niedziela, 7 lutego 2021

ANYŻOWE SMAKI

Na niskim biegu, powolutku staramy się ze znajomymi wykorzystywać żółtą strefę. Dzisiaj udało nam się nawet zorganizować proboszczowi urodzinową imprezę niespodziankę w najlepszej restauracji w okolicy. Widać, jak ludzie są spragnieni przebywania ze sobą. Na razie wolno tylko wybrać się na obiad, ale zawsze to coś. Nieważne, że trzeba było wpisać się na listę klientów, że nie można było posadzić wszystkich przy jednym długim stole, ważne, że wszyscy wyszli z "I Colli" z rozanielonymi minami, mimo, że pogoda na zewnątrz bardziej optowała za londyńskimi mgłami z angielskimi opadami.  

Wyjście do restauracji to dla mnie też okazja na poznawanie nowych smaków, albo przypomnienie sobie już takich, o które gdzieś się otarłam i zapomniałam. Tak było z królikiem, o którym chyba wspominałam pisząc o prywatnym pobycie w Toskanii, do którego zostałam zatrudniona jako pełnogodzinowy cicerone. Dwa tygodnie temu trafiłam na tę samą potrawę i musiałam się przekonać, czy nadal nie mam nic przeciwko kwiatom dzikiego kopru włoskiego. Nie jestem wielką miłośniczką anyżu, jako smaku. Fenkuł jadam tylko w zimowej surówce (absolutnie mojej ulubionej, w której towarzyszą mu surowy karczoch, marchew i seler naciowy), a tu, proszę, niespodzianka, jest następna potrawa, którą z czystym sumieniem mogę polecić tym, którzy, jak ja, mają długie zęby na anyż, nie tylko ten z nazwy. 

Przed napisaniem przepisu, sprawdziłam nawet, czy w Polsce można dostać suszony włoski koper, bo niekoniecznie musicie upierać się na kwiaty, jeśli nie znajdziecie takowych. Z braku gałązek dzikiego kopru, możecie spróbować z gałązkami udomowionego, tylko nie umiem powiedzieć, które są bardzie intensywne, że nie wspomnę, iż moje kwiaty dodawałam na oko. 

By ugotować KRÓLIKA W KOPRZE zaopatrzcie się więc w:
- królika (łącznie z podrobami), najlepiej już pokrojonego w kawałki
- kwiaty kopru (w sezonie używa się świeżych, szczęśliwie miałam zasuszone z ogrodu, w którym gdzieniegdzie natrafiam na wysokie krzaki tego zioła), 
- szklankę białego wina (no, może ciut mniej niż cała szklanka, najwyżej resztę wypijcie)
- czosnek,
- oliwę,
- sól i pieprz, ewentualnie rozmaryn


Królika miałam już kupionego, więc cieszę się bardzo, że podczas pobytu w restauracji potwierdziła się rada od mojego rzeźnika, żebym wzięła i podroby. Dodaje się je, by zintensyfikować smak sosu. 
Zaczynamy od aromatyzacji oliwy poprzez wrzucenie czosnku na gorący tłuszcz, potem podrumieniamy królika i podroby i zalewamy go białym winem. Wszystko w głębokiej patelni. Gdy alkohol wyparuje, dodajcie koper. Możecie podlewać mięso bulionem, albo i wodą. 


Użyłam własnej ziołowej soli, więc już nie kombinowałam z bulionem. Gotować tak około półtorej godziny na małym ogniu (w niektórych przepisach nawet do dwóch godzin). Swojego królika nie mieliśmy jeść tego samego dnia, więc go nie dogotowałam, żeby móc potem odgrzać potrawę w piekarniku. Są w ogóle opcje od razu opiekania w piekarniku. Jakkolwiek poddacie mięso obróbce, gwarantuję Wam, że wyjdzie pyszne, z niezwykłą nutą smakową. Teraz pozostaje mi w końcu poćwiczyć przepis na królika w słodkim winie, ale to może kiedyś, na razie tak się rozsmakowałam w króliku w dzikim koprze włoskim, że niebawem wrócę do tej potrawy. 


Smacznego!

3 komentarze:

  1. Ad multos annos dla Pryncypala.
    W Polsce jest problem z nasionami kopru wloskiego :-( od roku szukam, pytam rowniez w aptekach i nie ma...
    Pozdrawiam
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, życzenia przekazane. A co do kopru, to ja nawet nie szukałam nasion, tylko całych gałązek, i owszem są, chociażby tutaj: https://tutejszy.pl/product-pol-13697-Galazki-dzikiego-kopru-wloskiego-30g.html

      Usuń
  2. Happy Birthday dla ksiedza Krzystofa, wszystkiego najlepszego, duzo zdrowka, spelnienia marzen, szczescia i opieki Matki Boskiej kazdego dnia! Jeszcze nie robilam krolika, tutaj w Kanadzie, chociaz mozna go kupic w sklepach, nie ma problemu z nasionami kopru, a wiec moze cos nowego na obiad Wielkanocny, to jest mysl!

    OdpowiedzUsuń