Nie ma zmiłuj, trzeba wziąć się w garść i robić, co się da. Taka myśl wiodła mnie ku Bożemu Narodzeniu. Żałoby i pandemii nie przeskoczę, ale mogę zrobić dużo, by było jak najpiękniejsze. I tego się trzymałam.
W kościele wykorzystałam powstałe na poprzednie Święta gwiazdy, a do tego postawiłam na mocną, królewską czerwień.
Tyle dałam radę, nie jadąc na giełdę kwiatową do Pesci. Dziękuję za życzliwe serce kwiaciarki z Montale, która odsprzedała nam gwiazdy betlejemskie po cenie zakupu, w tym dwie cudne w postaci drzewek. Malutkie dokupiłam potem w supermarkecie, intensywną czerwoną taśmę miałam już od kilku lat, podarowaną przez producenta. Na zewnątrz widać było oświetloną dzwonnicę i tuje przed domem i wianek na drzwiach.
Jeszcze, gdy Tatko był chory, wiedziałam, że przede mną długa droga do Polski, więc przyszykowałam się na zabicie czasu robieniem na drutach i to te włóczkowe smuteczki pomogły mi przejść pierwsze najtrudniejsze tygodnie, a potem jakoś już z rozpędu, gdy ciągle jeszcze nie miałam sił, by wejść do pracowni, brałam druty do rąk i dziergałam, dziergałam, dziergałam ... A to swetry, dla siostry, siebie, kamizelkę dla Krzysztofa, poduchę, koc, który może mi służyć jako ponczo, czapki, szaliki.
Dziergałam, dziergałam. I tak doszłam do rozwinięcia pomysłu na dziergane ozdoby. Od kilku już lat mam włóczkowe dekoracje na choince i pokrowce na dwa krzesła, teraz "dorobiłam" cały stół. Bieżnik, jako i koc, będzie miał podwójną funkcję, w drugiej owinę go na moich ramionach. W ogóle to wiwat youtube, na którym znalazłam tutoriale i nauczyłam się robić nawet najbardziej skomplikowane plecionki.
Na następny rok będę musiała potroić proporcje leżakującego ciasta, bo piernik przebojem szedł przez Tobbianę. Przełożyłam go powidłami przywiezionymi z Polski oraz masą migdałową z Sycylii, zrobioną tylko z migdałów i cukru, bez zagęszczaczy i innych udziwnień czytanych w składzie marcepanu. Przeczuwając, po reakcjach z poprzednich lat, pokroiłam ciasto na kostki i dopiero wtedy oblałam polewą, by ładnie prezentowało się obdarowanym. Obiecałam znajomym, że powiem krajanom, jak bardzo Włochom smakuje piernik, co niniejszym czynię.
Z nowinek smakowych opowiem Wam, ze do kompotu dodałam ususzone przez siebie kaki (pyszne!).
A z kolei moim przebojem prezentowym od przyjaciół było panettone pistacjowe.
Zdjęcia z tego czasu zobaczycie w albumie:
NATALE 2020 |
Przepiękne te ozdoby! Ależ tam u Was musiało być przytulnie z tymi wszystkimi wełniakami. Bieżnik na drutach wspaniały, choć ja za swoją katastroficzną wyobraźnią natychmiast zobaczyłam go z plamami po barszczyku ;)
OdpowiedzUsuńJak sama zauważyłaś, bieżnik, nie obrus, więc barszczyk spokojnie sobie mógł się wylewać na stół. Większym niebezpieczeństwem okazały się świece, bo jedna nie przestrzegała granic podstawki i rozlała się na włóczkę. Udało mi się na szczęście usunąć parafinę i bieżnik ze stołu powędruje na moją szyję, robiąc za olbrzymi szal.
UsuńPięknie ozdobiony kościół. Te dziergane ozdoby na stole zaskoczyły mnie ale i zauroczyły. Gratuluję pomysłowości. Pozdrawiam jeszcze świątecznie bo mimo że muszę chodzić do pracy to wieczory celebruję przy choince jakby ciągle trwały święta.
OdpowiedzUsuńCiągle jeszcze jemy przy tak ozdobionym stole, dopiero po Trzech Królach wrócimy z posiłkami do kuchni. Cieszę się, że włóczka w roli głównej zaskoczyła, tym bardziej, że przeszukałam internet i łatwiej o włóczkowe ozdoby na choince,a o wiele mniej pomysłów na stół.
UsuńUwielbiam do Pani "zaglądać", ogrzać się ciepłem, serdecznością, spokojem...oraz pocieszyć oczy zawsze urodziwymi dekoracjami (czego tak mi brak w życiu). Dziękuję pięknie.
OdpowiedzUsuńAleż te dekoracje można wykonać samodzielnie! Polecam. Sama ciągle szperam po tutorialach, uczę się i potem przekładam to na swoje druty.
UsuńTak patrzyłam i patrzyłam na na to Wasze Boże Narodzenie i pomyślało mi się "Kształtem miłości piękno jest i tyle,..."
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)!
Barbara
Bo piękno uszlachetnia, a miłość przecież jest najszlachetniejszym uczuciem.
Usuń