Na pewno jest w tym i Wasza zasługa, Drodzy Czytelnicy!
I to głównie do Was wędrują moje myśli, gdy chcę podsumować 10 lat pisania.
O samej przeprowadzce do Toskanii i jej skutkach piszę właściwie nieustannie, nie ma co się rozpisywać. Jest bardzo dobrze :) Chociaż czuję się zobowiązana zaznaczyć, że blog jest kreacją i to nastawioną na pozytywne strony życia w Toskanii.
Wiadomo, bloger pisze też i dla siebie, odnosi z tego mniej lub bardziej wymierne korzyści, ja na pewno porządkuję i zdobywam wiedzę, ale nic nie równa się z ludzkimi relacjami, nawet jeśli bywały bardzo gorzkie.
Zacznijmy jednak od tego, że jestem dumna, że blog przyciąga osoby o bardo różnych światopoglądach, mimo mojego wyraźnego określenia się po jedynie słusznej, dla mnie, stronie :)
Poczytuję to sobie za sukces.
Wasze pochwały, zachwyty, dobre słowa zawsze dodawały mi skrzydeł, a w chwilach przesilenia nie pozwalały zaprzestać pisania.
Wasze trudne słowa, czasami złośliwości, trollowanie też pomagały. Uczyłam się mieć własne zdanie, bronić go, bądź zmieniać, co łatwe nie jest.
Zaryzykowałam nawet poproszenie Was o prezenty i to był doskonały pomysł. Czułam, że włożycie w to kawałeczki swojego serca, Drogie Panie (Panowie jakoś nie podjęli tematu, mimo że znam ich w kręgu moich Czytelników). Wzruszenie towarzyszyło każdej przesyłce. Jest to niezywkłe, że postanowiłyście uhonorować jakąś blogerkę i widać, jak bardzo uwzględniłyście adresatkę prezentu.
Wybaczcie, kolejność, w jakiej wymienię prezenty, ona nic nie znaczy. Po prostu o jakimś prezencie trzeba napisać jako pierwszym, a inny będzie na końcu tej listy, jednak gdyby się dało, to wszystkie byłyby pierwsze.
Wspomogę się trochę kolejnością otrzymywania.
Pierwsza dojechała osobiście kapa na łóżko i torba, wykonane przez Kingę. Przykrycie łóżka było kropką nad "i" wystroju mojej ostoi. Przyznacie, że lepszej mieć nie mogłam?
Torba natomiast jest ciekawostką, bo została uszyta z ... papieru, który nawet można prać.
Druga dotarła poduszka ze zdjęciami od Annymarii. Doskonałe podsumowanie naszej znajomości i spotkań. Nie siadam na niej, gdzieżbym śmiała! Bywa, że służy jako podparcie dla pleców. Najczęściej jest bardzo sentymentalną ozdobą.
Bogusia niezawodnie dostarczyła herbaciane akcesoria, następny piękny kubek, który, w przeciwieństwie do makowego, muszę chronić przed zakusami pryncypała, bo mu wielkość odpowiada.
Na szczęście biżuteria jest bezpieczna, tylko moja.
Pani Aleksandra obdarzyła mnie bezcennie swoim kawałkiem duszy, pięknymi życzeniami. wydrukiem własnej akwareli oraz szydełkowymi choinkami.
To zawierzenie jest nie do opisania słowami. Na każde Boże Narodzenie moja myśl powedruje w kierunku Pani Aleksandry.
Sama wiem, jak bardzo trudno jest rozstać się z własną pracą, więc otrzymanie pierwszego w życiu wykonanego własnymi rękami witrażu z brzozą to niezwykle poruszający prezent. Jakież serce ma Lena, że się na to zdobyła!? Podziwiam.
Pani Małgosia także podzieliła się dziełem swoich rąk, absolutnie profesjonalną ceramiką w postaci kubka i broszki.
Jest w tym niepojęte piękno, że zwykła roślina z ogrodu, odciśnięta w glinie, przewędrowała wiele kilometrów, by cieszyć moje oczy. Kubek będzie pełnił rolę pojemnika na podstawowe kosmetyki, w ten sposób uniknie zakusów pryncypała, któremu też bardzo się spodobał.
Grażynka zamówiła specjalnie na tę okazję klosz na świecę. Wydaje mi się, że zamówiła, bo chyba trudno o taki z liczbą 10? Wyobrażacie sobie to, że macie jedyny taki klosz na świecie?
Kasia po cichutku, znienacka, w szalonym swoim zabieganiu przysłała mi delikatną różę - broszkę, która każe nad nią się pochylić i myśleć, na jaką piękną okazję ją przypiąć.
Basia dotknęła przepięknych wspomnień, dotknęła i zamknęła je w materię pod postacią książki. To zbiór wspomnień i cudownych zdjęć Basi z naszego babskiego spotkania w Bolonii. Fantastyczny pomysł - taka własna książka.
Aż się od razu chce coś samej dalej wydrukować, przecież tych wspomnień nazbierała się dziesięcioletnia góra.
Aldonko, zostałam obsypana przez Ciebie prezentami. Mnogość i różnorodność, a wszystkie trafione. Zawieszka ptak od razu przywodzi na myśl wpis o złodziejach ptakach, które kradną mi czas, także ten czas na bloga.
Książki - no nic dodać, nic ująć, zawsze cudowny prezent, a tym bardziej, gdy się o nich nie ma pojęcia, że istnieją. Wypatrzenie książki kucharskiej, którą trudno tylko tak nazwać - mistrzostwo. A wiersze Witolda Dabrowskiego aż korcą, by je przetłumaczyć na kaligrafię. Piękne!
Dziękuję też za inspiracje florystyczne, doskonale wpisują się w moje zamiłowanie do układania kwiatów. Jest do czego dążyć :)
Dżemikami podzielę się z zasłużonym dla bloga Krzysztofem, bo to oczywiste, że bez niego tego wszystkiego by nie było. O trunku za chwilę.
Zupełnym rzutem na taśmę na listę obdarowujących wpisałam dotąd mi nieznane Panie Krystynę i Karolinę, mamę z córką. Mam na razie zdjęcia przesłane mailem, bo prezenty w drodze. Przyznam się, że frywolitki są dla mnie absolutnie tajemniczą techniką i nie mogę się ich doczekać.
Nie cytowałam życzeń, a te były miodem na serce me. Ciągle nie mogę się nadziwić, że wszystkie, absolutnie wszystkie Panie, czy to już znane mi osobiście, czy tylko przez ekran, nie były wcześniej znanymi mi osobami, ich pojawienie się z prezentami jest wynikiem pisania tego bloga.
Dziękuję za prezenty, za słowa, za to, że dodałyście znowu skrzydeł.
O, nie!
Zapomniałam.
Zawiodłyście mnie, Drogie Panie, w jednej sprawie, prawie w ogóle nie opisałyście swoich marzeń, a ja chciałam spełnić chociaż jedno niespełnione.
Najwyraźniej wiem, czego chciałaby Aldona, największego marzenia nie dam rady spełnić, ale muszę podziękować za to, że tak dzielnie przebrnęła przez całego bloga od nowa, że dzięki jej komentarzom i ja powróciłam wspomnieniami do tych niezwykłych dni 10 lat mojego mieszkania w Toskanii. Chciałam zaprosić na prywatną wystawę kaligramów, których większość jest w domu oraz wręczyć katalog z kaligrafowanymi wierszami, plus niespodziankę. A że taka okazja nadarzy się już w tym roku, zapraszam na schiacciatę (kiedyś akurat wspomniałam tę potrawę rozmawiając na czacie) i inne co nieco do Tobbiany :) Aldono, koniecznie wygospodaruj czas podczas tegorocznego pobytu w Toskanii na wizytę u mnie :) Zapraszam całą ekpię także w imieniu księdza proboszcza.
Pora na urodzinowy tort. Jest w jednym kawałku, myślę, że dość słodki. To wynik losowania. Mam nadzieję, że wylosowana osoba będzie mogła z niego skorzystać. W losowaniu brały udział wszystkie Panie, jeśli pierwsza nie będzie mogła zrealizować mojego prezentu, proszę o poinformowanie, przejdzie on na następną osobę, w zamian zaproponuję coś innego.
Prezentem z okazji 10 lecia jest tygodniowy nocleg dla dwóch osób, w wybranym przez siebie terminie, do zrealizowania w tym, albo w następnym roku. Za sierotkę losującą robił ksiądz proboszcz razem z Druso. Wylosowali Basię. Resztę dopowiem w prywatnym liście.
Basiu zapraszam do Toskanii!
A teraz piję Wasze (Drodzy Czytelnicy) i swoje zdrowie, przepyszną nalewką z czeremchy od Aldony. Toastem obejmuję wszystkich bez wyjątku, także tych zawsze schowanych za ekranem.
Una traduzione breve. Oggi è decimo anniversario del mio blog, dieci anni fa sono venuta in Toscana, con quest’occasione ho ricevuto bellissimi regali dai lettori. Tutti pensieri sono belli e molto toccanti, quindi grazie per tutto. Bevo un brindisi con il delizioso liquore di pado (anche il liquore è un dono fatto a casa di una lettrice).
Hurra!😄 Basio, gratulacje!😄
OdpowiedzUsuńAle fajne prezenty!
Malgos - a Tobie zycze nastepnych wielu dziesiatek lat e zdrowiu, szczesciu, pieknym malowaniu, przyjazni, uznaniu czytelnikow, ktorzy Cie kochaja!
Kinga
Kingo Ty wiesz ;-)) Całusy!
UsuńDzięki wielkie. Obydwie przysłałyście wspaniałe prezenty!
UsuńWspaniałe prezenty! W pełni zasłużyła Pani na nie :-) Mój spóźniony dotrze do Pani nel giro di pochi giorni :-) Przy małych synkach miałam inne wizje, ale niestety czasu zabrakło. Wróciłam w międzyczasie do pracy, wiec doba jeszcze bardziej się skurczyła. Prezent dotrze po wyznaczonym terminie, ale z prosto serca :-) Kolejnych wspaniałych wpisów życzę, zachwytów, zdrowia, wiary i radości. Bardzo dziękuję za przesympatycznego maila, na którego wieczorem dziś lub jutro na spokojnie odpiszę. A Czytelnikom Pani bloga życzę, by udawało im się jak najczęściej pojechać do Włoch i poznawać skarby, jakie kryją. Ktoś kiedyś powiedział, że tam, gdzie Pani mieszka, sam Pan Bóg dotknął ziemi swoimi dłońmi i tak powstała Toskania. Nie mylił się.
OdpowiedzUsuńDroga Pani Dominiko, same słowa zachwytu są największym prezentem. A na ten materialny będę cierpliwie czekać, bo widzę, że wyobraźnia Czytelniczek przekroczyła moje jakiekolwiek oczekiwania. Ma Pani rację, tu się czuje dotyk Boga. Pozwolę sobie użyć tego określenia w następnym artykule.
UsuńPS. Teraz doczytałam. Gratuluję Zwyciężczyni, wspaniały prezent wygrała :-))) jest czego zazdrościć, tak pozytywnie, bo oprócz toskańskich widoków wygrała jeszcze Pani doborowe towarzystwo :-) a ja czekam (nie) cierpliwie na kolejne wpisy. Do przeczytania niebawem!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ciepłe słowa i serdecznie pozdrawiam ;-))
UsuńPostaram się Basi nie zapełnić czasu, bo Toskania jest tu dużo ważniejsza ode mnie :)
UsuńMałgosiu!!!
OdpowiedzUsuńPrzyszłam dzisiaj do pracy, otworzyłam komputer i od razu zerknęłam na Twój blog. Słów nie mam... Popłakałam się... Bardzo Ci dziękuję, nawet nie wiem jak to w tej chwili wyrazić, bo jeszcze to do mnie nie dotarło a i okoliczności niezbyt sprzyjają - praca i obowiązki. Napiszę do Ciebie jak tylko wrócę do domu, choć radosny nastrój tak mnie rozpiera, że powinnam wziąć urlop na żądanie i świętować razem z Tobą. A w tym pięknym DNIU życzę Ci kolejnych lat takiej pogody ducha, takiej konsekwencji w realizowaniu marzeń i takiej pasji... i przede wszystkim LUDZI, którzy Cię otaczają i wspierają, bo bez nich byłoby niewątpliwie inaczej. A wszystkim PANIOM, które Cię obdarowały gratuluję pięknych pomysłów, pięknych prezentów, cieszę się, że mogłam się wśród Was dzisiaj znaleźć - a nie było łatwo (Kinga wie ;-)). Pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie. Ale piękny dzień ;-)
Basieńko, no i co ja mam zrobić z tymi łzami, tak pięknymi? Chyba też sobie popłaczę :)
UsuńPiękny Jubileusz i jeszcze piękniejsze podarunki (widać, że podarowane prosto z serca) :) Życzę radosnego świętowania oraz kolejnych 10 owocnych lat blogowania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Małgosia z Carrary
Małgosiu, podziękuj jeszcze "sierotkom" - Krzysztofowi i Druso i pozdrów serdecznie ;-)
OdpowiedzUsuńSzczerze gratuluję wytrwałości! I życzę kolejnych 10 lat, pełnych pomysłów na niesamowite posty:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne prezenty! :> I te pozytywne emocje w nie wpisane! Super! :>
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Basi!
Małgosiu, jak miło świętować z Tobą te nietypowe „urodzinki”! :) Dary przybyły do do Ciebie wspaniałe – gdzież mi się z nimi równać; ale bardzo się wzruszyłam, widząc drobiazgi, tak niedawno zbierane w paczuszkę dla Ciebie, a teraz w odległej o tysiąc kilometrów Tobbianie… Jesteś bardzo hojną osobą, w tym co robisz, czym się dzielisz – nic dziwnego, że tyle Czytelniczek zapragnęło się odwzajemnić :) Pani Basi i ja gratuluję serdecznie. A z zaproszenia na plebanię nie omieszkam(y) skorzystać! Już się cieszę na oglądanie wszystkich Twoich prac, które znam dotąd tylko z lektury i zdjęć. Katalog z kaligrafią i wierszami?! Ależ to spełnienie jednego z szeregu moich drobnych marzeń… Tak Ci się „wywnętrzałam” podczas lektury bloga, że znasz je już wszystkie… ;) Uściski urodzinowe! I serdeczne pozdrowienia dla Pryncypała – moje słoiczki i nalewka Pawła były słane również z myślą o nim. Wiedziałam, że się podzielisz :)))
OdpowiedzUsuńAldona
Ach, i jedno muszę sprostować! Ja nie brnęłam przez cały blog – ja go sobie z wielką frajdą dzień po dniu czytałam… I „śkoda, zie końciło”, jak mawiała nasza córka, gdy była mała :) Na szczęście będą nowe posty, prawda? 10 lat to fantastyczny wynik – ale to przecież jeszcze nie koniec… trzymam kciuki za następną 10-tkę :)
OdpowiedzUsuńgratuluję 10 rocznicy ! piękna cyfra :) kiedy mnie minęło tyle blogowania też dziwiłam się, że nadal mi się chce i, że tak to prędko zleciało. Miało być na chwilę a tu nadal się "tworzy". Kolejnych 10-ciu życzę bo świetnie się czyta, miło oko cieszy zdjęciami a i ciekawostek nie brakuje mimo, że Toskanię odwiedziłam już 5 razy :)
OdpowiedzUsuńDo prezentów nie dołączyłam ale może też dlatego, że na chwilę obecną udaje mi się spełniać moje marzenia i dlatego póki daję radę nie wypada nimi obciążać innych :)
Malgosiu, taka ciepla osoba jak Ty, z pozytywna energia przyciaga ludzi do siebie!Swietuj, ciesz sie, wielu nastepnych lat w zdrowiu, szczesciu, z nowymi pomyslami..... Zwyciezczyni gratuluje serdecznie (tez tak troszeczke zazdroszcze, ale pozytywnie), marze wrocic do Toskanii.....!
OdpowiedzUsuńZ okazji 10-lecia przesyłam najserdeczniejsze życzenia zdrowia, pomysłów, inspirujących ludzi i wydarzeń na wiele dalszych lat!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Małgorzata (również)
ale pięknie!!!
OdpowiedzUsuńWspaniała dziesiàtka ,Małgosiu świętuję razem z Tobà choć w Warszawie ,radosne prezenty i piękny prezent od Ciebie dla Pani Basi,a co do marzenia to mam takie nowe zeby dotrzeć do Ciebie na warsztaty w przyszłości ,świec jeszcze nie robiłam ,kto wie może jesienià lub zimà zorganizujesz warsztaty...?L.
OdpowiedzUsuńPani Malgosiu , trzeba by dlugiej listy podziękowan , więc tylko powiem ,że z calego serca dziekuje za to ,że moglam uczestniczyć w Pani wloskim życiu , za to ,że dzięki Pani zobaczylam tyle cudowności o których poznaniu mogla bym tylko pomarzyć . Za to kontemplowanie piękna w ciemniejsze wieczory . Za cudowne widoki , architekturę , za -na równi - ludzi i pieski .... Baaaardzo dziekuje i zyczę szzczęsliwego życia w przepięknej Italii ! Marta
OdpowiedzUsuńPiękne 10 lat! I kolejnych wielu dziesiątek blogowania życzę! Tak sobie wyliczyłam, że od 5 lat ja sobie Twój blog czytam :-). Ściskam!
OdpowiedzUsuń