czwartek, 23 kwietnia 2009

ŚWIĘTE BRAMY

Mam pewien, nazwijmy to, system podchodzenia do prania, a zwłaszcza prasowania. Określam go „kumulacyjnym”. Nie lubię żelazka i unikam go tak długo, jak długo się da. Teraz już się nie dało. Po pierwsze świąteczna przerwa, po drugie najwyższy czas było zamienić zawartość szafy na letnią, a ta z kolei zawartość niestety po leżakowaniu w kartonie wymaga prasowania. Tej czynności oddawałam się niemal wyłącznie przez ostatnie trzy dni. Wczoraj w ramach urozmaicenia wymieniłam też wystrój kwiatowy w doniczkach przed domem oraz skosiłam rosnącą w zawrotnym tempie trawę.
W końcu siadłam też do komputera, żeby dotrzymać obietnicy i opisać cmentarz przy San Miniato zobaczony podczas ostatniej wizyty we Florencji. Pomocą była mi „Guida ai cimiteri comunali di Firenze”, którego autorką jest Graziella Cirri.

Wydawać by się mogło, że zabudowania u szczytu schodów wieńczą wierzchołek wzgórza i są jedynym jego elementem.

Dlatego byłam święcie przekonana, że niewielkie kwatery po bokach stanowią cały cmentarz.

Gdyby nie moja wrodzona ciekawość, że nie powiem ciekawskość, nie odkryłabym olbrzymiej części tego świętego pola (jak nawet na mały cmentarz mówi się tutaj). Kolejność przedstawianych tu nagrobków jest dowolna, bez podziału na część przed Bazyliką i za nią.

Już pobieżne spojrzenie mówi, że pochowano tu wielu artystów, architektów. Natężenie rzeźb, bardzo szczególnych grobowców rodzinnych, przekonuje, że faktycznie szlachetne rody wybierały to miejsce dla swoich zmarłych.

Stąd mnóstwo portretów, osób poważnych, nobliwych.

Gdy tak się przyzwyczajam, że swego rodzaju patos bądź surowa powaga jest charakterystyczną cechą wielu popiersi, zaczynam wyławiać wzrokiem inne nagrobki. Oto młoda Dina Manetti, którą w 1901 uwiecznił Raffaello Romanelli. Naturalnych rozmiarów pełnofigurowy portret pokazuje nam przedwcześnie zmarłą młodą dziewczynę w zwyczajnym codziennym stroju, w naturalnym geście, tutaj usmiechnietą, taką, jaką chciała ją widzieć rodzina.

Oczywiście kwatera dzieci zawsze wzrusza, a to portrety, a to anioły. Jeden z nich wydaje się tulić zmarłe dziecko i szykować z nim do lotu ku niebu.


Anioły zresztą towarzyszą zmarłym nie tylko w wieku dziecięcym, to częsty motyw wielu grobów.

Oto anioł na grobie rodziny Pellas De Maillane wyrzeźbiony w 1890 roku przez Augusto Rivalta. Jest on centralnym punktem całego założenia. Wokół niego są elementy przyrodnicze oraz symbole chrześcijańskie, jak np. pelikan będący metaforą, gdyż poświęca własną krew dla młodych. Anioł właściwie niemal przysiadł klękając, patrzy w niebo ręce ma złożone w moditewnym geście przyjmującym wolę Bożą.

Z daleka wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z następnym aniołem, ale to Madonna Miłosierdzia w ujęciu znanym nam z dzieła Piero della Francesca.

Figura obejmująca swoim płaszczem ubogo ubrane maleństwa stoi na grobie Silvii Marii de Rogati, przypuszcza się że temat rzeźby jest związany z życiem zmarłej.

Zaraz niepodal tego grobu znajduje się miejsce spoczynku florenckiego rzeźbiarza Alimondo Ciampi. Rzeźby są autorstwa samego zmarłego, a ustawiła je wdowa. Postać w berecie to autoportret rzeźbiarza, przed nim ręce do nieba wznosi w modlitwie młody chłopiec. Bardzo podobną rzeźbę młodzieńca przygotował rzeźbiarz na zamówienie rodziny Visconti-Lessi posiadającej grób na cmentarzu Trespiano, po drugiej stronie Florencji.

Rzadkością wśród nagrobków są płaskorzeźby. Stosuje się je przede wszystkim przy ściennych pochówkach. Oto jedna z ciekawszych kryjąca szczątki doczesne rodziny Spongia. Rzeźbiarz Corrado Feroci podzielił płytę na dwie sceny, w głębi po prawej scenę śmierci syna, zmarłego tuż po Pierwszej Wojnie Światowej oraz, z lewej strony, symboliczna scena śmierci jego matki


Nie mogło zabraknąć przedstawień samego Chrystusa. Oto dwie figury. Pierwsza Chrystusa Zmartwychwstałego na grobie Libero Andreotti, rzeźbiarza z Pescii, więc już pewnie się domyślacie, że i ta rzeźba jest powstała za życia zmarłego i jest jego autorstwa. Jest to replika rzeźby zrealizowanej w Bolzano. Druga rzeźba Chrystusą Błogosawiącego, autorstwa Dantego Sodini pochodzi z grobu Jona Temple Leader, angielskiego szlachcica przybyłego do Florencji w XIX wieku.
Za to nie ma we mnie zgody na poniższą rzeźbę nagrobną:
Ani to krzyż, ani to przedstawienie Chrystusa, brzydkie to to, budzi niechęć, obrzydzenie a nie modlitwę, no chyba że za rzeźbiarza!
Wytchnieniem więc dla oka jest niezywkle ciekawy i dojmujący nagrobek. Nie zauważyłam tam żadnych napisów, ani znaków religijnych, ale dwie sylwetki błyszczące bielą w pełnym słońcu, na tle ciemnych cyprysów od razu kazay mi do nich podejść i się im przyjrzeć z bliska.
Naczyta się człowiek romansów i potem doszukuje w tej grupie jakiejś niezywkłej historii miłosnej. Zastanowiło mnie tylko to, że nie spoglądają sobie w oczy. Tak byłoby słodko i gruchająco. Okazało się, że to rodzeństwo, które zmarło w odstępie roku, Mario w 1944 a Maria w 1945 roku. Nagrobek zamówiła matka. Syn zginął podczas wojny. Córka zmarła tuż przed wyjściem za mąż, przez to przedstawiono ją w sukience ślubnej.
Cmentarz jest miejscem, gdzie spotyka się mnóstwo przykładów interesującej rzeźby nagrobnej o bardzo bogatej ikonografii.
Nie wspomniałam jeszcze o grobowcach rodzinnych pełniących jednocześnie funkcję kaplic.
Ta ostatnia w pasy jest Kaplicą rodziny Coveri, kiedyś należała do rodziny Fidler. To tylko jedna z wielu kaplic należących do obcokrajowców. Między nimi była Elżbieta Horkowska Fidler, która wybrała "Cimitero delle Porte Sante" na miejsce swojego spoczynku. Jej syn Basilio zamówił budowlę w stylu neogotyckim. Pozostawił też pewną kwotę baronowi Alfonso De Rotchild na opiekę nad grobowcem. Ten niestety zmarł i opiekę nad grobowcem przejęło miasto.Po latach wydano zezwolenie rodzinie Coveri na dokonanie pochówku wewnątrz kaplicy.
W przewodniku po cmentarzach komunalnych Florencji znajduje się 128 notek dotyczących nekropolii przy Bazylice San Miniato. Wypatrzyłam niewielką tylko część z tych opisanych. To był raczej rzut okiem, więc i taki na koniec Wam proponuję.

13 komentarzy:

  1. Ten wpis powinien być mi dedykowany , chyba :))))
    --------
    widać że też jestem ciekawska choć uważałam zawsze inaczej ,ale w tym wypadku dobrze ! bo dzięki temu na własne oczy widziałam te niezwykłe nagrobki i tylko do tej chwili brakowało mi wiedzy , przeczuwałam jednak chodząc oczarowana po tym jakże innym od naszych cmentarzy że kiedyś ową wiedzę posiądę , oczywiście od Ciebie
    cierpliwość została nagrodzona
    dzięki ! zwłaszcza za wyjaśnienie zagadki związanej z domniemaną parą młodą

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezwykłe. Bardzo. Anioły zawsze wzruszają.
    Ta para jest piękna, nie domyśliłabym się,ze to rodzenstwo,ale powiem szczerze- niesamowite posągi,pięknie przedstawione.
    Nie wiem,czy lubię zwiedzać cmentarze..., nigdy nie zastanawiałam się nad tym,ale Twoje zdjecia są niesamowite Małgosiu. Z dreszczem...i pięknem jednocześnie. Nie wiem jak to określic.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda, że u nas nie ma takich świętych pól. Powązki, to pewnie ledwie namiastka. Pęksowe Brzysko ma swój klimacik, ale jest maleńkie i drewniane. Cmentarze w Częstochowie są dość charakterystyczne, bo nie ma grobów przy ziemi tylko zawsze bardzo wysokie - może nie tylko tam, ale i w większej części Polski. No cóż - znów macie ładniej:) Wczoraj oglądałem film "Pokój z widokiem", w którym były fragmenty kręcone we Florencji i w Toskanii - mniam, jak sobie pomyśleć, że się też tam chodziło:):):) raz jeszcze dzięki:):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anioł z niemowlęciem w ramionach powalił mnie i wzruszył, podobnie ten klęczący przed rzeźbiarzem chłopiec ze stopami tak prawdziwymi, że az pogilgać by sie chciało...Ech, wiesz, że lubię cmentarze. W końcu cmentarz na Nowinie był miejscem naszego pierwszego spaceru z Franiem (czego byłaś zresztą świadkiem hiih)...U nas jednak pojedyncze rzeźby są ładne, a u Was całe ich stada!

    OdpowiedzUsuń
  5. no no ,jestem zaskoczona !
    taki staroświecki i kobiecy film :))
    mój ulubiony "Pokój z widokiem "...

    OdpowiedzUsuń
  6. Do Bennjacka - ależ są i u nas takie cmentarze! Pierwszy, który mi przychodzi na myśl to Cmentarz Rakowicki w Krakowie. On jest oczywiście nieco inny w nastroju niż te lśniące bielą marmurów i alabastrów we Włoszech, ale nagrobki też często zostały zaprojektowane i wykonane przez dużej klasy artystów. Zjawiskowość Rakowic podkreśla jeszcze i to, że cmentarz ten tonie pośród drzew, dzięki czemu unosi się nad nim tajemnicza zielonkawa mgiełka. Przepiękny jest też cmentarz żydowski na krakowskim Kazimierzu...
    Do Pani Małgosi - znalazłam jeszcze jeden ciekawy według mnie przewodnik po Toskanii i Umbrii: Anna Maria Goławska, Grzegorz Lindenberg, Toskania Umbria i okolice. Przewodnik subiektywny, wyd. Nowy Świat, Warszawa 2009 (wyd. III rozszerzone). A jak wyjdzie przewodnik po Toskanii tłumaczony przez mojego męża (z moją redakcją wstępną i korektą) to się pochwalę.
    Serdecznie pozdrawiam,
    Kinga z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż ,jeśli owe trzecie wydanie trzyma poziom poprzednich dwóch to nie dziwię się że nie ma o nim wzmianki na tym blogu.
    Owszem znaleźć w nim można kilka praktycznych rad dla wyjeżdżających
    po raz pierwszy a poza tym głównie subiektywizm i bylejakość .
    ann

    OdpowiedzUsuń
  8. Piekne zdjecia. Zawsze warto zajrzec do Twojego bloga.
    Linn

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmm... subiektywizm jest założeniem tego przewodnika, co autorzy podkreślają już w tytule.
    Poza tym - każde ludzkie dzieło, nawet przewodnik, jest subiektywne. Podobnie jak ten blog. Co nie zmienia faktu, że i blog, i książkę czytam z dużą przyjemnością. Ale - jestem w trakcie czytania, więc o książce nie podyskutuję na razie. Tymczasem mi się podoba, więc chciałam się podzielić informacją o niej. Jeśli jednak tu nie pasuje, to przepraszam.
    Kinga z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej Kinga ! z mojego ukochanego Krakowa !
    nie chciałam psuć Ci przyjemności czytania , zresztą podobna miałam czytając pierwsze wydanie , tylko konfrontacja z rzeczywistością wypadła zdecydowanie na korzyść tej drugiej !
    No tak , to tez moja subiektywna ocena ...

    OdpowiedzUsuń
  11. zróbmy tak, niech Pani Kinga spokojnie sobie czyta a potem pogadamy o przewodnikach w osobnym poście :)

    OdpowiedzUsuń
  12. odkryłam ten blog tydzień temu i na moje szczęście jeszcze nie przekopałam się do końca przez archiwum. Pięknie piszesz, a ja na pewno będę tu wracała. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem zachwycona!
    Z braku czasu wpisuję się tylko króciutko ale już się ode mnie nie odczepisz - Autorko!
    Pozdrawiam serdecznie dziękując za bloga.

    OdpowiedzUsuń