Na cztery dni zostaliśmy łaskawie obdarowani żółtą strefą, co oznacza konkretnie możliwość poruszania się po całej Toskanii. Cały czas trwałam w blokach startowych, żeby ruszyć do Florencji, wiedząc, że to będzie jedyna okazja zobaczyć ją "świąteczną". Z szalonego wyboru czterech dni mogliśmy jechać tylko w niedzielę, więc nie bacząc na ostrzeżenia znajomych, ruszyliśmy. My pojechaliśmy autem, byli i tacy, co samolotem.
Przyznam się, że cały dzień zastanawiałam się, co napisać, bo wróciłam z Florencji z mieszanymi mocno uczuciami, raczej nie pomogła podnieść mnie na duchu. Ale nie poddaję się! Postanowiłam, że nie będę mocno marudzić, pokażę Wam, wszystko, co moim zdaniem ciekawe i odciągało myśli od rzeczywistości.
Zapraszam do albumu (kliknij na zdjęcie):
pięknie i kolorowo choć tłoczno. Ludzie już tacy spragnieni normalności ...
OdpowiedzUsuńWłaśnie!
UsuńTłok rzeczywiście.
OdpowiedzUsuńNie chciałoby mi się chodzić w takim tłumie...
Ale zdjęcia ładne.
Ależ chciało się i to bardzo, bo człowiek stadny jest i , gdy długo zamknięty, to nawet tłumy kocha!
Usuń