niedziela, 8 lipca 2018

SANTA FIORA

"Kto tu przyjeżdża, zakochuje się". 


To hasło promocyjne miasta przerobiłam w końcu na własnej skórze, a raczej emocjach, oczach, czy zachwytach. Dotąd znałam nazwę Santa Fiora z czytanego wiele lat temu kryminału, który objął to miasteczko za miejsce akcji. Treści książki nie pamiętam, ale Santa Fiora weszła na stałe do mojej pamięci, ze swoimi uliczkami, z kościołem pełnym dzieł z warsztatu della Robbia, z dwoma średniowiecznymi architrawami, czy równie starym stawem rybnym (największy okaz był długi chyba na 2 metry), do którego wody przepływają pod kościółkiem ze szklaną podłogą.
To był główny cel wycieczki na 11 rocznicę mojej przeprowadzki do Toskanii.


2 komentarze:

  1. Oh, jakie piękne aż do bólu są Włochy! W zasadzie sądząc ze zdjęć - wystarczy oglądania na długo i zawsze będzie coś nowego.
    Pani Małgosiu pozdrawiam serdecznie, ale brak mi Pani bloga "słownego"...
    Jan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem poczucie braku, może kiedyś wrócę do pisania, lecz do końca roku twardo będę się trzymać postanowienia. Wyznaczyłam sobie deadline na bardzo duży projekt i gnam z jego realizacją.

      Usuń