zdjęcia pól, których tu mnóstwo wokół Perugii, grzeją samą barwą:
czyżbyśmy mieli być upalnymi szaleńcami? Trochę się tego obawiam... Do zobaczenia! :-)
OdpowiedzUsuńMarianko, najwyżej włączę chłodny nawiew i będziemy sączyć chłodne wino na plebanii :)
Usuńurzekające :) od dawna marzy mi się zrobienie zdjęcia na polu słoneczników
OdpowiedzUsuńSą niezwykłe, nieodmiennie mnie zachwycają.
Usuńrozumiem - siedze co prawda nie w klasztornych murach, ale w pavijskim mieszkaniu (wolałabym klasztor!), z kawą, wodą, komputerem i wentylatorem, i na pewno przed 20 nie wystawię nosa na zewnątrz, nawet nie tak daleka przecież Brera w Mediolanie mnie nie skusi, nie w tych temperaturach! Życzę skrzypienia piór!!
OdpowiedzUsuńi pozdrawiam,
iwona
Baaaardzo rozumiem. Już wróciłyśmy z kursu, teraz przy chłodzącym nawiewie siądziemy w pracowni, by dalej skrzypieć :)
UsuńNo bo wiesz.. Jak ktos jest pierwszy i może jedyny raz w tych stronach i chce zobaczyć jak najwięcej, to upał mu niestraszny. Nie ma sie co dziwić. Gorzej z tymi, którzy już byli, widzieli, a brną ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam upalnie! :D
Wiem, wiem, dlatego szczerze podziwiam. Chociaż moja psiapsiółka odpuściła też w końcu, no nie szło ... Przy pisaniu pot dosłownie oczy zalewał. A siedzieliśmy w bibliotece.
UsuńMy pisaliśmy w świętej Klarze i żałowaliśmy, że biblioteka zajęta.... do momentu, kiedy tam weszliśmy ;-)
UsuńWiem, jakaś inwentaryzacja była. Ewa też woli w Klarze. Chociaż wiadomo - foty zrobione w bibliotece są spektakularne :)
UsuńDziękuję z te zdjęcia! Kocham słoneczniki. Są szorstkie i masywne, a przy tym delikatne ogromnie. Ale to dostrzegają nieliczni. I może dobrze? No i chyba jestem jak ci turyści słonecznikowi. Właśnie wróciłam z wakacji w Sudetach. Zmęczona i szczęśliwa tym zmęczeniem. Nie potrafię siedzieć nastawiając się na regenerowanie sił. Do życia potrzebny jest mi ruch. I słońce. Pozdrawiam ciepło, Agnieszka the sec.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ruchliwości, ja się strasznie spowolniłam, wręcz znieruchomiałam w te upały.
UsuńAle ja czasem też nieruchomieję. I delektuję się chwilą. :)
UsuńDlatego ja ruszyłam w góry :) Chociaż dzisiaj akurat (już podczas urlopowania w domu) ruszyłam z rodzinką nad jezioro. Bosko! Akurat poza słońcem był wiatr. Wspaniałe połączenia. Tylko teraz mam plażę we włosach...
OdpowiedzUsuńTutaj nawet góry nie przyniosą ukojenia w najgorsze upały. Ale przyjmuję to z całym pięknem miejsca :)
UsuńZastanawiam się jednak nad budynkami i ich konstrukcjami w Toskanii. Czy ich mury nie są grubsze? Mam oczywiście na myśli nowsze budynki.
UsuńNowe, niestety, nie mają takich grubych murów. Moja koleżanka mieszka na czwartym piętrze nowego budynku, odczuwa o wiele gorzej upały i ... trzęsienia ziemi.
UsuńTo tylko życzyć sprawnej klimatyzacji... albo murów tradycyjnych po środku duuużego ogrodu.
Usuń