czwartek, 15 listopada 2007

ITD

Okazało się, że kolana bolały też na deszcz, który już w nocy zaczął śpiewać za oknem. W ciągu dnia się rozpogodziło, ale ku jeszcze zimniejszemu powietrzu. Za oknem 2,5 stopnia. Brr!!! Dalej popracowałam nad ozdobami świątecznymi. W końcu mam lepsze oświetlenie. Był też człowiek, który zajmie się tym, by w pracowni było ciepło. Byle szybciej! Masa papierowa zaczyna powoli być mi posłuszną. Kupiłam dziś trochę siatki metalowej, by spróbować ze stelażem. Ostatnie dni coraz krótsze i to nie tylko ze względu na kalendarz, ale po prostu śpi mi się wybornie. 9 rano zastaje mnie jeszcze w łóżku. Za to psy potem witają mnie jak po długiej nieobecności. Na czym w końcu przeszedł dzień? Nie pamiętam. Trochę rozmów na GG z Jackiem, telefon do Marianny, obiad dzisiaj solo, bo Krzysztof nbył u pewnej starszej pani. Zakupy? Kuchnia zawsze do sprzątania. Msza wieczorem, trochę tv. Ciekawy program o Szaniawskim. Jak to można widzieć różnie tę samą postać. Może nawet sam Szaniawski ne budził tylu kontrowersji, co jego żona. I ten efektowny pożar ich domu z rękopisami ok. 40 dramatów nigdzie nieopublikowanych. Strata? I chyba na tyle.
Czas zmienić pozycję na horyzontalną, a do snu jak przez wiele ostatnich wieczorów "Widnokrąg" Myśliwskiego.
Literacka Nagroda Nike z 1997 roku. Czytam, czytam i wciągam się w świat odeszły. Podoba mi się ten luźny nurt wspomnień. Chciałabym czytać i czytać tę książkę. Już mi smutno, że kiedyś trzeba będzie ją skończyć. Lubię ją cmoktać wieczorami jak najpyszniejszą landrynkę. Dobrze, że jest gruba, wystarczy na długo

2 komentarze:

  1. Pani Małgorzato, a czy lubi też pani "Traktat przy łuskaniu fasoli" Myśliwskiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zaczytywałam się nim. Muszę wrócić po przerwie i zobaczyć, jaki teraz będzie dla mnie Myśliwski.

      Usuń