Nie spodziewałam się, że będzie tak trudne. Zacznę od tego aspektu, żeby już potem nie pozostał w oczach niesmak.
To zbrodnia na dziele sztuki sakralnej! Wstawić je do miejsca, które z zewnątrz wygląda jak skrzyżowanie posterunku policji z urzędem do spraw wszelkich, z wyblakłymi banerami prezentującymi dzieło. W rzeczywistości to była szkoła wybudowana w epoce faszystowskiej, z sacrum nie ma absolutnie nic wspólnego, poza treścią fresku.
Do tego żenująco wysoka cena wstępu, żerująca na turystach, którzy przyjeżdżają do Monterchi tylko dla tego jednego obrazu. Żeby jakoś wybrnąć z sytuacji wymyślono bilet kumulacyjny. Wchodzi się na niego jeszcze do muzeum wag. No, wybrnęli, jak nic. Człowiek tylko poirytowany, pokażcie mi turystę, który przyjechał obejrzeć Piero della Francesca i miał zamiar zobaczyć inne muzeum. To jest nawet kwestia planowania czasu. Zresztą, sądząc po braku turystów wśród wag, mogę przypuszczać, że i tak mało kto się daje skusić na pełne wykorzystanie biletu. My, na całe szczęście, ulegliśmy.
Żalów jeszcze nie koniec.
W dobie telefonów, aparatów maluśkich, pozwoleń na robienie zdjęć w największych muzeach, tu spotkacie zakaz. Żeby ich chudy byk! Nie posłuchałam. Niestety, mam tylko ogólny widok, a z chęcią obejrzałabym obiektywem każdy skrawek fresku.
Wyobraźcie sobie jeszcze często spotykany tu zwyczaj intencji napisanych na małych kartkach, zostawianych przy wyobrażeniu danego patrona. Do tej Madonny zwracają się kobiety z prośbą o szczęśliwy poród i laktację. Dziwnie to wygląda w pomieszczeniu muzealnym.
Koniec narzekania!
Skupmy się na dziele.
Piero della Francesca, ówcześnie już bardzo uznany malarz, przyjechał do Monterchi na pogrzeb swojej matki. Nie do końca wiadomo, jak to się stało, że ktoś zamówił fresk u malarza. Dzieło powstało w wiejskim kościółku Santa Maria di Momentana, zredukowanym w XVIII wieku do kaplicy cmentarnej, położonej u stóp Monterchi. Mimo tak znamienitego autorstwa, fresk poszedł w zapomnienie. W XIX wieku odkrył je pewien erudyta, domyślił się, że to Piero della Francesca zostawił po sobie ślad w kaplicy. Niestety, w 1992 fresk przeniesiono do obecnego budynku, co miało być opcją tymczasową, która przedłuża się w nieskończoność, po drodze zbierając różne pomysły na godne ulokowanie, a co za tym idzie protesty i awantury.
Bardzo trudno jest pisać o delikatności tematu, formy i zapomnieć, gdzie się ją widziało. Postaram się z całego serca i wiedzy.
Przed moimi oczami widzę grupę trzech postaci, ciężarną Madonnę i dwa anioły.
Madonna wydaje się być przy nich monumentalna, ale taka nie jest, to tylko hierarchia ważności; jest wyższa ponad anioły.
Delikatna kobieta stoi w niebieskiej sukni, z rozcięciami, które zapewne bardzo pomagały rozszerzyć obwód ubrania, a jest to już wysoka ciąża. Tytuł włoski nawet wskazuje na chwilę przed porodem (Madonna od Porodu). Lekki obrót sylwetki pozwala nam zobaczyć jeszcze bardziej jej błogosławiony stan. Tak jak wiele kobiet przez wieki, na wszystkich kontynentach, tak i ona położyła dłoń na brzuchu. Oczy spoglądają lekko w dół, nieśmiało, jest zapatrzona przed siebie? A może w swoją przyszłość, czeka z niepokojem porodu? A może nie? A może lekkie wsparcie drugiej ręki na biodrze, nie tylko równoważy przechylenie ciała, lecz i wskazuje na przekonanie, że skoro już powiedziała "Fiat", pokornie przychodzi jej być posłuszną woli Bożej. Jest więc w pewien sposób pewna. Co ma być, to będzie.
W ikonografii występuje sama, albo z aniołami, czy też malutkimi postaciami wskazującymi na pobożnych donatorów dzieła, trzyma w ręku książkę (wtedy bardzo drogi przedmiot), zapewne to Biblia wskazująca na Słowo Wcielone.
http://www.gallerieaccademia.it |
https://upload.wikimedia.org/
Muzeum Katedralne w Prato
https://upload.wikimedia.org Nardo di Cione |
http://www.chiesadisanvito.it |
Jak można zobaczyć na obrazie Nardo di Cione, czy anonima z Gallerie dell'Accademia, Matka Boża jest pokazana jako królowa. Nie znam się wielce na historii mody, ale mam wrażenie, że suknia tej z Monterchi jest skromna. Nie znajdziemy tu żadnych dodatkowych atrybutów, malarz nie obdarzył jej biżuterią. Blond warkocze, upięte ściśle na głowie, z przeplecioną białą tkaniną, muszą jej wystarczyć za koronę.
Na gładkiej cerze różowią się rumieńce.
Na pewno skromny nie jest baldachim podtrzymywany po bokach przez anioły, ze świetnie rozegranymi barwami (jeśli jeden ma bordowe buty, to dugi ma taką suknię, jeśli drugi ma zielone skrzydła i buty, to pierwszy ma taki przyodziewek). W ten sposób malarz chytrze odwraca uwagę widza od faktu, że anioły są symetryczne względem siebie, powstały na podstawie tego samego szablonu, oszczędzając pracy artyście. Niebiańskie postaci dają radę przytrzymać draperię, mają swoje anielskie sposoby, ale i tak czuję ciężar tkaniny podszytej futrem.
Znalazłam ciekawą interpretację, czytelną jeszcze w niektórych kościołach. Chodzi o porównanie Madonny na fresku do tabernakulum, przesłoniętego tkaniną (konopeum), kryjącego w sobie Ciało Chrystusa.
Strona muzealna cytuje pieśń XXXIII z Raju w "Boskiej komedii" Dantego.
Warto przytoczyć jej początek po polsku:
Dziewico Matko, córko Syna twego,
Korna i wyższa nad stworzenie wszelkie,
Przedwiecznej myśli niewzruszony celu!
Tyś to jest, któraś tak uszlachetniła
Naturę ludzką, że najwyższy Twórca
Sam nie pogardził zostać jej utworem.
przekład: Antoni Robert Stanisławski
Co ciekawe, we włoskim tłumaczeniu nie znajdziecie błogosławionego łona, lecz biust. Podejrzewa się, że był to wynik działania pruderyjnego tłumacza.
Jak widać Pero della Francesca nie miał takiego problemu z "tłumaczeniem" ciężarnej Madonny.
Przeczytałam kilka dziwnych zaskakujących interpretacji, nie umiem ocenić ich trafności, na ile analizowanie każdego centymetra fresku, każdej linii uprawnia do daleko posuniętych wniosków.
Wolę zostać przed piękną młodą kobietą, która za chwilę wyda na świat Obietnicę.
Zastanawiam się, czy wróciłabym do tego muzeum. Na razie chyba nie. Może poczekam, aż ktoś wpadnie na pomysł dużo lepszej lokalizacji.
Małgosiu, byłam w Monterchi wiele lat temu, i w opisie (nie pamiętam gdzie) Madonna umieszczona była jeszcze w kościółku cmentarnym. Ale oznaczenia na miejscu zaprowadziły nas właśnie do tego "muzeum" - i nie chciało mi się wierzyć, że to tu... Jak kwiatek do kożucha. Żeby choć mieć nadzieję, że pieniądze z wstępów przeznaczają na przystosowanie czy ew. zabezpieczenia do starego romańskiego kościółka, w którym Madonna zamieszka... Annamaria.
OdpowiedzUsuńNa razie to w ogóle nie wiadomo, czy gdzieś indziej zamieszka.
UsuńOjoj, takiej wzburzonej Malgosi, chyba nie czytalam jeszcze:) Az sie boje pozdrowic:)
OdpowiedzUsuńMalgosia Neuss
Małgosiu, przecież nie Ty umieściłaś ten fresk w tym pudle! Chyba, że... To wtedy inaczej pogadamy, hi hi hi.
UsuńPani Małgosiu, dziękuję za pokazanie TEJ Matki Bożej. w Polsce brzemiennych MB jest sporo, zawsze otoczone specjalnym kultem. Oczywiście ;)) najpiekniejsa ta z Krakowa :)
OdpowiedzUsuńhttp://helenarotwand.blox.pl/2013/12/Najslynniejsza-ciaza-w-historii.html
Pozdrawiam serdecznie!
czeko
Temat do zgłębienia. Niestety, zdjęcia z podesłanego linku nie chcą mi się otworzyć . Zapisuję sobie na liście do poszukania. Ślicznie dziękuję i pozdrawiam.
UsuńDziękuję za tę piękną relację.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że się podobała :)
Usuń